Część 18: Przedstawienie czas zacząć.Snape stał pod prysznicem, próbując uspokoić zmysły zimną wodą. Znów to zrobił. Masturbował się pod kołdrą myśląc o Harrym. Czuł się, jak żałosna ofiara uczuć. Nienawidził emocji. Nienawidził, kiedy nim kierowały i zmuszały do tak mało honorowego czynu. Ale nic na to nie mógł poradzić - pragnął Gryfona, w każdym tego słowa znaczeniu. Pragnął jego ciała, jego duszy, jego serca... Chciał być zawsze przy nim. Czuł się bez niego taki samotny. Samotny i bardzo zmarznięty. Nic mu się nie chciało. Westchnął kolejny raz i kładąc się z powrotem do łózka, przeklinał Harry'ego Pottera.
Budząc się rankiem, stwierdził, że jest kompletnie niewyspany.
- To będzie kiepski dzień. - przewidywał, wstając i szukając czegoś, co mógłby włożyć na siebie i nie zostać wyzwanym od brudasa. Wystarczyły mu teksty o jego brudnych włosach. Musiał przestać używać swojej specjalnej odżywki, bo zaczęły wypadać mu włosy. A zostać łysym, Snape, bynajmniej nie chciał.
Skończywszy poranną higienę, spakował się i poszedł żółwim, ale dumnym krokiem w stronę Wielkiej Sali. Z przyzwyczajenia spojrzał na stół Gryfonów - Lily pomachała do niego, Harry spojrzał z ciekawością, a Huncwoci wybuchnęli jednocześnie śmiechem. O nie... Coś się szykowało i Snape postanowił, że będzie dziś bardzo ostrożny. Dzień zapowiadał się gorszy, niż myślał rano.
Lekcje minęły mu spokojnie, ale gdy wracał do dormitorium czuł, że coś wisi w powietrzu. Musiał się przepychać przez hol, by dojść do lochów - wszędzie było pełno ludzi. To wzbudziło jego czujność. Nagle poczuł, że nie może się poruszyć. No tak. Nie uważał wystarczająco. Nagle tłum przed nim zaczął się rozstępować, tworząc koło, na którego środek wyszli Huncwoci.
- No! Widzę, że nasz posłaniec spisał się bardzo dobrze i zjawiło się odpowiednio dużo osób! - krzyknął rozradowany James, po czym włożył na głowę blond perukę. Jego czarnobrązowe włosy wystawały nieco, kontrastując niemiłosiernie z blond kosmykami. - Witam wszystkich na pokazie naszej twórczości artystycznej! - kontynuował. - Dziś przedstawimy wam inscenizację pod tytułem: ,,Jak to się stało, że Smarkerus został tym, kim jest?"!
Publika zatrzęsła się od śmiechu, a Snape poczuł, jak jego mięśnie się napinają. Będzie źle, bardzo źle.
Lupin stał z boku, celując różdżką w Ślizgona, na wszelki wypadek, gdyby zaklęcie przestało działać w nieodpowiednim momencie. Syriusz upiął włosy w kitkę, a James zarzucił na siebie różową, krótką sukienkę. Kolejna salwa śmiechu zgromadzonych. Black zaczął udawać nieźle wstawionego i chwiejnym krokiem podszedł do Jamesa, który strzelał zawstydzone miny, zsuwając czubki stóp do siebie i ściągając ramiona.
- Hej, mała... My się chyba jeszcze, hek... - czknął Łapa. - ... nie znamy, a to źle...
- Źle? - zapytał Potter cienkim głosikiem. - Nie chciałam przeszkadzać, wiem, że jestem brzydka...
- Nie jesteś... - Syriusz złapał Jamesa za ramiona, pochylając go do tyłu, jak w tańcu. - Dziś będziesz... hek... - czknął. - ...moja!
Zaczęli udawać kopulujące wiewiórki, aż nagle Remus pstryknął palcami i zastygli w dwuznacznej pozie. Lupin zabrał głos:
- Tak poczęto Smarkerusa. - Potem ponownie pstryknął palcami i jego przyjaciele wznowili swoje ruchy. Ostatecznie legli na ziemię. Po chwili Syriusz otworzył oczy i krzyknął:
- Aaa! Co za paskudztwo!
James również otworzył oczy i pisnął:
- Aaa! Puściłam się z mugolem! - Obaj zmierzyli się wzrokiem. - Ale z jakim przystojnym mugolem... Kocham cię, mój piękny! Ożeń się ze mną! - zawołał Potter.
CZYTASZ
W Przeszłości Zmian -HP
FanfictionOpowiadanie nie moje. Ja je tylko publikuję. TYTUŁ: W przyszłości Zmian. AUTOR: Orchidea ZAKOŃCZONE: Nie PARA: HP/SB SB/RL HP/SS JP/LE Harry po śmierci Syriusza chce cofnąć czas o parę dni, bynajmniej nie wychodzi mu to tak, jak by chciał. Poznajci...