KATEDRA

398 21 0
                                    


Po przyjeździe do tego miasteczka wiele razy doświadczałam deja-vu.Dziwnie się z tym czułam. Pewnej niedzieli poszłam do katedry. Byłapiękna, nastrojowa, wonny dym z kadzidła unosił się wokół. Po mojejlewej stronie stała koleżanka, po drugiej nikogo nie było. Następniludzie siedzieli około 3,5 do 4 metrów dalej, bo za naszą ławką byłoprzejście. Oddałam się medytacji, kiedy nagle od tyłu po prawej stroniepoczułam ciepły pęd powietrza. Kątem oka widziałam, jak podfruwa (niewiem jak to inaczej określić) do mnie mężczyzna i mówi mi coś na ucho.Nie słyszałam słów tylko jakieś dziwne głosy a potem niesamowiciegłośne piszczenie w uszach. To był tak duży hałas, że myślałam, iżogłuchnę. W tym momencie mężczyzna zniknął. Widziałam go, miał ciemne,raczej proste, pół-długie włosy. Nikt za mną nie przechodził, wszyscystali, była msza. A koleżanka zupełnie nic nie zauważyła.

Straszne HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz