X.

1.1K 91 2
                                    

~Taehyung~

-Rin! - krzyczę i rzucam się w jej kierunku, ale w ostatniej chwili powstrzymuję od wskoczenia do wody. Całe szczęście. Albo i nieszczęście.

Zpod powierzchni wynurza się trójkątna płetwa, powoli okrążająca tratwę. Seorin jest w wodzie!

Co robić? Co robić?! Zauważam wnętrzności ryb, których dziewczyna nie zdążyła jeszcze wyrzucić za burtę po obiedzie. Chwytam je i wrzucam do wody z przeciwnej strony niż zniknęła Rin. Czekam sekundę, a potem wkakuję w mroczną toń.

Otwieram oczy, które natychmiast zostają zaatakowane przez słoną wodę. Mimo szczypania nie zamykam ich i rozglądam się. Widzę jakiś kształt pode mną. Płynę w tamtą stronę i rozpoznaję Rin...

...ciągniętą za nogę przez drugiego rekina. Dziewczyna próbuje się uwolnić, ale w rezultacie tylko bardziej się rani. Podpływam tuż obok niej i kopię rybę w pysk. Bez skutku. Muszę się spieszyć, bo zaraz wróci ten pierwszy. Biorę zamach i z całej siły walę rekina po oczach. To był dobry pomysł. Potwór puszcza Rin, którą od razu łapię ja. Płynę do góry, jednak jestem trzy metry pod wodą; zaraz zabraknie mi powietrza. Zmuszam się do strasznego wysiłku i pruję ku powierzchni. Jeszcze metr, pół...

Wynurzam się i krztuszę się powietrzem. Ciężko oddycham, czuję wielki ból w klatce piersiowej i brzuchu. Ostatkiem sił wciągam dziewczynę na Starscream i sam się na nią wdrapuję. Jednak to nie koniec problemów. Zostawiam na razie Rin i zajmuję się obserwowaniem dwóch trójkątnych płetw krążących wokół tratwy. Nie mogę nic wymyślić, mam pustkę w głowie. Myśl, myśl... Mój wzrok pada na surowe ryby, które złowiłem dziś rano. Doskonale. Wyrzucam jedną kilka metrów za tratwę; oba rekiny rzucają się na nią jakby to był ich pierwszy posiłek od miesiąca. Drugą rybę rzucam trochę dalej, trzecią jeszcze dalej. Wreszcie czwarta leci najdalej, jak mogę, a sam zaczynam jak najszybciej wiosłować w przeciwnym kierunku.

Ufff... udało się. Teraz muszę zająć się Rin. Patrzę na nią i robi mi się zimno. Cała lewa noga jest zakrwawiona i poszarpana przez ostre zęby bestii. Sama dziewczyna chyba straciła przytomność, jej twarz jest niespokojna, oczy poruszają się pod powiekami. Muszę się zająć tą raną, bo się wykrwawi.

Błagam, Rin, nie umieraj. Nie zostawiaj mnie samego.

Trzęsącymi się rękoma wyjmuję apteczkę i rozcinam jej spodnie. Kiedy widzę rany w całej okazałości, robi mi się niedobrze. Oprócz samego wbicia zębów w ciało, rekin jeszcze szarpał dziewczyną. Z nogi zwisają strzępy mięsa i skóry, pośród krwi błyska biel kości. Przede wszystkim muszę zmyć słoną wodę, która potęguje cierpienie. Znajduję butelkę wody utlenionej i przemywam nią nogę. Potem znajduję opatrunki. Przykładam gaze do łydki i owijam ją dość ciasno bandażem. Już po chwili zabarwia się na czerwono.

- Rin! - krzyczę, a z oczu płyną mi łzy. - Rin, musisz przeżyć, słyszysz?! Kocham cię! Nie możesz umrzeć!
xxx
~Seorin~

Pierwsze co czuję, kiedy odzyskuję przytomność to okropny ból w lewej łydce. Jęczę i otwieram oczy. Jest noc, nad morzem świecą tysiące gwiazd. Moja głowa podnosi się i opada, orientuję się, że Tae położył są sobie na brzuchu. Teraz śpi, ale nie wygląda na spokojnego, w każdej chwili może się obudzić. Ostrożnie próbuję się podnieść, ale przeszywa mnie fala obezwładniającego bólu, który sprawia, że znów opadam. Przy okazji budzę Taehyunga.

- Rin! Dzięki Bogu! Obudziłaś się! - mówi ze łzami w oczach.

- Cześć, Oppa... przepraszam, że musiałeś się martwić... - odpowiadam słabo i wycieram łzę z jego policzka.

Tae powoli kładzie moją głowę na drewnie, a sam sięga po butelkę z wodą, którą łapczywie wypijam. Potem chłopak karmi mnie kawałkami ryby, ale nie mam apetytu i zjadam tylko kilka. Znów zapadam w niespokojny sen.

Rano budzę się i czuję się trochę lepiej. Na tyle dobrze, by usiąść. Gdy to robię, V decyduje się zmienić mi opatrunek. Nie chcę patrzeć na ranną nogę, bo wnioskując po bólu, jaki odczuwam, nie będzie to miły widok. Chłopak odwija ostrożnie bandaż, odwracam wzrok w chwili gdy zdejmuje gazę. Słyszę tylko jak syczy przez zęby, kiedy widzi ranę. Szybko nakłada nową gazę i zawiązuje czystym bandażem.

- Powinniśmy je wyrzucić daleko. Zapach krwii przyciąga rekiny - mówię.

- Ale mamy bardzo mało opatrunków, musimy je oszczędzać - oponuje Tae. - Umyję je.

W końcu dochodzimy do kompromisu, że te pierwsze, najbardziej przesiąknięte krwią wyrzucimy, a następne będziemy myć.

Taehyung robi teraz sam wszystkie prace na tratwie. Czuję się bezużyteczna. Nie mogę wiosłować, a V nie umie robić tego sam. Przez to nasze tempo znów maleje. Jestem ciężarem. Ale wiem, że on mnie nigdy nie zostawi.

Staram się choć trochę pomagać, dorzucam drewno do ogniska, filtruję wodę, przyrządzam ryby. Oznaczam naszą pozycję na mapie. Jednak nie mogę zrobić nic więcej poza tym. Mam nadzieję, że ta rana niedługo się zagoi na tyle, bym mogła chodzić. Nie wymagam od razu pływania bądź biegania, ale chcę być w stanie wstać. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie stanie się to wcześniej niż za tydzień. Pozostaje mi tylko wypoczywać i czekać. Jeśli zacznę "rehabilitację" przedwcześnie, pewnie do końca życia zostanę kaleką. A to wszystko przez pieprzonego rekina. Po prostu zajebiście.

Wieczorem kładę się z głową na brzuchu Tae, jak poprzedniej nocy. Jestem jeszcze za słaba, by spać w naszej tradycyjnej pozycji: na boku, obejmowana od tyłu przez chłopaka. Jest mi trochę zimno, ale wykorzystujemy nasz zapasowy koc. Zasypiam wsłuchując sie w słowa Let me know.

Elo :3 przepraszam, że wczoraj nie wrzuciłam rozdziału, ale byłam zajęta </3 jak myślicie, czy Rin wykutuje się z tej kontuzji? Jak to wpłynie na ich szanse powrotu? Czytajcie następne rozdziały, a się dowiecie ;3 do następnego ;_;

Crush *Taehyung* (Bts)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz