XIII.

1.1K 89 0
                                    

Co robić? Co robić? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to obrócenie go na brzuch i uderzanie między łopatkami, by wykrztusił wodę z płuc. Tak zatem robię. Nie działa od razu, ale po chwili słyszę ciche kasłanie i widzę kałużę wody. Znowu zalewa mnie ulga i zdejmuję z niego przemoczoną bluzę, a po chwili wahania także koszulkę i spodnie. Czuję płonące rumieńce na policzkach, ale olewam je, Tae i tak jest nieprzytomny. Wkładam mu czystą bluzę Addidas i przykrywam kocem.

Dopiero teraz zauważam, że sama zmarzłam na kość. Szczękając zębami przebieram się w suche ciuchy i kładę się obok Tae ze swoim kocem. Nadal mi zimno. Wstaję i zarzucam mój koc na chłopaka, a sama wpełzam pod oba koce i przytulam się do chłopaka. Niestety, i V, i ja jesteśmy wyziębieni, więc to też nie wystarcza. Po chwili namysłu biorę jeszcze jedną bluzę i zakładam najpierw Taehyungowi, potem wciskam się do środka,  między chłopaka a materiał, tak, że jesteśmy oboje w jednej bluzie. Na początku czuję się dziwnie, ale po chwili przestaje mi to przeszkadzać. Słyszę jego cichy, słaby oddech i wiem, że nie uda mi się zasnąć. Nie mogę, jeśli w każdej chwili Tae może znów przestać oddychać. Przeczesuję ręką jego mokre włosy i przyglądam się jego twarzy. Ma zamknięte oczy, wygląda na spokojnego. Zastanawiam się, co się właściwie stało. Jak V znalazł się w wodzie? Spadł przez sen? Czy może... próbował popełnić samobójstwo? Przechodzi mnie dreszcz. Czy mój Tae mógłby zrobić coś takiego? Niemożliwe. Spytam go, jak się obudzi.

Przytulam go mocno i czekam na to, co przyjdzie pierwsze: przebudzenie się Taehyunga czy mój sen.
                              xxx
                      ~Taehyung~

Budzę się i od razu wyczuwam problem z oddychaniem. Zaczynam gwałtownie kaszleć, a z płuc wylatuje mi woda. Nie mam siły się poruszyć, kiedy otwieram oczy, przez chwilę nic nie widzę. Potem pojawia się rozmazany obraz; to chyba czyjaś twarz. Rin. Jest tak blisko, że tylko centymetry dzielą nasze twarze. Patrzy na mnie uważnie.

- Tae, ty... - załamuje jej się głos. - Ty idioto! - krzyczy uderzając mnie lekko w klatkę piersiową.

Próbuję coś powiedzieć, ale wywołuję kolejną falę kaszlu. Zaczynam sobie przypominać, co się stało. Spałem obok Rin, a potem...

...obudziłem się i...

- Tae. Co się wtedy stało? - pyta dziewczyna opanowując się i patrzy mi w oczy.

Kaszlę jeszcze kilka razy i przełykam ślinę, chyba mogę już normalnie mówić.

- Ja... - zaczynam ochryple. - Nie zrozum mnie źle, proszę. I nie przerywaj, dopóki nie skończę. Miałem sen. Sen, w którym udało nam się wrócić, ale nikt tego nie zaakceptował. Wszyscy uważali, że ich oszukaliśmy albo tylko się podszywam, a ci, którzy uwierzyli, byli zazdrośni o mnie. Nie uwierzyli mnie, a ciebie znienawidzili. Zostaliśmy sami, ale było jeszcze gorzej niż teraz, bo straciliśmy całą nadzieję. Nie mieliśmy już w życiu celu, i popełniliśmy oboje samobójstwo. Kiedy się obudziłem, coś mi odbiło. Zacząłem wierzyć, że nie ma dla nas ratunku, że nasze szanse na szczęście zostały skreślone w chwili katastrofy samolotu. Chciałem... chciałem popełnić samobójstwo i utonąć. - Widzę, że to mocno ją zraniło. Chce coś powiedzieć, ale jej nie pozwalam. - Czekaj. Daj mi dokończyć. Chciałem się cicho wślizgnąć do wody, żeby cię nie budzić. Uznałem, że utopienie się będzie pasować do mnie; w jednym z teledysków odgrywałem scenę, w której skoczyłem w wieży do morza i się utopiłem. Jednak w chwili, gdy miałem sie zanurzyć, oprzytomniałem. Przypomniałem sobie wszystkie wspaniałe chwile z chłopakami i już wiem, że nigdy by mnie nie opuścili. Przypomniałem sobie o fankach, które na pewno są teraz w żałobie. I, co dla mnie najważniejsze, przypomniałem sobie o tobie. Rin... Zależy mi na tobie bardziej niż na czymkolwiek innym. Kiedy uświadomiłem sobie, że miałbym cię zostawić samą na morzu... Nie mogłem dopuścić, żeby coś ci się stało. Kiedy już odchodziłem od krawędzi z zamiarem pójścia spać, tratwa mocno podskoczyła na fali i poślizgnąłem się. Wpadłem do wody, nie zdążyłem wziąć wdechu. To przez to po chwili straciłem przytomność. Obudziłem się tutaj, przed chwilą.

Daję jej chwilę na przetrawienie tej opowieści; na twarzy Rin malują się najróżniejsze emocje. Boję się, jak zareaguje, w końcu chciałem ją zostawić i uciec od trudów tego życia, niemal pozbawiając ją szansy na przetrwanie.

- Tae... - mówi tylko i przytula mnie. Czuję jej łzy spływające z policzków na moje barki. Odwzajemniam uścisk i po chwili się rozdzielamy, jeśli można to powiedzieć, kiedy siedziemy w jednej bluzie. Całuje mnie delikatnie w usta, po chwili oddaję pocałunek i mi też zaczynają lecieć z oczu łzy.

- Kocham cię, Rin. Przepraszam, za wszystko, co chciałem dziś zrobić.

- Ja też cię kocham, Tae. Dziekuję, że jednak mnie nie zostawiłeś, chociaż było blisko. - Opowiada mi, co się działo, kiedy byłem nieprzytomny.

- Czyli tym razem to ty mnie uratowałaś? Jestem ci dłużny, ocaliłaś mnie dwukrotnie.

- Jak to?

- To dzięki tobie nie rzuciłem się do wody z własnej woli, a potem, kiedy i tak się tam znalazłem, uratowałaś mnie od utonięcia.

- Ty też ocaliłeś mnie dwa razy... wtedy, kiedy zaatakował nas rekin i tuż po katastrofie, kiedy chciałam się zabić, by nie umierać długą i bolesną śmiercią. To ty tchnąłeś we mnie wolę przetrwania. Więc jesteśmy kwita.

- Tak... Kwita...  

Cześć B) jak tam? Mam nadzieję, że nie dostaniecie cukrzycy po przeczytaniu tego, ja dostałam xD widzicie? Czyli to nie była całkowicie wina Tae! Ktoś to przewidział? .^. Do następnego! ;3

Crush *Taehyung* (Bts)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz