Naruto pojawił się w błysku przed drzwiami do gabinetu Hokage, aby następnie w nie zapukać i wejść po usłyszeniu pozwolenia.
-Tsunade -Odezwał się do kobiety po imieniu od razu po wejściu i wtedy zauważył przed biurkiem piątkę osób. Wiedział że tu są i dlatego tak się odezwał do Hokage, aby sprawdzić ich reakcję. Jego dawnych przyjaciół. Sakura. Kiba. Choji. Tenten. Shino. Od razu powiązał ich z piątką ANBU, która zaatakowała go pod bramą i lekko się uśmiechnął.
-Jak śmiesz tak się odzywać do Hokage-sama! - Krzyknęła różowo-włosa i rzuciła się na blondyna z pięścią. Naruto jednak swobodnie ominął jej cios i pchnął ją lekko w kierunku drzwi, które uległy zniszczeniu pod wpływem ataku. Następnie ruszył na niego Kiba, który od razu skończył z utratą przytomności, po przez uderzenie w kark.
-Znowu skończyłeś w ten sam sposób. -Zakpił blondyn i od razu złapał pięść Tenten, która zamierzała pchnąć go kunaiem. Wyrwał go z jej dłoni i odrzucił w kierunku Sakury. Choji i Shino ustawili się przed Tsunade jakby z zamiarem ochrony jej. Jednak jakby spojrzeli na nią zauważyli by żyłkę na jej czole.
-Co wy wyrabiacie? I wy niby jesteście najlepsi ze swego rocznika?! - Wydarła się Tsunade. - Jakim prawem atakujecie shinobi waszej własnej wioski?! - Shino spojrzał na Hokage i spokojnym głosem odpowiedział.
-Tsunade-sama. Ten osobnik jest niebezpiecznym demonem i nie powinna pani z nim rozmawiać. - Gdy tylko skończył mówić biurko rozpadło się pod uderzeniem Tsunade.
-To ja tu jestem Hokage! Aburame Shino! Oddział drugi zostaje zawieszony na czas nieokreślony. Wracać do bazy! - Cała piątka zawahała się, ale po chwili uklęknęli i znikli w dymie.
-Wybacz Naruto. Ta piątka wstąpiła do ANBU tylko po to aby móc polować na jinchuuriki. A teraz powiedz co cię do mnie sprowadza. - Naruto podszedł bliżej.
-Spotkałem się z moją drużyną. -Tsunade uśmiechnęła się lekko. - Nie powiem. Są pewnym wyzwaniem. Z nimi o wiele trudniej będzie mi zdać egzamin. Jednak mają potencjał. Na dodatek dziewczyna ma bardzo duże pokłady chakry. Nienaturalnie duże. Tak jak ja. - Tsunade ponownie się uśmiechnęła. Widać było że coś ukrywa, a Naruto zdecydował się odkryć o co chodzi. Chociaż już ma pewną teorię, ale jeśli się sprawdzi to będzie to nie lada problem i będzie musiał jej poświęcić o wiele więcej czasu niż Junowi.
-Jeszcze mam pytanie. Czy mogę dostać teczki moich uczniów, jesli mogę ich tak nazywać? Chciałbym poznać ich historię. - Widać było że Tsunade miała problem. Nie wiedziała czy to będzie dobra decyzja. Czy może jednak powinna zataić przed Naruto przeszłość tej dwójki. Byłą jednak świadoma tego że jeśli ktoś ma im pomóc to tylko ten, który był, a raczej jest w podobnej sytuacji, lecz nie poddał się. Nie poddał się i dalej brnie w kierunku swych marzeń, nawet jeśli dla wielu jest to coś nie osiągalnego.
-Zgoda. Jednak pod pewnym warunkiem. Powidz mi czy wiesz co się dzieje z Sasuke Uchihą. - Naruto od razu spuścił wzrok. Jego twarz wyrażała ogromny smutek i jakby tęsknotę.
-Nie żyje. Sasuke Uchiha został zabity. - Tsunade również spuściła głowę. Zrozumiała że to bardzo wrażliwy temat dla blondyna, jednak musiała wiedzieć więcej.
-Kto go zabił? W jaki sposób? I dlaczego? - Zadała trzy najważniejsze pytania odnośnie martwego członka drużyny siódmej.
-Ja go zabiłem Tsunade. Nie dał mi wyjścia. Walczyliśmy i albo on by umarł, albo ja. -Hokage już o nic więcej nie pytała. Podeszłą tylko do jednej z szaf i wyciągnęła dwie teczki, a następnie rzuciła je blondynowi.
-To wszystko co o nich mamy. Idź do domu i zapoznaj się z tym. Jutro chce mieć te dokumenty z powrotem. I od razu mówię ci że nie są to informacje dla każdego i nikt nie może się dowiedzieć o tym że miałeś do nich dostęp. -Naruto skinął głową i opuścił gabinet, a następnie teleportował się do rezydencji, aby tam zapoznać się z dokumentacją.
CZYTASZ
Demon otoczony nienawiścią
FanfictionPo tym jak Sasuke Uchiha ucieka z wioski, jego najlepszy przyjaciel decyduje się opuścić wioskę i rozpocząć samotne poszukiwania. Przed tym jednak poprosił V Hokage o to aby uznać go za uciekiniera, co miało mu pomóc w poszukiwaniach. Jednakże nikt...