32.

856 73 37
                                    

*****Shawn******

Ocknąłem się z doskwierającym bólem. Zawiodłem się, że moje oczy nie ujrzały Venus. Nie byłem na to przygotowany. Nie wiem czy można przygotować się na stratę tak ważnej dla siebie osoby. Miałem nadzieję, że jednak ją ujrzę, ale to się nie wydarzyło. Miałem ochotę się popłakać i zostać całkowicie sam ze swoimi smutkami. Niebezpieczny facet bez uczuć gdzieś zniknął.

-Gdzie ona jest?!-Niespodziewanie zerwałem się ze szpitalnego łóżka. Rozejrzałem się po szpitalnej sali i dostrzegłem, że wcześniej leżała tu Venus. Chore przeznaczenie czy tylko głupi przypadek sprowadził nas do tej samej sali. Przez chwilę patrzyłem w białą ścianę, bo bałem się zapytać gdzie ona jest. Cholernie bałem się odpowiedzi. Matka stała koło mnie sprawdzając parametry na maszynie gdy tylko się obudziłem.-Gdzie jest Venus?-Zapytałem nie patrząc na nią, nigdy w życiu nie widziałem tak zmieszanej mamy. Chwile zastanawiała się co ma mi powiedzieć.-Gdzie jest moja Venus?!-Krzyknąłem łapiąc za rurkę która była wsadzona do mojego wenflonu. Pociągnąłem za nią i wyrwałem. Nie zwracałem uwagi na ból. Próbowałem się ukarać za to co się stało.

-Przykro mi Shawn.-Szepnęła moja matka trzymając moje dłonie. Całkowicie mnie unieruchomiła. Szarpałem się z nią, musiałem iść i zobaczyć się z nią. Nie docierało do mnie co przed chwilą usłyszałem. Nie docierało do mnie, że jej nie ma.-Dwa dni temu przenieśli cię z OIOMU na tą salę, musisz na siebie uważać.-Ściskała moje dłonie. Dwa dni? Byłem w ciężkim szoku. Gdy się uspokoiłem zajęła się moją raną po wyrwanej kroplówce.- Venus by nie chciała żebyś wyrywał sobie kroplówki.-Zacisnąłem powieki gdy usłyszałem jej imię. Spodziewałem się najgorszego. Zepchnąłem jej ręce z moich i zacząłem zadawać sobie ciosy. Raz za razem uderzałem się w brzuch. Uderzałem się w głowę. Zadawałem sobie ból, bo przeze mnie jej nie ma. Chciałem w jakiś sposób się ukarać. Facet który chciał zrobić krzywdę Venus miał rację, nigdy nie znajdę dziewczyny którą tak samo pokocham jak Vee. Matka wezwała innych lekarzy, sama nie dawała rady. Unieruchomili mnie, poddałem się. Nie walczyłem z nimi, bo to nie miało sensu.

-Czemu jest ci przykro?

-Shawn! Robisz sobie krzywdę, będę zmuszona dać ci zastrzyk uspakajający.-Było jej ciężko bo była moją matką i lekarzem. Spojrzałem w jej oczy, widziałem w nich ból. Uspokoiłem się dla niej. Byłem wściekły, że do tego doprowadziłem.

-Czemu jest ci przykro?-Zapytałem ostatni raz czekając na odpowiedź. Bałem się tego co mogę usłyszeć, nastawiłem się na najgorsze.

-Nie znaleźli jej. Policja szukała ją przez dwa dni. Nie ma śladu po niej, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Policja przesłuchała mężczyzn którzy rzekomo ją porwali. Sprawdzili ich domy, samochody. Sprawdzili wszystko, ale jej tam nie było. Twój kolega widział jak wciągnęli ją do samochodu, nadal ją szukają. Jeżeli nie znajdą ją w ciągu doby uznają ją za martwą.-Szepnęła.

-Muszę ją znaleźć. Ona mnie potrzebuję.-Poderwałem się z łóżka. Przez intensywne ruchy bandaż i łóżko przesiąkło krwią. Pielęgniarki nadal mnie trzymały.

-Shawn, uspokój się!-Wrzasnęła matka.-Robisz sobie krzywdę. Nic nie poradzisz na to co się stało.

-To moja dziewczyna! Mam udawać, że nic się nie stało? Mam udawać, że Venus jest w domu i czeka na mnie? -Krzyknąłem, ból stawał się coraz silniejszy.-Mamo! Kocham ją i nie zostawię jej. Ktoś ją porwał i ona mnie potrzebuję. Mamo, słyszysz? Ona mnie potrzebuję, ja to wiem.-Mój głos samoistnie się łamał. W żaden sposób nie mogłem pogodzić się z faktem, że jej nie ma. Nie docierało do mnie, że mogę jej więcej nie zobaczyć.

-Wiem, synu.-Gładziła mnie po włosach.-Wszystko się ułoży.-Szepnęła patrząc w moje oczy.-Nic jej nie będzie.-Jak może nic jej nie być skoro zależało im na zrobieniu jej krzywdy, pomyślałem.-Policja chcę cię przesłuchać. Chcą wiedzieć jak do tego doszło.-W mojej głowię pojawił się mętlik. Nie wiedziałem co mam im powiedzieć. Rodzice Venus mnie znienawidzą jak dowiedzą się, że to przeze mnie. Sama Venus pewnie nie będzie chciała mnie znać. Policjanci weszli do sali, usiedli na krzesłach koło mojego łóżka. Pielęgniarki wyszły zostawiając nas samych.

Bad Reputation Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz