"Gomen, gomen"

2K 203 21
                                    

Naruto i Neji znajdowali się w siedzibie ANBU, która mieściła się pod wioską, a wejść do niej można było z wielu, różnych budynków znajdujących się na terenie osady.

Weszli własnie do pomieszczenia w którym znajdowali się wszyscy ranni członkowie organizacji, jednak na czas dochodzenia obszar ten został zamknięty. Sakura zgodnie z informacjami leżała na trzecim łóżku po prawej i faktycznie była na nim krew. Naruto jednak zamiast przyjrzeć się jej bliżej od razu skierował się do miejsca w którym ślad krwi urywa się, a było to trzy metry przed wejściem do pomieszczenia.

-Faktycznie. Zapach naglę się urywa. Strasznie nienaturalnie. - Zaczął mówić sam do siebie, aż w końcu złożył jakieś pieczęci, ale nic się nie stało.

-Rozumiem. Czyli to nie było jutsu tego typu. Możliwe że to to, ale nie mogę być do końca pewny. Pozostaje więc poruszyć stare kontakty. - Szeptał dalej, aż w końcu spojrzał na Nejiego.

-Przekaz Tsunade że wyruszam. Wrócę jak wykonam już zadanie. - Po czym zniknął w żółtym błysku i pojawił się przy bramie wioski. Za nim jednak ruszył przed siebie, złożył pieczęci do przywołania i obok niego pojawił się mały lis.

-Przekaż jej że tam gdzie zwykle za godzinę. - Lis tylko skinął głową i zniknął. Blondyn natomiast poprawił zwój na plecach i ruszył przed siebie.

***Godzinę później***

Naruto przekroczył bramę do starej i już dawno opuszczonej świątyni. Sam budynek był niewielki i zrobiony z białego kamienia  w kształcie kwadratu. Zdobiły go wizerunki lisa o dziewięciu ogonach. Blondyn podszedł do drewnianych drzwi i odsunął, a następnie wszedł do środka. Przed nim znajdował się spory i miękki dywan, a dalej ołtarz poświęcony jednemu z dziewięciu demonów.

Naruto usiadł wygodnie na dywanie i przymknął oczy.

-Poszukuje Sakury Haruno. Członek ANBU. Porwana trzy dni temu z ich siedziby.

Nie usłyszał odpowiedzi, ale za to poczuł jej miękkie usta na swoich. Na te kilka sekund zapomniał o wszystkich problemach i skupił się jedynie na jej wargach i języku. W końcu jednak obojgu zabrakło powietrza i musieli się od siebie odsunąć.

-Nic się nie zmieniłaś Izumi.

Przed nim siedziała dziewczyna. Z wyglądu można by jej dać około dziewiętnastu lat, ale tak naprawdę miała już swoje dwadzieścia pięć. Miała długie, brązowe włosy, których grzywka podtrzymywana była przez ochraniacz z przekreślonym znakiem Konohy. Niżej, czarne jak węgiel oczy, tak bardzo charakterystyczne dla jej klanu. Na dodatek smukła i wysportowana sylwetka. Nie jeden facet by się za nią obejrzał. Tym bardziej jakby ktoś ją zobaczył ją w tym opinającym jej piersi stroju w kolorze purpury, a do tego w krótkiej spódniczce w tym samym odcieniu i czarnych zakolanówkach.

-No wiesz, Naru. Nie widzieliśmy się ledwo miesiąc. Jednak ty od razu przechodzisz do interesów. Mógłbyś się nie raz zachowywać jak na mojego chłopaka przystało. - Pogroziła mu palcem.

-Gomen, gomen. Niestety ale to jest dość ważna sprawa. Z przyczyn osobistych. - Lekko się skrzywił i cmoknął ją w czoło.

-Ech. No dobrze. A więc Sakura została porwana przeze mnie. - Uśmiechnęła się szeroko. - Szefuncio kazał kogoś z ANBU przyprowadzić i ona akurat się nadawała. Mam nadzieję że nie jesteś zły...

-Nie, spokojnie. Lepiej dla mnie. I tak chciałem się jej pozbyć, a że akurat dostałem misję w któej mogę ją dobić to fart dla mnie. - Zaśmiał się i wstał. - Weźmiesz mnie do kryjówki?

-Oczywiście. - Izumi uśmiechnęła się i przytuliła do blondyna, a w następnej chwili znikli w  Kamui.

//Krótki, bo krótki, ale jest. Następny będzie jak będzie :)

Demon otoczony nienawiściąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz