XV.

1.1K 83 3
                                    

Jemy śniadanie, rozmawiając o tym, co zjemy, jak już się stąd wydostaniemy. Oboje rzygamy rybą i myślę, że w własnej woli już jej nigdy nie zjemy.

- Zjadłabym kawałek ciasta czekoladowego.

- Ja marzę o pizzy z podwójnym serem... - mówi Taehyung i wzdycha.

- Mimo że bardzo lubiłam sushi, chyba niedługo przestanie mi tak smakować - stwierdzam i oboje wybuchamy śmiechem. W sumie, nic w tym śmiesznego, ale stres związany z podróżą tak nas wykończył, że chyba nie jesteśmy w pełni władz umysłowych.

- Lubisz ostre rzeczy? - pyta mnie znienacka V.

- Uwielbiam. Kocham. Ubóstwiam. - odpowiadam z błogim wyrazem twarzy.

- Powinnaś spróbować kimchi w wykonaniu Jina. Daje po języku.

- Obiecuję, że jeśli będę miała składniki, zrobie raz moją chińszczyznę. Ona to dopiero daje po języku. Nigdy nie robię jej, kiedy ktoś przychodzi w gości. To bardzo skutecznie ich odstrasza - mówię z chytrym wyrazem twarzy.

Rozmawiamy jeszcze chwilę o jedzeniu i zabieram się za pranie. Nie kąpię się dzisiaj, bo już za dwa dni dotrzemy do Korei, więc następną kąpiel chcę wziąć pod prawdziwym prysznicem.

Po obiedzie zaczynamy wyłapywać pierwsze złe sygnały. Na zachodzie uformowały się posępne chmury. Wiatr zaczyna wiać pod żagiel, się musimy go zdjąć. Oboje z Tae siadamy do wioseł i czujemy, że fale są wyższe i silniejsze niż zwykle. Zbliża się sztrom.

Wymieniamy z chłopakiem zaniepokojone spojrzenia. Wprawdzie przetrwaliśmy poprzednią burzę, ale nie gwarantuje nam to, że przeżyjemy tą. Na dodatek jesteśmy już tak blisko celu... Musimy przeżyć te dwa dni, które dzielą nas od ratunku. Teraz pewnie potrwa to trochę dłużej.
                              xxx
                      ~Taehyung~

Pogoda robi się coraz gwałtowniejsza. Wiatr chłoszcze nas po twarzach, zaczyna padać deszcz. Na każdej fali wspinamy się kilka metrów wzwyż, a następnie opadamy jak na kolejce górskiej. Mam nadzieję, że sztorm zepchnie nas na morze, nie na wybrzeże. Nie chcę, by mój sen okazał się proroczy. Jesteśmy już tak blisko, że gdybyśmy teraz przegrali, nie wytrzymałbym. We śnie widziałem wysokie klify i poszarpane skały wystające z morza. Sztorm mógłby rzucić nami o nie i roztrzaskać jak talerz rzucony o podłogę. Nie przeżylibyśmy tego.

Przywiązujemy bagaże do masztu, ale tym razem rezygnujemy z zabezpieczenia samych siebie.

- A co, jeśli rzuci nami o jakieś skały? Zderzenia nie przeżyjemy, ale może uda nam się uciec, skacząc szybko do wody.

- Hmmmm... masz rację. Ale co jeśli znowu spotkamy rekina?

- Myślę, że w sztormie one siedzą cicho przy dnie. Jak pewnie większość zwietrząt.

Skoro mamy być gotowi do ucieczki, zabieramy podstawowe przedmioty ze sobą do kieszeni. Jako że Rin jest mniejsza i łatwiej jej utrzymać się na powierzchni wody, dostaje pudełko wodoodporne, a ja zaopatruję się w dwie zapasowe bluzy i trochę drobiazgów. Pozostaje nam teraz tylko czekać na uderzenie burzy.
                            xxx
                       ~Seorin~

- Niedługo wymięknę - krzyczę do Tae, dysząc.

- Wytrzymaj jeszcze trochę, niedługo dotrzemy do oka! - odwrzaskuje mi.

Od kilku godzin kurczowo trzymamy się masztu, stawiając opór falom, deszczowi i wiatrowi. Ten sztorm jest jeszcze intensywniejszy od poprzedniego. Żałuję, że się nie przywiązałam. Szanse, że napotkamy skały i trzeba będzie wyskakiwać są bardzo małe, a szanse na to, że zmyje mnie z pokładu Starscream są większe niż 100%.

Co chwilę trafia nas fala, za każdym razem niemal wywracając tratwę do góry dnem, ale jakimś cudem ta jeszcze płynie. Powoli i uparcie sunie przez morze. Jestem pełna podziwu dla naszego kawałka drewna. Nigdy bym się nie spodziewała, że Starscream tyle przeżyje.

Nagle wszystko ustaje. Najwyraźniej dotarliśmy do oka. Wykorzystuję okazję do rozluźnienia mięśni ramion i jęczę z bólu. Tae nie ma się lepiej. Zostało nam kilka chwili spokoju. Szybko wyciągam GPS i sprawdzam nasze położenie.

- Mamy kilkanaście kilometrów do brzegu - stwierdzam zaskoczona.

- Prąd pcha nas prosto na wybrzeże - mówi V i marszczy brwi. - Jeśli dobrze pamiętam, tutaj brzeg jest wysoki i skalisty...

Może te kamienie nie są takie mało prawdopodobne, jak nam się wydawało.

Chowam szybko GPS i wzdycham. Skoro niedługo wylądujemy na wybrzeżu i jest niebezpieczeństwo skał, muszę pozostać na stojąco, przytulona do masztu. A już miałam się przywiązać, by wreszcie odpocząć.

- No to dalej - mówię, kiedy znowu wpadamy w pazury sztormu.

Hej ^^ przede wszystkim przepraszam za tę akcję z trzynastym rozdziałem. Już naprawiłam, ale dziękuję dwóm osobom, które zwróciły mi uwagę na to, że się nie wyświetlał, u mnie wszystko było w porządku, więc nawet bym nie zauważyła. Na przyszłość proszę szybciej mówicie mi o takich sytuacjach. Do następnego! ;_;

Crush *Taehyung* (Bts)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz