groźby są karalne ... znaczy chyba ...

389 33 13
                                    

Właśnie wyszliśmy z Roy'em z sali rozpraw. Powiem szczerze że tego typu rzeczy nie są dla mnie. W szczególności kiedy jestem w takim stanie.

Zauwarzył Wally'ego i Artemis idących w naszą stronę ze śpiącą w  nosidełku Lian .   Spojżałam na Roy'a i wypuściłam powietrze przez usta czemu towarzyszył cichy śwst.

Mój brat i jego żona zatrzymali się przed nami i spojżeli na nas wyczekująco. Uciekłam wzrokiem gdzieś na bok i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Kontem oka widziałam jak Roy odbiera nosidełko od Artemis .

- no to powiecie coś w końcu czy nie ?! - krzyknął w końcu Wally. Spojżałam na niego zła

- Wally ! Bo jak cię kopnę to tak się rozpędzisz że wpadniesz do speed- force i wrucisz za dwa dni ! - warknełam szeptem by nikt nie słyszał.

Zmieszany Wally spojżał najpiew na Roy'a potem na mnie po czym " dyskretnie" schował zię za swoją żoną . Mój brat bez wątpienia jest prawdziwym facetem ...

Nie mogłam jednak już dłużej udawać że coś jest nie tak i zaczełam się śmiać. Wszyscy przechodzący obok ludzie spojżeli na mnie jak na wariatkę.  Wallace i Artemis  stali jak kołki przyglądajac się mojemu nagłemu atakowi wesołości a Roy pokręcił głowąz powądpieniem jednak nawet nie próbował ukryć ogromnego uśmiechu.

- EJ!!!! GROŹBY SĄ KARALNE !!!.... znaczy chyba - krzyknął gdy już się uspokoiłam

- to nie groźba tylko obietnica - odparłam spokojnie

- dobra koniec ! - przerwała Artemis stając pomiędzy nami . Westchnełam i odeszłam dwa kroki do tyłu  - no i co ? Lian zostaje z wami ? Wraca do mojej siostry ? Moglibyście być powarzni chociaż raz w życiu ? - zadała już chyba trzecie pytanie z rzędu Artemis

- ostatnio jestem chyba za poważna - burknełam odwracając wzrok i stronę ściany

- tak Artemis ,Lian zostaje z nami , wychowamy ją i będzie miała normalne dzieciństwo a nie

- Tak normalne ... Roy stary chyba mamy dwie różne definicje normalności

- sigerujesz coś ? - spojżałam na brata już trochę zdenerwowana

- Wera ... proszę cię... oboje jesteście byłymi bohaterami , do dotego dwójka waszych dzieci to sprinterzy ...

- jak narazie nasze dzieci się nie urodziły ,więc skąd wiesz że będą sprinterami ? - zapytałam tak samo jak brat sciszając głos do szeptu

- to oczywiste że kiedy bliźniaki się urodzą ...

- skąd pewność że to będą bliźniaki ? - weszła mu w słowo Artemis - Wera równie dobrze może urodzić trojaczki albo czworaczki - powiedziała wskazując na mnie

- bliźniaki wystarczą -powiedziałam podnosząc rękę do góry

- jest 50% szans że przynajmniej jedno odziedziczy prędkość po matce  -dokończył swoją wcześniejszą myśl.

Już miałam mu  rzucić na ten temat jakąć uwagę ale przerwało nam ziewnięcie od strony nosidełka. Wszyscy odwruciliśmy się w stronę , obudzonej już ,Lian  która patrzyłw na nas zaspana. Uśmiechnełam się lekko i wyjełam ją z nosidełka .

Roy spojżał najpierw na trzymane nosidełko , potem na mnie trzymającą na rękach Lian , a potem znowu spojżał na nosidełko

- a z tym co ? -zapytał znowu na mnie patrząc

- zapnij tam Wally'ego - wzruszyłam ramionami - w końcu to duże dziecko - powiedziałam o razem ze śmiejącą się Artemis ruszyłyśmy w stronę wyjścia

***

Leżałam na kanapie w naszym nowym mieszkaniu , które  zakupił Oliver . Oczywiście gdy tylko zaczełam protestować to powiedział że to pierwsza część prezętu ślubnego . Pozatym - jak on to stwierdził - w naszym stanym mieszkaniu było dość ciasno jak dla tak licznej rodziny .  To znaczy on powiedział to trochę inaczej i aż zaczełam się zastanawiać czy on przypadkiem nie sugeruje że jestem gruba.

Pozatym , dwa duże pokoje dla dzieci , sypialnia ,pokój dla gości i bawialnia dla dzieci to chyba trochę za dużo nawet jak na nas .   Gdy mu o tym wspomniałam stwierdził że z pokoju dla gości pewnie o tak zrobimy graciarnię. W sumie to bym się nie zdziwiła.

Roy poszedł usypiać Lian . Artemis z Wally'm pojechali do domu. Zostałam sama ...  jak ten palec ... e tam trudno .

Włączyłam telewizor i zaczełam skakać po kanałach. Same nudy .... nic ciekawego ... same nidne seriale których nawet nie chce mi się oglądać.  Zatrzymałam się w końcu na Animal Planet gdzie zawsze leci coś ciekawego. A jeśli nawet nie ciekawego i tak lepsze niz te durne seriale czy przekombinowane telenowele .

Leżałam oglądając film aż mój spokój przerwało pukanie do drzwi.  Westchnełam zirytowana . Podniodłam się do pozycji siedzącej a następnie wstałam. Powoli podeszłam do drzwi .

-cześć Bart - powiedziałam gdy otworzyłam drzwi .

Nastolatek uśmiechnął się zrzucając kaptur z głowy . Coś mi nie grału w tym uśmiechu . Był taki smutny ? Tak  to chyba to

- cześć - odparł niewiele weselej niż wesoły był jego uśmiech.

- stało się coś ? - zapytałam otwierając szerzej drzwi.

Chłopak wszedł do środka zciągając buty , a następnie skierowałam go do kuchni . Sama poszłam za nim .

- nie nic się nie stało... a właściwie to mam sprawę...- powiedział niepewnie

- zaczynam się się cie bać parzczuże ... chcesz herbaty ?- zapytałam stawiając wodę na herbatę

- nie dzięki - odpowiedział spokojnie. Wzruszyłam ramionami

- no to mów ... co cię sprowadza do takiej staruchy jak ja ? - zapytałam opierając się o blat

- no więc ... nie wiem od czego zacząć ...

- zacznij pokolei ...

Rudy Duet 2  Sześć Lat Później...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz