Dzisiaj miała być noc spadających gwiazd, więc razem z Chrisem udaliście się na jeden z wyższych budynków w mieście. Zabraliście ze sobą koc i jedzenie. Przyszliście na miejsce specjalnie wcześniej, aby zobaczyć jeszcze zachód słońca. Na tym samym dachu znajdowała się grupka znajomych i jakaś para. Miejsca było dużo, więc nikt nikomu nie przeszkadzał.
Czekaliście chwilę, aby zobaczyć przepiękne pomarańczowe niebo nad Oslo. Wpatrywałaś się w dal, siedząc na kolanach Chrisa i tuląc się do jego torsu.
-Nadal trudno mi wierzyć, że tu z tobą jestem- powiedziałaś
-Tak... Nigdy nie pomyślałbym, że jakaś dziewczyna mnie okiełzna.
Wybuchłaś śmiechem.
-Spotkał mnie taki zaszczyt.- nadal się śmiałaś
-Mówię serio... Wyobrażasz sobie mnie oglądającego zachód słońca zanim cię poznałem?
-Masz rację. Dziwne połączenie i dlatego jestem szczęśliwa, że dopuszczasz się dla mnie takich rzeczy- pocałowałaś Chrisa w policzek
-Cieszę się, że cię poznałem.- przytulił cię mocniej
Kilka godzin później niebo zasiane już było gwiazdami.
-Nigdy nie widziałam tak pięknych gwiazd.- wzdychałaś
-A ja widziałem...- odparł z uśmiechem Chris
-Doprawdy? Gdzie?
- Jedna siedzi tu obok mnie- wziął twoją dłoń- Najjaśniejsza i najpiękniejsza gwiazda na moim niebie...
-Chris romantyk... No proszę.- zaczęłaś się śmiać, a chłopak ci zawtórował
-Pojebane, co nie? Co ty dziewczyno ze mną robisz?
-Taki już mam wpływ na ludzi.- zachichotałaś
-Pozwolę sobie jeszcze na jedną złotą myśl ... Miłość to jedyna w swoim rodzaju przenośna magia. Nie sądzę, by była zapisana w gwiazdach, ale wierzę, że krew do krwi ciągnie, dusza do duszy, a serce do serca.
-Skąd to wziąłeś? Bo nie uwierzę, że wymyśliłeś to sam.
-Z książki Dallas '63.
-I tak jestem pod wrażeniem, że szukałeś cytatu na ten wieczór.
-Starałem się.- uśmiechnął się nieśmiało
-Spójrz! Spadająca gwiazda!- krzyknęłaś widząc spadającą smugę
-Co sobie zażyczyłaś?- odgarnął kosmyki włosów z twojej twarzy
-Nie wiem... Mam już wszystko, jestem szczęśliwa. Chciałabym po prostu, aby ta chwila trwała wiecznie. A ty?
-Poprosiłem, abyśmy pozostali razem już na zawsze.
-Kocham cię Chris.
-Też cię kocham.- pocałował cię
-W ogóle nie wiem jak wcześniej bez ciebie funkcjonowałem. Rozumiesz... Moje życie wcześniej nie miało sensu. Ciągłe ćpanie, picie, zaliczanie kolejnych lasek... Nie wiem. Było mi tak dobrze. Tak mi się wydawało dopóki nie dowiedziałem się, co możesz mi dać. Nigdy nie czułem się tak naprawdę kochany. Może miałem parę dziewczyn, ale były ze mną, bo byłem popularny. I może nie jestem idealny, ale wiem, że z twoją pomocą mogę się zmienić. Wydaje mi się, że już jest lepiej, więc obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz, dobrze? Bo cholernie się tego boję. Boję się, że cię stracę. Chcę, abyś była wyłącznie moja. Nie pozwolę, aby jakikolwiek facet cię dotknął. Chcę, abyś czuła się kochana. I będę robił wszystko, aby tak właśnie było. I proszę nigdy nie wątp w to, że cię kocham. Obiecujesz...? Obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz? Ja mogę obiecać, że nie dam ci ku temu powodu.
Łzy zaczęły spływać po twojej twarzy. Nikt nigdy nie mówił o tobie w taki sposób.
-Jasne, że obiecuję Chris. Zawsze będziemy razem. Zawsze.
CZYTASZ
Chris and You | Penetrator Chris
Fanfiction-Zmieniłaś się... Kiedyś taka nie byłaś. -Taka, czyli jaka? -Nie zachowywałaś się jak dziwka. -A czy nie taką właśnie mnie chciałeś?