Część 15: Korepetycje.*
Siedział nad nim do rana. Skończył zadowolony, bo był pewny, że zrobił wszystko tak, jak należy. Przelał eliksir do fiolek i podpisał je magicznie. Bardzo dbał o porządek w swoich eliksirach. Zaklęciem oczyścił zawartość kociołka i wyniósł wszystko z łazienki, stawiając przy łóżku. Potem wrócił z powrotem do łazienki z jednym flakonikiem, którego zawartość wylał sobie na głowę. Jego włosy zaczęły się pienić, a skóra głowy lekko szczypać, jednak Snape nie zwracał uwagi na ból - wiedział, że tak będzie. Po chwili zaczął myć włosy. Zawsze był przewrażliwiony na ich punkcie - obwiniał je za wszelkie niepowodzenia towarzyskie, za wyśmiewanie go i obrażanie. Uważał, że były głównym powodem tego, że ludzie uważali go za odrażającego. Cóż, nie lubił jeszcze swojego nosa, jednakże nie zamierzał z nim nic kombinować, bo gdyby coś nie wyszło, zostałby mu taki prawdopodobnie do końca życia, a pogorszenia swojej sytuacji nie chciał.W pośpiechu spłukał włosy i wytarł je ręcznikiem. Potem, przy pomocy odpowiedniego zaklęcia, wysuszył i przyjrzał się uważnie efektom swego eliksiru. Uśmiechnął się dumnie do swojego odbicia. Jego włosy były wręcz nie do poznania. Gęste, lśniące, grube, przy czym zachowały dawną miękkość. Potem do niego dotarł pewien szokujący fakt - jutro miał udzielać korepetycji Harry'emu. Przecież ludzie pomyślą, że to dla niego tak zadbał o siebie. No i jak Snape spojrzy mu w oczy po TAKIM śnie?...
*
Rano Harry obudził się dość niechętnie. Siedział wczoraj z Syriuszem do późna w Pokoju Wspólnym. Łapa koło pierwszej zaczął go namawiać do „rozmów" w bardziej intymnym miejscu, jakim miało być jego łóżko. Ale Harry od razu wiedział, że rozmawiać w nim nie będą, więc podziękował i poszedł spać. Sam, oczywiście. Powoli zaczynało go irytować zachowanie Syriusza. Mimo to, trwał w swojej miłości, wyrzucając z myśli wszelkie frustracje i próbując zapomnieć o wszystkim, co go w Syriuszu denerwowało. Nie wiedział w końcu, ile czasu przyjdzie mu tu spędzić, a i tak miał wrażenie, że to będzie za mało. Nie chciał myśleć o tym, że Syriusz w przyszłości nie żyje, że będzie znowu sam. To pomagało mu nie baczyć na propozycje i podteksty Łapy.
Po zimnym, otrzeźwiającym prysznicu pognał na śniadanie. Jako, że trochę zaspał wszyscy jego tymczasowi znajomi siedzieli już przy stole. Usiadł koło Lily, tak jak zawsze, jednak ta nie przywitała go serdecznie z promiennym uśmiechem. Harry poczuł, jak coś ściska mu żołądek i całe, wyglądające smakowicie jedzenie, wydało mu się całkiem obrzydliwe - stracił cały apetyt. Jednak by uniknąć protestów Syriusza, nałożył na swój talerz trochę jajecznicy i grzebał w niej beznamiętnie widelcem. Nagle James zakrztusił się sokiem z dyni, robiąc się cały czerwony na twarzy. Wszyscy bliżej siedzący spojrzeli na niego zdziwieni i zaniepokojeni. James z trudem przełknął sok i złapał kilka głębszych oddechów.
- Snape umył włosy! Umył je i do tego założył coś czystego! - wypalił.
Oczy Huncwotów natychmiast pobiegły do stołu Slytherinu, również Harry'ego i udającej nie zainteresowaną Lily. Snape rzeczywiście wyglądał inaczej. Włosy miał gęste i lśniące, co rusz odgarniał je, bo zaczęły mu zasłaniać oczy. Pod szatą uczniowską, Harry dopatrzył się czystej, obcisłej koszuli i czarnych dżinsów.
- Severus ZAWSZE miał czyste włosy i ubrania. - prychnęła Lily powracając do swojego posiłku.
- Tak bardzo, że włosy przyklejały mu się do twarzy i można by na nich smażyć jajecznicę. - zachichotał Syriusz.
- Dzięki Syriusz... - warknął Harry patrząc na swoją jajecznicę, rozkopaną po całym talerzu.
- Och... - Syriusz rzucił przelotne spojrzenie na śniadanie Harry'ego i zarumienił się przez chwilę. - Przepraszam, nie wiedziałem... Ale cóż, to z pewnością może obrzydzić jedzenie. Wystarczy widok Smarkerusa przed śniadaniem, by stracić apetyt na cały dzień.
CZYTASZ
W Przeszłości Zmian -HP
FanfictionOpowiadanie nie moje. Ja je tylko publikuję. TYTUŁ: W przyszłości Zmian. AUTOR: Orchidea ZAKOŃCZONE: Nie PARA: HP/SB SB/RL HP/SS JP/LE Harry po śmierci Syriusza chce cofnąć czas o parę dni, bynajmniej nie wychodzi mu to tak, jak by chciał. Poznajci...