Rankiem nie odzywałaś się do Chrisa. Próbował cię rozśmieszać i z trudem udało ci się nie wybuchnąć śmiechem, ale nie chciałaś mu pokazać, że może tak z tobą pogrywać.
-Wiesz…
-Nie, nie wiem- odezwałaś się w końcu, aby dał ci spokój
-Dzisiaj też muszę wyjść na chwilę… Wrócę po ciebie.
-Uważaj, bo ci uwierzę- zaśmiałaś się sarkastycznie
-Naprawdę. Tym razem nie spieprzę tego. Wrócę niedługo, więc nie wychodź nigdzie.
-Masz czelność mówić mi, co mam robić?
-Spodoba ci się- posłał ci uśmiech- Musisz tylko cierpliwie poczekać.
Złożył pocałunek na twoim czole i wyszedł.
Nie miałaś ochoty nigdzie wychodzić, więc postanowiłaś zostać w hotelu. Hmm… A może po części, dlatego, że Chris kazał ci poczekać? Brzmiał tak tajemniczo… Czyżby, coś szykował? Tylko, co?
***
Kilka godzin później Chris zjawił się tak jak obiecał. Kazał ci się zbierać. Udawałaś, że nie chcesz nigdzie iść, ale w głębi duszy cieszyłaś się jak małe dziecko. Wsiedliście w taxi i pojechaliście poza miasto. Znaleźliście się na łące pełnej kwiatów. I wtedy wszystko stało się jasne. Balon… Czekał na was olbrzymi balon, którym mieliście polecieć. W jak wielkim szoku byłaś, kiedy to ujrzałaś. A więc tym zajmował się Chris przez cały czas, kiedy go nie było. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom, że zorganizował dla ciebie, coś takiego. Powiedziałaś mu, że nie lubisz niespodzianek, ale najwyraźniej cię przejrzał. Uwielbiasz niespodzianki!
-Dziękuję!- rzuciłaś się w jego ramiona
-Nie ma, za co. Teraz już wiesz, co robiłem przez ten cały czas- założył kosmyki twoich włosów za ucho
-Przepraszam. Strasznie mi głupio. Byłam zła niepotrzebnie.
-Skąd miałaś wiedzieć. Sam bym się wkurwił na twoim miejscu.- roześmialiście się oboje
Później przeszliście do lotu balonem. Było niesamowicie. Widok z lotu ptaka zapierał dech w piersiach. Byłaś wtulona w Chrisa przez cały ten czas. Najwspanialsze uczucie na świecie. Myślałaś, że lepiej już być nie może, ale dopiero wieczorem miała się wydarzyć główna część.
***
Byliście w restauracji. Jedliście kolację. Niby nic specjalnego, aż w pewnym momencie Chris powiedział, że chce z tobą poważnie porozmawiać. Byłaś trochę wystraszona. Te słowa wypowiedziane z kogokolwiek ust budziły u ciebie obawy.
Poszliście w ustronne miejsce. Była to jakaś mała uliczka. Gdyby nie padające światło księżyca panowałaby tam zupełna ciemność.
-Długo myślałem…- zaczął
-Nad czym?- zapytałaś nadal nie rozumiejąc
-Nad nami.- odparł
-I?
-Przemyślałem to, co powiedziałaś mi wtedy na imprezie…
-Ah to, że cię kocham? No, co ty… Kto by się przejmował.
-Nie mów tak. Przez ten czas, kiedy nie było mnie w Oslo zrozumiałem, że wcale nie jesteś mi obojętna.- spiął się
-Jak to?- byłaś w lekkim szoku
-Tak naprawdę już dawno zacząłem, coś do ciebie czuć, ale sam próbowałem wmawiać sobie, że nie. Przez ten czas bez ciebie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Rozumiesz tak bardzo było mi źle. Gadam pewnie teraz jak skończony kretyn i idiota, ale tak właśnie kurwa jest i nie wiem, co się ze mą dzieje. Nigdy wcześniej się tak nie czułem. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała tego ciągnąć, bo jestem, jaki jestem, ale…
Przerwałaś mu wpajając się w jego usta. Christoffer Schistad właśnie wyznał ci miłość. Czy to dzieje się naprawdę?
-Czy to oznacza, że zgadzasz się?- zapytał
-Na co?- droczyłaś się z nim
-Na to, że będziesz moją dziewczyną- posłał ci swój słynny uśmieszek
-No nie wiem, nie wiem…
-Błagam nie rób mi tego. Serio chcesz mnie upokorzyć?
-Nie jestem taka okrutna, więc nie.
-Czyli zgadzasz…
-Przestań tyle gadać. Tak zgadzam się.- ponownie go pocałowałaś
-Kocham cię.- wyszeptał
-Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Wiem, że będziesz miała ze mną cholernie trudno, bo jestem pieprzonym fuckboyem…
-Byłeś.- przerwałaś mu- Obiecaj, że koniec ze spaniem z przypadkowymi dziewczynami. Inaczej nie będę mogła tkwić w takim związku. Nie chcę być twoją kolejną zabawką, którą odłożysz na bok, gdy ci się znudzi, potem do niej powrócisz i tak ciągle. Nie bądź takim chłopcem. Pewnie jestem głupia, że w ogóle się na to zgadzam, ale kocham cię, więc nic innego mi nie pozostaje.
-Będę się starał. Obiecuję.
-Dopilnuję tego.- uśmiechnęłaś się
-Nie myśl sobie, że ja cię nie będę pilnował. Na wszelkie imprezy chodzimy razem, okay?
-Okay. Ale jest jeszcze jedna kwestia…
-Jaka, kochanie?
-Jesteś pewny, że damy radę trwać w związku na odległość?- zapytałaś zmartwiona
-Nie będziemy w żadnym związku na odległość.
-Gdzie w takim razie zamierzasz mieszkać?
-W dupie mam rodziców. Wynajmę jakieś mieszkanie w Oslo. Pewnie przestaną dawać mi hajs, więc będę musiał iść do pracy, a jak skończysz szkołę, zamieszkamy razem. Co ty na to?
-Jasne- wtuliłaś się w niego- Nie wierzę, że to się dzieje.
-Uwierz, bo tak już będzie zawsze- powiedział i pocałował cię
I to ostatni rozdział z maratonu. Sprawy przybrały trochę inny obrót ;) Jak myślicie czy Chris faktycznie dotrzyma danej obietnicy?
CZYTASZ
Chris and You | Penetrator Chris
Fanfiction-Zmieniłaś się... Kiedyś taka nie byłaś. -Taka, czyli jaka? -Nie zachowywałaś się jak dziwka. -A czy nie taką właśnie mnie chciałeś?