Rozdział 6.

7.7K 372 5
                                    

Korekta

  Nataniel wrócił po dwóch tygodniach by stawić czoło sprawie. W końcu Agnieszka miała rację, zachował się jak gówniarz.

Było wcześnie rano kiedy wrócił do domu. Od razu rzucił mu się w oczy porządek panujący w salonie.

Pachniało w nim wprost czystością. Czyste było wszystko, począwszy od okien, narzut, firan czy podłóg. Zajrzał do kuchni, tam było tak samo.

Wychodząc z kuchni, w korytarzu natknął się na Igę.

Cholera - zaklął pod nosem, widząc ją w skąpych koronkowych figach i białej bawełnianej podkoszulce na ramiączkach, spod której odznaczały się sterczące sutki.

Mimowolnie pomyślał o tym jak się kochali.

Stanęłam jak wryta na widok Nataniela. W dole brzucha poczułam słodko gorzki ból na wspomnienie tego co razem robiliśmy.

Nagle miałam ochotę uciec czując się taka obnażona.

Nie zachowuj się jak ostatnia dziewica, zganiałam się w myślach. Przecież Nataniel widział cię nagą, spałaś z nim. Z trudem powstrzymałam się, że by nie czmychnąć i wytrzymałam jego wzrok.

- Jeśli mam się stąd wynieść nie musiałeś się sam fatygować - odezwałam się pierwsza.

- Za kogo ty mnie bierzesz? Nie jestem taki jak twój mąż - zdenerwował się. Zrobiło mi się przykro, chyba to zauważył bo zmienił ton.

- Chciałem zobaczyć czy czegoś ci nie brakuje i ... porozmawiać - zawahał się, spoglądając na mnie, po czym wskazał ręką na salon. Obciągnęłam koszulkę i posłusznie podążyłam za nim, mając wzrok utkwiony w jego szerokich plecach. 

Usiadłam z nogami na kanapie przykrywając się rogiem narzuty. 

- Na razie niczego mi nie brakuje, byłam na zakupach. - Zaczęłam wyliczać, świadomie unikając najważniejszego tematu.

Natanielowi także nie kwapiło się do rozmowy. Rozmawialiśmy o nieistotnych sprawach, wspomniałam mu o sąsiedzie, póki tak było, szło nam całkiem nieźle nawet się rozluźniliśmy. Posilił się o uśmiech gdy wspomniałam, że gorzej u mnie z ubraniami bo z domu zabrałam tylko jedną walizkę i torebkę.

- Została mi tylko bielizna babcina i męska, w tym sklepie nie było większego wyboru - zaśmiałam się nie zdając sobie w porę sprawy, że tymi słowami nawiązałam do tego co nieuniknione. 

Na nowo się spięłam zwłaszcza, że nie było wyjścia.

Oboje byliśmy dorośli i wiedzieliśmy co robimy. 

Jednego tylko nie mogłam przeboleć, więc gdy Nataniel chciał mnie przeprosić za swoje zachowanie, całe napięcie które czułam gdy znowu się pojawił, wylało się na zewnątrz. 

- Za co chcesz mnie przeprosić? Za to, że potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę? Czy za seks? Jeśli za to drugie, to nie ma sprawy oboje jesteśmy dorośli. nie musisz się czuć zobowiązany - mówiłam szybko, nie dając mu dojść do słowa. Sam Nataniel wydawał się być nieco zdziwiony moimi słowami. Nie rozumiałam go. Nataniel pochylił się w fotelu i spoglądał na mnie długo i przeciwległe zachowywał się tak, jak by nie wiedział od czego zacząć.

- Przepraszam, że zachowałem się wtedy jak dupek - zaczął. Głos miał gruby, lekko chropowaty niemal drgnęłam gdy się odezwał.

Tłumacząc, że zachował się tak, bo było mu głupio wobec mnie, bo przez to poczuł się jak ostatni drań i zdał sobie sprawę, że jest niewiele lepszy od Borysa.

- Nie myśl, że chciałem cię wykorzystać, nie jestem taki.

- Wiem - odpowiedziałam. Uspokoił się odrobinę, choć dalej nie było łatwo, jednak wierzyłam Natanielowi, wyczuwałam jego szczerość. 

- Oboje nie byliśmy sobą i byliśmy pod silnym stresem. Wypiliśmy za dużo wina i emocje wzięły nad nami górę. Uznajmy, że to się nie wydarzyło albo, że był to tylko przygodny seks. W każdym bądź razie nie mam do ciebie żalu. Wtedy po prostu przesadziłam, byłam pijana - wstałam. Nataniel również - więc przyjaciele - wyciągnął rękę, próbując się uśmiechnąć. Potem dodał. że to dobrze bo razem szybciej pozbędziemy się z naszego życia tej dwójki. 

Miał na myśli naszych małżonków. Cokolwiek miało to znaczyć, nie wiedziałam czy tego chcę.

*******
Komentujcie chcę poznać wasze opinie dotyczące książki.

TO DLA MNIE INSPIRACJA I MOTYWACJA 

PLIS ,PLIS

 

ZDRADZONA  *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz