Ostatnia Prośba

143 12 0
                                    


Część 21: Ostatnia prośba...?



Kiedy rano Harry się obudził, stwierdził, że dopadły go wyrzuty sumienia. Nagle pożałował swojej decyzji podjętej pod wpływem emocji. W końcu, zerwał z Syriuszem głównie dlatego, że ten obrazili Snape'a. To było podłe, ale ile razy w przyszłości Snape kpił z jego rodziny? A przecież dobrze wiedział, że Harry jest sierotą i nie patrzył na to, że jest synem jego jedynej przyjaciółki - nie, on wolał patrzeć na to po swojemu i obarczyć go winami ojca - jego wroga.

Poznać Snape'a. A czy Snape kiedykolwiek pofatygował się poznać jego? Z góry go skreślił, nie chcąc przyjąć do wiadomości, że nie był taki, jak ojciec. Zresztą James miał swoje powody by tak traktować Ślizgona. Postąpił źle z tym przedstawieniem, ale przecież żadna ze stron nie była bez winy.

Poza tym, Snape w tych czasach także go skreślił - wystarczyło, że Harry zaprzyjaźnił się z Huncwotami, by go znienawidził. W każdym czasie znajdywał sobie jakiś powód do nienawiści, podczas gdy Harry nie dawał mu go w żadnym. Westchnął. Był strasznie rozdarty. Z jednej strony jego nieżyjący ojciec i nieżyjący partner, z drugiej jego równie martwa matka i wredny Snape, który jak na złość zrobił się dla Harry'ego mniej wredny. Wszystko było takie kłopotliwe, że Harry nie wiedział już co ma robić. W teraźniejszości było łatwiej. Co prawda, miał problemy z Voldemortem i Śmierciożercami, ale za to był pewny, kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem. Snape, stronniczy i ironiczny, kpił z niego, ośmieszając go i raniąc do woli, bez wyrzutów sumienia. On i jego przyjaciele zwykle poszkodowani w tym wszystkim, bo przecież nigdy nic nie zrobili Snape'owi, by zasłużyć sobie na takie traktowanie.

Przyszła pielęgniarka, przerywając jego rozmyślania. Przywitała go, spytała, jak się czuje i dała śniadanie. Harry czuł się trochę lepiej niż poprzedniego dnia, więc nie miał problemu, by usiąść i je zjeść.

- Cześć, stary - powitali go chórem Milicent i Bilius. Za nimi ujrzał Narcyzę. Był wtorek i mieli dziś lekcje o godzinę później, niż zwykle. - Pomyśleliśmy, że wpadniemy. - Fooh jak zawsze tryskał energią.

- Cześć - uśmiechnął się Harry.

- Jak się czujesz? - spytała Narcyza.

- Lepiej, niż wczoraj. - Potter zebrał się na mały uśmiech. - Coś się działo w dormitorium, jak mnie nie było?

- Niewiele - Bilius rzekł obojętnie i ze spokojem na twarzy. - Huncwoci rozmawiali, rozwaleni na kanapach, a Lily Evans nie widziałem.

- Ja widziałam - wtrąciła Narcyza. - Płakała, to podeszłam do niej i zapytałam, co się stało. Niewiele zrozumiałam z tego, co mówiła, bo ciągle szlochała, ale mówiła o tobie. Proszę, nie przekazujcie Lucjuszowi, że rozmawiałam z nią. Byłby zły.

- Tak, już biegniemy - zażartował Milicent. - Ale co się w ogóle stało? Nic więcej nie wiemy ponad to, że wczoraj na kolacji straciłeś przytomność i Snape cię wyniósł.

- Martwimy się - dodała dziewczyna.

- Choruję na coś - powiedział cicho Harry. - Możliwe, że choroba się cofnie i będzie w porządku, więc nie macie się o co martwić, serio.

- A jeżeli się nie cofnie? - spytał Bilius.

- To... umrę - Potter spuścił wzrok. - Ale, przecież nic nie wiadomo, więc...

- Bez jaj - Fooh wyglądał, jakby dostał czymś w głowę. - To aż takie poważne?

- Och... - Narcyza stała zszokowana, by po chwili zacząć się lekko trząść. - Ja... - przełknęła głośno ślinę i wyszła.

W Przeszłości Zmian -HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz