W piątek budzę się w hotelowym pokoju. Mam godzinę na przyszykowanie się. Nie chcę bardziej denerwować mamy, wczoraj wystarczająco się nasłuchałam na temat mojego nieodpowiedzialnego zachowania.
Wstaję z łóżka i od razu kieruję się do łazienki, wyciągając po drodzę z mojej walizki bieliznę i czarną sukienkę, którą mam zamiar ubrać. Nie ma w niej nic nadzwyczajnego, normalna czarna sukienka bez żadnych dodatków.
Przygotowanie się zajmuje mi trzydzieści pięć minut, co oznacza, że zdążę jeszcze zjeść śniadanie. Zadowolona schodzę na dół i kieruję się do hotelowej restauracji, podśpiewując pod nosem jakąś tylko mi znaną melodię. Kompletnie ignoruję rzucane mi dziwne spojrzenia. Jestem w zbyt dobrym humorze, aby zwracać na to uwagę.
- Dzień dobry. - mówię do moich rodziców, którzy siedzą przy jednym ze stolików i rozmawiają między sobą, jedząc przy tym śniadanie.
- Cześć córciu, jak minęła ci noc? - pyta mój tata, podczas gdy mama jedynie przygląda mi się podejrzliwie. Wywracam oczami, zdecydowanie jest zbyt nadopiekuńcza.
- Bardzo dobrze.
Odchodzę od nich w stronę szwedzkiego stołu. Wybieram pasujące mu jedzenie i wracam do stolika, siadam na wolnym krześle i zaczynam jeść. Moja mama cały czas mi się przygląda, co naprawdę mocno zaczyna mnie irytować.
- Okej, mamo co się dzieje? - zadaje pytanie, na co głośno wzdycha.
- Ostatnio trochę dziwnie się zachowujesz i wiesz tak myślę, czy ty czasami nie bierzesz narkotyków? - moje oczy prawdopodobnie teraz są zbyt bardzo otwarte, cóż podobnie jak moje usta. Nie mam zielonego pojęcia skąd ona to wzięła, ale to niedorzeczne. Patrzę błagalnie na tatę, który wydaje się być zirytowany.
- Jak na to wpadłaś mamo?
- Wiesz, twoje zachowanie jest naprawdę dziwne.
- Dosyć Alice. Pół nocy ci tłumaczyłem, że Allison na pewno nie bierze narkotyków. Ma ciężki zawód. Jej zachowanie jest całkowicie uzasadnione. Dużo pracuje, więc po prostu ją zrozum.
W tej chwili jestem naprawdę wdzięczna mojemu tacie za te słowa. Kompletnie nie wiem, skąd mojej mamie nagle się wzięło o narktotykach.
Uniwersytet Yale jest niewątpliwie dużym budynkiem z licznymi studentami. Bardzo fajnie być tu jeszcze raz i oglądać te mury. Idę wraz z rodzicami prosto do auli. Mój brat już gdzieś tam jest i pewnie umiera ze stresu. Ja też umierałam. Zajmujemy miejsce, które najbardziej odpowiada mojej mamie, bo jest blisko i będzie mogła zrobić najlepsze zdjęcia, które potem będzie mogła oprawić w ramki. Ze mną też tak zrobiła, potem pokazywała to wszystkim gościom, chwaląc się, że jej córka skończyła jeden z najlepszych uniwersytetów świata.
Zakończenie się zaczyna, aktualnie trwają jakieś przemówienia, które w sumie mnie średnio obchodzą, ale i tak ich słucham, bo nie mam nic lepszego do robienia. W pewnym momencie słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości w telefonie, za co dostaje karcące spojrzenie mojej mamy, w skutek czego jedynie wzruszam ramionami i wyciągam telefon z małej kopertówki. Na ekranie widnieje znaczek wiadomości od Zayna, co sprawia, że moje serce teraz zaczyna bić szybciej.
Od: Zayn
Zapraszam Cię na spotkanie dzisiaj o 18, przyjadę po ciebie x
Do: Zayn
Nie dam rady, jestem w New Haven, na rozdaniu dyplomów u brata
Od: Zayn
Oh okej, to kiedy się widzimy. Tęsknię
Do: Zayn
Odwiedź mnie w niedziele xx
- Allison, możesz łaskawie odłożyć ten telefon? - pyta moja mama, na co przewracam oczami, ale wykonuję jej rozkaz.
Następny będzie z perspektywy Zayna x
Nie miałam weny na ten rozdział :/
CZYTASZ
lawyer 》Zayn Malik
FanfictionOna jest prawnikiem, a on pozwanym o zabójstwo swojej przyjaciółki. #10 in fanfiction -21.07. 2017 r. #8 in fanfiction -28.07.2017 r. #7 in fanfiction - 1.08.2017 r. #6 in fanfiction - 5.08.2017 r. #3 in fanfiction - 6.08. 2017 r.