XVIII.

1.2K 92 8
                                    

Budzę się rano, jest kilka godzine przed południem. Oprócz przejmującego bólu czuję pragnienie i głód. Musimy szybko znaleźć kogoś, kto nam pomoże.

Tae już wstał, teraz chodzi po plaży, rozmyślając. Kiedy widzi, że się obudziłam, podbiega do mnie i pyta, czy wszystko w porządku. Kiedy potakuję, mówi:

- Musimy coś ze sobą zrobić, Rin.

- Tak... Długo nie wytrzymamy bez jedzenia i picia.

- Zostaje nam pytanie... Co z tobą? Mamy dwa wyjścia: albo biorę cię na ręce i idziemy razem, albo będziesz musiała tu poczekać.

- Myślę, że lepiej będzie, jak zaczekam. Ty się wolniej zmęczysz, a ja mam kilka połamanych kości i wolę się nie ruszać.

- Nic ci się nie stanie?

- Tae, przecież to jest plaża. Ludzie leżą na niej całymi dniami. Co mi się może stać?

- No dobrze... - zgadza się niechętnie.
xxx
~Taehyung~

Odchodzę na poszukiwania pomocy. Zdecydowałem się iść w lewo. Idę, ze stopami w wodzie, czując chłód na odsłoniętej skórze. Chciałbym znaleźć jakieś ubranie.

Jak na zawołanie znajduję jedną z naszych toreb, kilka kroków od brzegu, leżącą na piasku. Ciekawe, co jeszcze morze wyrzuciło na plażę.

Otwieram torbę i znajduję bluzy oraz zapasowe spodnie. Idealnie. Mimo tego, że są wilgotne, zakładam je i czuję się lepiej. Chwytam torbę i biegne do Rin, musi być jej zimno. Jako że nie odszedłem daleko, szybko do niej docieram i zostawiam jej torbę. Może nie może włożyć ubrań, ale może się nimi przykryć.

Wracam do wędrówki. Docieram do drewnianej wieży, takiej jak ta, z której rzuciłem się do morza w jednym z teledysków. Ktoś na niej stoi. Jest tuż przy krawędzi, jakby chciał skoczyć.

Zaczynam biec. Pierwsza osoba, którą spotykam od tak długiego czasu!

- Heeeeeej! - wrzeszczę.
                               xxx
                       ~Jungkook~

Stoję nad morzem i patrzę na nie. Przyjechałem tu, by się do niego rzucić. Taehyung zginął. Zespół się rozpadł. Każdy poszedł w swoją stronę. Jeszcze nikt nie umarł, ale to tylko kwestia czasu, aż wszyscy popełnimy samobójstwa. Ja już nie wytrzymuję. Tęsknię za hyungiem. Tęsknię za czasami, w których wszyscy razem śmialiśmy się i razem ćwiczyliśmy taniec. Chcę znów spać przytulony do Tae.

Chcę pozbyć się tego bólu w sercu.

Starczy tych rozmyślań. Po coś tu przyjechałem. Przygotowuję się psychicznie do skoku. Nie będzie już odwrotu. I w tej chwili...

...słyszę TEN głos. Wszędzie bym go poznał. Ale to niemożliwe. Po tylu miesiącach!

Powoli odwracam wzrok na biegnącego chłopaka. To się nie dzieje na prawdę. Czy ja już umarłem?

Schodzę z wieży, żeby to sprawdzić. Nie dowierzam oczom. Biegnie do mnie Taehyung we własnej osobie! Jest trochę zmarnowany, farba z włosów mu zeszła, ma na sobie podarte ciuchy.

Nagle on też staje w osłupieniu.

- Jungkook?! - krzyczy, mimo że jesteśmy na tyle blisko, że usłyszałbym, jakby powiedział.

- Taehyung? - pytam niepewnie. To pewnie jakiś żart.

Nie odpowiada, tylko podchodzi i łapie mnie w niedźwiedzi uścisk. To on. Tylko on tak przytula. Z oczu lecą mi łzy i odwzajemniam uścisk.

- Hyung...

- Przepraszam za spóźnienie - mówi starszy.
                              xxx
                         ~Seorin~

Nadal leżę na piasku, przykryta bluzami. Mógłby sie pospieszyć, mam już dość wszystkiego. Dość bólu, zimna, głodu, pragnienia... Długo by wyliczać.

Patrzę w lewo, lekko obracając głowę. Idzie dwójka ludzi. Nareszcie. Ciekawe, kim jest ten drugi.

Dochodzą do mnie i widzę na twarzy Tae banana. Zwracam spojrzenie na tego drugiego. Ma brązowe włosy i jest bardzo przystojny. Wygląda, jakby był w moim wieku.

- Hyung! Kto to jest? - pyta nieznajomy. Marszczę brwi. "Hyung"?

- To moja dziewczyna, Rin - szczerzy się Tae. - Rin, to jest Jungkook.

- Chwila... ten Jungkook?! - Serio?

- Tak - potwierdza. - Taehyung... Od kiedy masz dziewczynę?

- Hmmmm... jakiś miesiąc po katastrofie? Coś około tego.

- A czy możesz mi łaskawie powiedzieć, jakim cudem przeżyliście? - Jungkook wygląda, jakby zobaczył ducha. Pewnie tak się czuje.

- A może nam najpierw ktoś łaskawie pomóc? - wtrącam się. - Tak jakby mam kilka kości złamanych.

- No dobra... poczekajcie chwilę. Zadzwonię na pogotowie, a potem do każdego w zespole.

- Ej, Kookie... czy... czy mógłbym sam porozmawiać z zespołem?

- Jasne. Ale najpierw zadzwonię na pogotowie.

Po telefonie, oddaje urządzenie Tae. Ten oddala się na chwilę i wybiera numer.

Cześć B) wiem, że to z Jungkookiem jest bardzo mało realistyczne, ale nie mogłam się powstrzymać xD myślę, że zostały nam jeszcze ze dwa rozdziały Crush, a potem koniec ;( zaczne pisać nowe fanfiction, ale pewnie nie wrzuce go zbyt szybko, bo 26.07 wyjeżdżam na trzy tygodnie i ani razu nie będę miała zasięgu </3 za to potem możecie się spodziewać nowego ff pt. "Fear of the Moon" x3 Do następnego! ^^

Crush *Taehyung* (Bts)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz