2

2.3K 107 13
                                    

Bestia

Raven zasnęła. Powinienem zanieść ją do pokoju. Wziąłem ją na ręce i poszedłem na dół. Wszedłem do jej pokoju, położyłem do wyrka, przykryłem kocem i wyszedłem z  niego. Mój pokój sąsiadował z pokojem Raven, więc szybko poszedłem spać.

Następny dzień.

-Bestia! Wstawaj!!!
Cyborg z megafonem wszedł do mojego pokoju chcąc obudzić.
-Z megafonem? Oszalałeś?
-Dziś walentynki.
-Słucham? Chyba jutro?!
Popatrzyłem na kalendarz za ścianie i w telefonie. Miałem racje.
-Jutro są walentynki, nie dziś.
-Serio? I tak wstawaj.
Wyszedł z pokoju. Wpadł na Raven, która szła na śniadanie.
-Cybork. Puknij się w glace. Też mnie idioto obudziłeś tym stukniętym megafonem!
Cyborg lekko śmiejąc się pobiegł do salonu. Raven też chciała iść, ale ja ją chciałem o coś zapytać, więc do niej podbiegłem.
-Hej Raven. Wiem że to głupio zabrzmi, ale czy było Ci wczoraj przyjemnie ze mną chociaż przez chwilę?
-Tak minimalnie, to tak. Było nawet miło.
Powiedziała to z powagą na twarzy, ale ja się bardzo się ucieszyłem.
-Zrobić Coś na śniadanie? Na pewno ziołowa herbata. Może tosty? Albo nie naleśniki, placki ziemniaczane albo....
-Hej. Nie nakręcaj się.
Poklepała mnie po ramieniu i wyprzedziła mnie.
Okazało się, że Robin już zrobił śniadanie. Nawet dobre, ponieważ pamiętał o tym, że jestem wegetarianinem.  Gwiazdka oglądała program komediowy. Z talerzem w ręku usiadłem obok niej i oglądaliśmy razem.
-Co wy tam oglądacie?
Cybork był bardzo ciekaw.
-Wkręcają tam ludzi. O jeden kretyn myśli, że staruszka jest w ciąży. Haha
-Aha! Bardzo ciekawe.
Usłyszałem głos Raven.
-Może po jedzeniu pójdziemy na spacer?
-Dobry pomysł brachu.
-Pierwszy raz zgadzam się z tobą.
-A mi wszystko jedno.

Jesteśmy na powietrzu. Jak na Luty, to nawet ładna pogoda. Chodziliśmy sobie po parku. Zamieniłem się w psa i prosiłem wszystkich o rzucanie patyka. Nawet raz namówiłem Raven na rzut. Po godzinie zabawy usiedliśmy wszyscy na ławkach i patrzyliśmy na przyrodę. Byłem trochę zmęczony bieganiem. Zauważyłem czytającą Raven. Podszedłem do niej, skoczyłem na ławkę i położyłem się na jaj udach.
Zrobiłem proszące oczka, by mnie pogłaskała.
-Nie ma takiej możliwości!
Prosiłem ją cały czas do do puty do puki nie zaczęła.
-Dobra. Ale tylko chwilę.
Zaczęła mnie głaskać. Bardzo ją lubię. Chciałbym by została moją dziewczyną, ale ona aż tak mnie nie lubi. Za to jest moją przyjaciółką.
-Wiesz. Jesteś nawet miły w dotyku. Kundlu jeden haha.
Znów zobaczyłem jej uśmiech. Zacząłem się z nią miziać. Ona głaskała, ja ruszałem głową.

Po przyjemnych 15 minutach głaskania, wszyscy wróciliśmy do domu. W domu zmieniłem się znów w człowieka. Poszedłem się umyć pod prysznicem. Podczas kąpieli, przypomniałem sobie o szamponie, który mam w pokoju. Mokry, owinąłem się ręcznikiem i poszedłem do pokoju. Nie zauważyłem niestety Raven czytającej książkę i przez przypadek na nią wpadłem.
-Sorki Cię. Nie zauważyłem.
Dziewczyna spojrzała przez chwilę na mnie i przez sekundę na moją klatę.
-Ja też Cie nie widziałam. Sorry.
Poszła do pokoju. Zaszedłem po płyn i wróciłem do łazienki. Po kąpieli poszedłem właśnie do salonu, gdy nagle rozległ się dźwięk alarmu. Cybork usiadł przed monitor komputera i sprawdził co się dzieje. Cała reszta wbiegła do pokoju głównego.
-To Gizmo i brygada Roju. Napadli na muzeum historyczne i artystyczne.
-Dobra. Tytani na przód. Wszyscy wbiegliśmy do windy i szybko zjechaliśmy na dół. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na miejsce napadu na muzea.
-Proszę, proszę. Miła lub nie miła niespodzianka.
-Zamknij się Gizmo. Oddasz te rzeczy po dobroci, czy mamy odebrać je siłą?
-Mój drogi Robinku. Siłą to ty możesz dziewczynie buzi dać . Nie złapiecie nas. Taka jest gorzka prawda.
Zaczęliśmy walczyć. Cyborg swoimi pociskami powalił Mamuta na kolana, Robin swoim badylem tłukł się z chłopczykiem zwanym na G. Gwiazdka bawiła się z Jinx, a ja i Raven próbowaliśmy się uporać z Numerkiem. Po 3 minutach rozwałki wygraliśmy. Przyjechała policja i zabrała tych złych. Odnieśli dzieła na miejsce, a ja musiałem na zniknąć.
-Hej. Muszę na chwilę skoczyć do sklepu. Dogonie was.
Za moją poproszeniem, pojechali. Ja pobiegłem do sklepu z książkami i po pewną kartkę. Na pewno się spodoba. Jako lampart pobiegłem do wierzy. Dopiero 12 więc jest sporo czasu do końca dnia. Wróciłem do pokoju, w którym zrobiłem pewną ładną, piękną wręcz rzecz i poszedłem do salonu.

Młodzi Tytani. Teen Titans: RavenXBestia Forever In My HeardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz