Rozdział 7.

7.4K 347 28
                                    

*Korekta

- Przyjaciele - uśmiechnęłam się do Nataniela. Po raz pierwszy od długiego czasu ujrzałam na jego twarzy szczery uśmiech.

- Jak ci się tu mieszka? - zapytał nagle siadając z powrotem. Nie pozostało mi nic jak usiąść, choć pragnęłam się ubrać, bo mówiąc nie spuszczał że mnie wzroku. Jednak jego wzrok nie był nachalny. Korzystając z sytuacji powiedziałam, że pójdę się ubrać. Nataniel w pierwszej chwili nie zareagował, zachowywał się tak, jak by się nad czymś zastanawiał. Po chwili jednak dodał:

- Tak, tak. Idź, ubierz się - zabrzmiało to tak, jak by był zniecierpliwiony.

Ledwo znalazłam się przy wyjściu, zatrzymał mnie mówiąc, że docenia to co zrobiłam w domu.

- Jesteś wspaniała.

- To śliczny dom i otoczenie- uśmiechnęłam się. Wtedy nagle coś sobie uzmysłowiłam. Coś co wcześniej wyparłam ze świadomości. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Przestraszyłam się. Przed sobą widziałam tylko zaskoczone spojrzenie Nataniela, który bardzo szybko znalazł się przy mnie.

- Źle się czujesz? - zapytał widząc, że Iga płacze lecz takiej odpowiedzi się nie spodziewał.

- Okres mi się spóźnia już dwa tygodnie, mogę być w ciąży.

- Zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć, krępował się, bądź co bądź obcej dla niego kobiecie, rozmawiać na te tematy. Ale rozumiał jej rozpacz. Sama, zdradzona i porzucona w dodatku w ciąży.

- Spokojnie nie martw się, może to fałszywy alarm, a nawet gdyby, nie martw się pomogę ci. Możesz tu mieszkać jak długo chcesz . Nie musisz przejmować się pieniędzmi pomogę ci w uzyskaniu alimentów na dziecko i na siebie. Na mnie też możesz liczyć. - Zaczął ją pocieszać.

Iga spojrzała na niego zapłakanymi oczyma i odepchnęła go po czym uciekła na górę.

- Masz prawo się bać ale nie rozumiem - poszedł za nią do pokoju, bo coś mu mówiło, że powinien za nią iść. Iga zdążyła już ubrać dżinsowe spodnie.

- Masz rację nic nie rozumiesz - wybuchłam. Właśnie świst mi się po raz drugi zawalił na głowę a on próbuje silić się na uprzejmości.

- To z tobą mogę być w ciąży. Przypominam ci, że nie zabezpieczaliśmy się, a ty w ten czas myślałeś tylko o sobie. Po za tym Borys nie tknął mnie już od dwóch miesięcy, bo bzykał Ewę - wyrzuciła to z siebie jednym tchem nie patrząc na niego. Tak bardzo żałowałam ,że dałam ponieść się emocjom.

Nataniel aż się cofnął .

- Kurwa to nie może się dziać - mówił sam do siebie, nie zdając sobie sprawy z wypowiadanych na głos słów. Miał ochotę uciec i udawać, że nic się nie stało.

Widział ,że Iga jest zła. Patrzyła na niego przez łzy z nienawiścią, swoimi zagubionymi oczyma. Wyglądała tak bezbronnie, że nagle odezwał się w nim instynkt. Poczuł ochotę zaopiekować się tą kobietą, która może nosić jego dziecko pod sercem.

- Rozum podpowiadał mi , że to nie może się dobrze skoczyć ale potrzebowała troszeczkę ciepła - Iga mówiła sama do siebie nawet na niego nie patrząc.

Usiadł obok niej.

- Nie panikujmy na razie - spojrzał na nią.

Zareagowałam dopiero gdy poczułam ,że łóżko ugina się pod jego ciężarem i gdy poczułam dłoń Nataniela na swojej dłoni, cofnęłam ją natychmiast.

- Jak mam nie panikować?. Co zrobię gdy okaże się ,że jestem w ciąży z obcym mężczyzną? - spojrzałam na niego ze strachem a potem ze złością - To wszystko twoja wina! Ty chciałeś zaszaleć - wyżyłam się na nim wstając. Nie chciałam go widzieć.

- Do niczego cię nie zmuszałem - jej zdenerwowanie udzieliło się jemu. Wszystkie kobiety są takie same najpierw są chętne a potem jak by co, to zawsze jest winny mężczyzna. Dlatego nie panując nad sobą powiedział:

- Sama rozłożyłaś nogi.

Natychmiast pożałował tych słów. Dostał w twarz również bardzo szybko.

- Dobra jadę po ten cholerny test ciążowy - powiedział zażenowany i nie patrząc jej w oczy wyszedł.

ZDRADZONA  *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz