Rozdział 1 Początek

299 9 3
                                    


Nazywam się Amelia Hearth. Mam 16 lat, chodzę do liceum w niewielkim miasteczku Harlow. Mój ojciec jest policjantem, a mama chwilowo nie ma pracy. Mieszkam w domu jednorodzinnym razem z wcześniej wspomnianymi rodzicami oraz dziadkiem. Oficjalnie był elektrykiem. Nieoficjalnie - zajmował się zjawiskami paranormalnymi. Chociaż w swoim dotychczasowym życiu nie widziałam żadnej zjawy, czy czegoś innego, opowieści dziadka były dość realistyczne i wpasowywały się w pewne wydarzenia. Moje życie wyglądało spokojnie, do czasu, gdy na swej drodze spotkałam pewnego nieznajomego...

Opowieść

Krople deszczu leniwie opadały na spokojną drogę. Rzuciłam okiem na zegarek. Wskazywał godzinę 7:40. Szłam powoli, spacerkiem. Nie spieszyło mi się, bo od szkoły dzieliło mnie niecałe dwieście metrów. W momencie, w którym znalazłam się przy bocznej uliczce, usłyszałam dziwny dźwięk, coś pokroju cichego szeptu dochodzącego z niewielkiej odległości. 

- Podejdź... tutaj... podejdź... do... mnie - usłyszałam.

Bez zastanowienia, jak każdy szanujący się czytelnik Creepypast i widz horrorów zaczęłam uciekać z tamtego miejsca w kierunku swojej placówki edukacyjnej. Nie ubiegłam jednak więcej niż 10 metrów, kiedy poczułam, że coś mnie zatrzymuje. Odwróciłam się. Przed moimi oczami miałam wysokiego, ubranego w czarny płaszcz mężczyznę. Wyglądał mi na wczesną trzydziestkę. Jego twarz miała bardzo przyjazny wyraz.

- Dokonałaś mądrego wyboru. - powiedział.

- Cóż... - zaczęłam - dziękuję za komplement, ale, czemu mnie pan zatrzymał?

- Czy znane jest ci nazwisko Henry Hearth?

Zdziwiło mnie to pytanie. Co prawda wiedziałam, że dziadek parał się różnymi dziwnymi zjawiskami, jednak nigdy nie wspominał o istocie wyglądającej, jak mój rozmówca.

- Oczywiście, że tak. To mój dziadek.

- Mogłem się domyślić - uśmiechnął się - w twoich żyłach płynie bardzo podobna krew. Jak domyślasz się po tym zdaniu, nie jestem człowiekiem. Zatrzymałem cię jedynie, by prosić o wyświadczenie małej przysługi mojej osobie.

- O co chodzi?

Mężczyzna wyciągnął z kieszeni płaszcza książkę oprawioną w dość starą, czarną skórę i wręczył mi ją.

- Daj ją proszę Henry'emu. To dość ważne. Jeśli będziesz w stanie coś zrozumieć, to sama zajrzyj do jej wnętrza.

- W porządku. A teraz proszę wybaczyć, muszę iść do szkoły. Nie zależy mi szczególnie na spóźnieniu się na lekcje. Do widzenia.

- Bywaj młoda damo. Do zobaczenia.

Po tych słowach odwrócił się i udał w przeciwnym kierunku. Włożyłam tajemniczą przesyłkę do plecaka i spojrzałam ponownie na swój zegarek. Stwierdziłam, że muszę się pospieszyć.

Na jakieś 10 minut przed ósmą stałam już pod klasą od matematyki. Zauważyłam, że sporo osób zdążyło już przyjść. W oczy rzuciła mi się trójka "klasowych piękności" - Alice Parks - córka właściciela bogatego koncernu i jej dwie nieco mniej zamożne koleżanki. Zauważyłam, że mówią coś do Violetty Rose. Viola była odosobnioną osobą, w dodatku pochodzącą z dość biednej rodziny, więc właśnie ona była obiektem drwin. Zaczęłam iść w ich kierunku.

- No dalej, pokaż, co tam masz - zaczęła śmiać się liderka, próbując odebrać Violi niewielki notatnik.

- Odwalcie się! - krzyknęła przestraszona dziewczyna. To jednak tylko nasiliło drwiny, a Alice udało się odebrać notatnik. W jego środku były rysunki w stylu gore (Na mój gust lekka przesada, ale co kto lubi) i wpisy dotyczące bardziej popularnych postaci z creepypast.

Straszne HistorieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz