Rody {8}

139 12 5
                                    

Rody

                       - Naprawdę macie problemy… – burknął Harry,

                kończąc jeść. – Snape to, Snape tamto, świat się wokół

                niego i konfliktu z nim nie kręci.- wstał, po czym oddalił

                się do wieży Gryffindoru. 
                       - Powiedziałem coś nie tak? – jęknął z żalem Syriusz.

                – Czasami w ogóle go nie rozumiem. 
                       - Może to ja coś powiedziałam? – zastanawiała się

                Lily. – Harry bywa taki wrażliwy. 
                       - Obraża się jak jakaś Primadonna… – powiedział

                cicho James. 
                     - Posłuchajcie, Harry przyjechał niedawno. Nie wiemy

                prawie nic o jego przeszłości, od razu wciągnęliśmy go

               w nasz świat, może za szybko? Może jeszcze żyje

                swoim dawnym życiem? Zaraz po przyjeździe został

                Huncwotem i zaczął chodzić z Syriuszem, stał się wrogiem

                Snape’a i kumplem Lily. Jest wciągnięty w nasze problemy,

                nasze konflikty… Jakby na siłę w nie wmanewrowany.

                Rozumiecie o co mi chodzi? – spytał Remus. Cisza.

                Pierwsza odezwała się Lily:
                      - Tak, może faktycznie masz rację. Nikt go nie pytał

                o rodzinę, byłych przyjaciół, zainteresowania, tylko

                wplątaliśmy go w nasze sprawy, stawiając go

                jak pionka na szachownicy. 
                      - A może Harry nie pasuje do naszego świata? 

                – zaczął James, ale wszyscy, prócz Glizdogona, któremu

                wszystko było obojętne, spojrzeli na niego surowo.

                – Nie mówię, że go nie lubię, bo to fajny chłopak. Ale

               on jest jakiś taki… nie huncwotowaty. 
                      - Daj mu czas James, wkrótce się zaaklimatyzuje.

               – zasugerował Syriusz. 
                      - Tak, może to właśnie to – uśmiechnął się James

               – bo szkoda byłoby utracić kogoś, kto tak denerwuje

               Smarkerusa. 
                      - Potter! – warknęła Lily – Nie wykorzystuj go.

               Zrozumiałeś? – Ostatnie słowo wycedziła przez zęby.

               *
                     Harry spakował książki i poszedł na lekcję zielarstwa.

W Przeszłości Zmian -HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz