Shawn odłożył kartkę jakby nie interesowała go jej zawartość. Odczułam, że bał się to przeczytać, może domyślał się, że to czas na Jasona. Wsunął kartkę z powrotem do moich spodni. Oparł się rękoma o materac, na policzku czułam jego oddech. Czemu był przyspieszony? Moje serce biło jak oszalałe gdy tylko był w pobliżu, wątpię żeby to minęło. Moje ciało, zawsze będzie tak reagowało na jego osobę. To chyba miłość.
-Pomogę ci się ubrać.-Położył mnie na swoim łóżku. Przysięgam, że to najwygodniejsze łóżko na jakim dotychczas leżałam. Całę pomieszczenie pachniało Shawnem. Tak bardzo było mi przykro, że był już ubrany. Chciałam go jeszcze chwilę popodziwiać. Obserwował moje oczy kiedy okrywał moje ciało. Jeździł zimnymi dłońmi po moim gorącym ciele, nie spuszczając z wzroku z moich oczu. Jego zimna ręka zatrzymała się na dolę mojego brzucha. Wciągnęłam głośno powietrze, ale moje płuca zapomniały jak powinny normalnie funkcjonować. Drugą rękę przeniósł na mój policzek i delikatnie gładził go kciukiem, zjechał na moją dolną wargę. Co ty ze mną robisz, Shawn? Upominałam się w myślach, bo zapominałam o oddechu. Na pewno zauważył, że nie mogę normalnie oddychać. Zapomniałam też, że miał mnie ubrać. Nie potrafiłam racjonalnie myśleć kiedy przeszywał mnie tak wzrokiem. Nachylił się nad moimi ustami, jego pocałunek był tak delikatnie, że ledwo czułam jego usta na swoich. Chciałam więcej. Wplątał palce w moje blond włosy, mocno mnie całując. Wsunął we mnie niespodziewanie palce, jęknęłam w jego usta.-Ciii.-Szepnął, poruszając palcami. Jego tępo było nieokreślone. Próbował zagłuszyć moje jęki pocałunkami, ale nie wiem czy było to możliwe. Pieścił kciukiem moją kobiecość. Doskonale wiedział gdzie mnie dotykać. Wysunął palce z moich włosów i złapał za moje biodra, przyciskając je do materacu.-Venus, skarbie musisz być ciszej.-Wysapał w moje usta.-Zagryzłam mocno wargę czując jak się zbliżam. Nasze klatki szybko się poruszały, czułam się tak dobrze. Nie chciałam teraz iść do szkoły i słuchać obelg na swój temat, że oczerniam Jasona. Jednak gdzieś tam w środku mam nadzieję, że staną za mną a Jason dostanie nauczkę. Shawn cmoknął mnie ostatni raz usta. Zszedł z łóżka po moje ciuchy.-Jak chcesz to możesz się obmyć, skarbie.-Czekałam aż mi to zaproponuję. Jego uśmiech rozpromienił całe szare pomieszczenie. Pokój miał z łazienką więc nie musiałam się martwić, że na kogoś się natknę. Shawn siedział na sedesie i czekał aż się umyję. Uparł się, że musi mnie ubrać. Twierdził, że skoro mnie rozebrał, to mnie ubierze. Woda była ciepła i inna niż u mnie. Może wydawać się to absurdalne, ale kanapki zrobione przez drugą osobę też inaczej smakują. Może nie chodziło o wodę tylko o to, że Shawn był blisko mnie. Mimo, że wiedział, że mamy mało czasu nie pospieszał mnie. Kiedy moje stopy dotknęły zimnej posadzki zakręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że zaraz zemdleje.-Venus?-Chłopak stanął przy mnie, kładąc na moich ramionach ręcznik.-Co jest do cholery?-Nie mogłam ze swojej głowy wybić Jasona, byłam tak bardzo zestresowana, że o niczym innym nie myślałam. Teraz przypomniałam sobie, że dawno nie miałam nic w ustach. Shawn by się wściekł dlatego mu skłamałam.
-Za szybko się podniosłam.-Szepnęłam ledwo słyszalnie. Jeszcze chwilę mi się przyglądał, ale zabrał się za ubieranie mnie. Gdy zakładał mi jeansy całował moje nogi, od stóp do samych bioder. Kiedy zakładał mi koszulkę całował mój brzuch. Jak będzie mnie tak ubierać, to ja chcę żeby robił to przez całe życie.
-Na pewno wszystko dobrze?-Upewnił się gdy wychodziliśmy z pokoju na dół. Złapał mnie za rękę. Kocham go. Kocham to jak za każdym razem trzyma mnie blisko siebie. Kocham w jaki sposób mnie całuję. Kocham w nim wszystko, nawet cholerne wady. Musiałam przypominać sobie jak się oddycha. Wdech i wydech. Nawet teraz, wdech i wydech. Trzymał mnie tylko za dłoń, nic więcej. Przywitałam się z mamą Shawna, która szeroko się uśmiechnęła na mój widok. Z kuchni było widać nowe zdjęcia w salonie. Mama Shawna nie zgodziła się żebyśmy wyszli do szkoły bez śniadania. Miała na sobie białą koszulkę i białe spodnie, pewnie zaraz idzie do szpitala do pracy. Podziwiałam ją, za to co robi. Ratowała ludziom życie i to jest piękne, ale musi być cholernie silna, że nie załamuję się gdy jej się to nie uda. Uśmiechnęła się do mnie szeroko kiedy zobaczyła, że się jej przyglądam.
CZYTASZ
Bad Reputation
Fanfiction|#209 w ff|#415 w ff| Venus Clarks wraca do domu i postanawia zmienić swoje nastoletnie życie. Rówieśnicy sprawili że całkowicie znienawidziła swoje życie. Ale czy można odbudować życie na nowo? Venus będzie dążyć do szczęścia,rujnując uczucia ludz...