II.

1.7K 119 4
                                    

Chcę przeżyć. Bałam się długiej i bolesnej śmierci, więc wmówiłam sobie, że skoro i tak nie przeżyję, to oszczędzę sobie cierpienia i zabiję się szybko. Ale ten chłopak sprawił, że zbudziła się we mnie wola przetrwania. Potakuję głową i powtarzam cicho:

- Przeżyjemy.

Nieznajomy szczerzy się w przesłodkim uśmiechu.

- Musimy się pospieszyć. Samolot pewnie niedługo zatonie, więc trzeba zbudować tratwę i zebrać jak najwięcej rzeczy, które pomogą nam przeżyć - mówię i rozglądam się.

- Ja się zajmę tratwą, ty możesz szukać rzeczy - proponuje chłopak. - Mam tylko jedno pytanie. Jak się nazywasz?

- Seorin. Yoo Seorin. A ty?

Po chwili namysłu odpowiada:

- Jestem Taehyung.

Taehyung. Kojarzę to imię. On cały wydaje mi się znajomy. Później go spytam.

- To ja idę szukać.
                             xxx

Przeszukuję najróżniejsze miejsca: kupy gruzu, szczątki foteli, a szczególną uwagę zwracam na bagaże. Niestety są tu tylko bagaże podręczne, więc nie znajdę tu np. scyzoryka albo zapałek. Jak skończę tutaj, ruszę na poszukiwania w luku bagażowym. Do tej pory znalazłam bluzy (w nocy pewnie będzie bardzo zimno), kilka butelek wody, apteczkę pierwszej pomocy, baterię słoneczną (rodzaj powerbanka, ktory ładuje się na słońcu) i parę rzeczy do jedzenia. Niosę te rzeczy do Taehyunga i przy okazji sprawdzam, jak mu idzie z tratwą. Przyniósł kilka dużych i płaskich fragmetów samolotu i ustawia je obok siebie.

- Nie znalazłaś przypadkiem liny? Była by bardzo pomocna - pyta chłopak.

- Na razie nie, ale teraz idę do luku bagażowego, może tam znajdę.

Jak powiedziałam, tak robię. Idę na poszukiwania luku. Znajduję go niedaleko, schodzę do niego przez dziurę. Muszę się spieszyć, bo na podłodze zaczyna zbierać się woda i niedługo pomieszczenie zostanie zatopione. Rzucam się na pierwszy plecak z brzegu i przeszukuję zawartość.
                            xxx
                    ~Taehyung~

Seorin idzie do luku, a ja nadal się męczę z tratwą. Nie mam jak połączyć poszczególnych fragmentów. Może powinienem poszukać jednego dużego i trochę go podrasować, by można było na nim siedzieć bez obawy o skaleczenia. Podchodzę do tego, co zostało ze ściany samolotu, wygląda dobrze - z zewnątrz aluminiowa, z wewnątrz drewniana, na pewno będzie dobrze pływać. Jej powierzchnia wynosi około czterech metrów kwadratowych. Próbuję ją podnieść, jest lekka na tyle, że daję radę. Niosę ją na kawałek terenu, który już wcześniej oczyściłem, i kładę drewnem do góry. Jest lekko zakrzywiona, tak, że wygląda jak kawałek skorupki jajka. To dobrze, woda nie będzie się wlewać na nią. W zasadzie nie wymaga żadnych ulepszeń, więc postanawiam znaleźć drugi kawałek, żeby przywiązać go do pierwszego i na nim trzymać bagaże, by ciężar był lepiej rozłożony. Nie mam pojęcia, skąd ja wiem takie rzeczy, nigdy nie ogarniałem fizyki. Miałem zwis na naukę jakichkolwiek przedmiotów, ale teraz bardzo przydaje mi się to, czego nauczyłem się gapiąc się w tablicę jak wół na malowane wrota.
Po chwili znajduję drugi, trochę mniejszy kawałek podłogi, który również nadaje się na tratwę. Postanawiam pomóc Seorin w poszukiwaniach, ale w tej samej chwili widzę ją niosącą w ramionach naręcze rzeczy. Pomagam jej się ich pozbyć i razem rozkładamy je na podłodze. Na nasze wyposażenie składa się teraz: około pięciu litrów wody pitnej, jedzenie na jakieś dwa dni, kilka bluz, dwie długie liny, prawdopodobnie służących do wspinaczki, dwie apteczki, trzy scyzoryki, sześć pudełek zapałek plus cztery zapalniczki, jeden GPS, jedna bateria słoneczna, tajemnicze pudełko, dwa koce, kilka koszulek, prawdopodobnie do podarcia i zużycia w różnych celach oraz (wow, skąd ona to wzięła) dwie wędki. Pakujemy to razem do dwóch toreb, odcinając tylko kilka metrów liny, by przywiązać do siebie tratwy, i rzucamy na jedną z platform.
                           xxx
                       ~Seorin~

- Pójdę jeszcze tylko do kabiny pilota, tam powinno być radio i mapa.

- Pójdę z tobą - mówi Taehyung, wstając na nogi.

Idziemy na przód samolotu, w którym zaczyna się zbierać woda. Musimy się spieszyć. Docieramy do kabiny. Pilot oczywiście nie żyje; leży na panelu sterowania, omijam go, i zaczynam przeszukiwać szuflady pod panelem. Znajduję mapę i kompas, chowam je do kieszeni. Patrzę na radio, a raczej jego pozostałość: plątaninę pozrywanych kabli i wzdycham. Nikt się o nas nie dowie. Mamy dwie możliwości: mozemy tu zostać i czekać, aż ktoś znajdzie wraka samolotu, albo możemy odpłynąć i samemu znaleźć ląd.

- Taehyung... musimy podjąc decyzję.

- Jaką decyzję? - pyta z dziwnym wyrazem twarzy.

- Czy czekamy tutaj na ratunek, czy płyniemy sami szukać lądu?

- Nie wiem jak ty, ale ja cie cierpię siedzieć bezczynnie. Wolę płynąć.

- Ja też wolę płynąć, nie wiadomo czy znajdą nas nawet jeśli zostaniemy, więc powinniśmy sami spróbować się uratować. No to kolejne pytanie: gdzie płyniemy? Jesteśmy w równej odległości od Stanów i od Korei.

- Płyńmy proszę do Korei. Czekają tam na mnie przyjaciele.

- To chyba lepsze wyjście, bo to mapa twierdzi, że na tych wodach jest prąd Północnorównikowy, który płynie do Korei. Pomoże nam się tam dostać.

- No to postanowione! Płyniemy do Korei! - mówi Taehyung i się uśmiecha.

Hej :) jednak nie udało mi się zrobić dłuższego rozdziału </3 ale się poprawię! I co, jesteście ciekawi, czy uda im się dopłynąć do Korei? ;)
Przepraszam za błędy, nie miałam czasu żeby dobrze to poprawić
Jeśli chcecie ciąg dalszy, zapraszam do komentowania ;) do następnego!

Crush *Taehyung* (Bts)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz