polowanie na suknię i kryzys przedmałżeński cz3

368 33 9
                                    

- ... naprawdę nie wiem jak mam ci dziękować za to że się nią zajmiesz - powiedziałam kładąc na stolik do kawy  torbę z rzeczami niezbędnymi dla dziecka.

- Wera przynudzasz ... poradzimy sobie - powiedział Wally biorąc Lian na ręce . Westchnełam tylko i przejżałam jeszcze raz zawartość torby .

- wiesz co ? Chyba naprawdę zaczynam świrować - stwierdziłam przyglądając się karteczce na której zapisałam Wally'emu kilka warznych informacji ,nie zapomnisz położyć jej spać po południu ?

- napisałaś mi to na kartce drukowanymi literami a dotego powtarzasz to od 20 minut  tak nie zapomnę - powiedział zirytowany . Przytaknełam skinieniem głowy i stanełam zastanawiając się jeszcze czy zrobiłam wszystko co miałam zrobić . - jak sprawa z małą ?

Spojżałam na Wally'ego zrezygnowana. Matka Lian nie przyszła po nią już trzeci tydzień . Razem z Roy'em stwierdziliśmy że chyba lepiej będzie , nie tylko z powodu iż zostawiła u nas dziecko na tak długo , odebrać Jade prawo do opieki nad Lian . Do tego jest już prawie pewne że jeśli wszystko pójdze po naszej myśli malutka zostanie z nami .

- Roy wczoraj był u prawnika , jak narazie wszystko idzie po naszej myśli - odparłam siadając na kanapie . Przetarłam twarz obiema rękami.

Po chwili mój brat usiadł obok mnie . Siedząca na jego kolanach dziewczynka zaczeła bawić się swoimi małymi rączkami i im się przyglądać. Po chwili poczułam jak Wally kładzie mi rękę na ramieniu.

- nie tym się martwisz prawda ? - zapytał spokojnie. Przejżał mnie na wylot , jak zawsze.

- nie - odparłam natychmiast - nie tym ... Wally ja nigdy nie spodziewałam się że będę miała takie życie , nie spodziewałam się że wyjdę za mąż tak szybko , że będę miała dzieci i dl tej pory oswajam się z myślą że będę musiała je wychować !  Co dopiero wychować dziecko które nie jest moje - powiedziałm patrząc na małą Lian -  ja nie jestem w stanie stwierdzić czy poradzę sobie z własnym dzieckiem , właściwie dziećmi , a co dopiero czy poradzę sobie z czyimś dzieckiem ... ja się poprostu martwię tym że nie dam rady tym wszystkim obowiązką - powiedziałam w końcu spuszczając głowę

- no .. wiesz jak narazie idzie ci swietnie - powiedział Wally klepiąc mnie po plecach na co skrzywiłam się z bólu bo zdobił to o raz za mocno - serio gdybym był przypadkowym przechodniem byłbym pewien że jesteś matką Lian  , naprawdę nie potrzebnie się martwisz  przecież zobacz   , masz wszystko czego chciałaś , wspaniałego przyszłego męża , trójkę dzieci i gigantyczną mrówkę !- powiedziałm na co się zaśmiałam   - jedyne czego ci w tej chwili brakuje to domku na wsi i małgo gospodarstwa ale myślę że zanim zaliczysz 60 to sobie taki sprawicie - ciągnął dalej na co znów się zaśmiałam -  jestem pewny że martwisz się niepotrzebnie  , a teraz wybacz  , muszę zawołać żonę bo miałyście chyba iść kupić druchną suknie a ona nadal nie zeszła ... ile można się szykować... - to ostatnie mruknął cicho pod nosem .

Kiedy mój brat zniknął  w korytarzu razem z Lian odetchnełm głęboko . Może on ma rację ? Pffff co ja gadam oczywiście że ją ma . Za  prawie miesiąc zostanie ojcem . A ja poprostu niepotrzebnie się martwię . Jak zwykle . Wszystko się jakoś ułoży .

- WALLACE ZACHOWUJESZ SIE JAK MAŁE DZIECKO !!! - nagły krzyk Artemis sprawił że aż podskoczyłam na kanapie . Spojżałam w stronę korytarza a po chwili wyszedł z niego Wally masując głowę wolną ręką gdyż drugą nadal trzymał rudowłosą dziewczynkę. Chwilę po nim wyszła zdenerwowana Artemis sprawdzająca cos w swojej torebce .

-chcę wiedzieć  co zrobił ?  - zapytałam wstając i zabierając swoją torebkę

- nie a teraz lepiej chodźmy - odparła wymijajaco blondynka .  Wzruszyłam ramionami

- no dobra , na razie Wally , pa Lian  - powiedziałam kierując się ku drzwją.

***

- ... Wera zabiję cię w końcu - Werkneła ostrzegawczo Zatanna po tym jak podałm im  kolejne sukienki do przymieżenia .

Zrobiłam pozę zawodowego znawcy i spojżałam na brunetkę. Zacmokałam kilka razy kiwając jej przed twarzą palcem wskazującym

- jako moje druchny , musicie wyglądać idealnie , co prawda nie idealniej odemnie ale i tak musicie  być olśniewające , a sukienka musi wyglądać świetnie na karzdej z was wiec ruchy bo to już 12 sklep a mi sie już nic nie chce - westchnełam załmując ręce . Artemis zaśmiała się ruszając do przymierzalni

- wybaczcie ale jak widzicie trudno znaleść coś co dobrze  leży na ciężarnej  - rzekła znikając w przymierzalni.

Mimo niezadowolenia Zatanna i Karen weszły do środka przymieżalni. Po kilku minutach wszystkie trzy wyszły w sukni identycznego kroju tylko w innych kolorach .  Artemis zieloną , Zat zdecydowała się na niebieską a  Karen chciała żółtą  . Skoro tak mi to nie przeszkadza .

- no , laski powiem wam ... wyglądacie bosko!!! -krzyknełam usatyswakcjonowana z tego że w końcu znalazłyśmy suknie dla mnie i dla druchiem .

Wszystkie trzy widząc mój entuzjazm odetchneły z ulgą . Pwnie podobnie jak ja miały już dość zakupów . Stanełam na chwilę przyglądając się im i kiwałam twkerdząco głową.

- tak idealnie ... wiecie  co ? Głodna jestem ... -stwierdziłam spokojnie .

- Wera .. dopiero co skończyłaś jeść frytki  z maka , no 10  może 15 minut temu - westchneła Zat

- co ja poradzę że utrzymuje dwa wiecznie głodne pasożyty - zapytałam ironicznie i odwruciłam się w stronę wyjścia

Po tym jak zakupiłyśmy sukienki skierowałyśmy się w stronę kawiarni. Oczywiście musiało się coś stać i prawie zabiłabym się na chodniku , potykając się o jakąś niewówność . Gdyby nie Karen i Zat to pewnie już by mnie nie było. Oczywiście pytały czy wszystko w pożądku czy dobrze sie czuje i tak dalej  .

Ruszyłyśmy dalej dopiero po kilku minutach  , zapewnień że nic mi nie jest .  Dziewczyny są stanowczo zabardzo przewrażliwione . Nawet Roy się tak nie zachowuje ... chociaż ? Nie Roy zachowuje się nie raz jeszcze gorzej .

W kawiarni każda zamówił sobie ciastko i kawę po czym zaczełyśmy przyjemną rozmowę o różnych sprawach .  Osobiście uwarzam za swój wielki sukces to że zjadłam tylko jedno ciastko . JEDNO !  I nic więcej .

Gdy kończyłyśmy dopijać kawę dostałm SMS od Roy'a , który napisał że odbierze Lian od Wally'ego . Uśmiechnełam się sama do siebie i  stwierdziłam że się zmieniłam. Wszyscy się zmieniliśmy . Ja , Wally , Roy , Artemis , Dick , Kaldur, Zatanna, Conner , Megan , reszta naszych przyjaciół ... staliśmy się bardziej odpowiedzialni , bardziej myślimy nad konsekwęcjami naszych działań ,  zmieniamy poglądy ... Dorośliśmy . Wszyscy bez wyjątku .

Rudy Duet 2  Sześć Lat Później...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz