55. "Czyli chcesz być ze mną do końca życia?"

4.8K 361 15
                                    

ZAYN

Dzisiejszego dnia mam umówioną randkę z Allison. Powiedzenie, że jestem tym zestresowany, jest lekko nietrafne. Jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Nie wiem, gdzie powinienem ją zabrać, tak aby była szczęśliwa i jej się podobało. Żadna restauracja nie wydaje się być wystarczająco dobra dla niej. Od przeszło pół godziny szukam jakiejś w Internecie, abym mógł wcześniej zarezerwować miejsce.

Moje poszukiwania nie przynoszą żadnych rezultatów, a ja coraz bardziej jestem zdruzgotany. Każda moja randka z Allison musi być idealna, żeby ona wiedziała, jak bardzo ważna jest dla mnie.. Naprawdę staram się, aby była zadowolona i mam nadzieję, że tak właśnie jest. Jej uśmiech i wszystkie małe gesty mnie w tym uświadamiają. Jest naprawdę piękna, kiedy jest taka naturalna i uśmiecha się. Nie jest idealna, ale zawsze się przy niej uśmiecham, a moje serce bije o wiele szybciej.

Coraz bardziej załamany, jednak decyduję się na wylosowanie. W pełnym skupieniu, poprawiam się na swoim fotelu i losuje restauracje. Uśmiecham się na widok nazwy, która wydaje się być naprawdę okej, wchodzę jeszcze dla pewności w galerię zdjęć i gdy widzę, że sprostuje moim oczekiwaniom, w telefonie wybieram numer.

Po rozmowie jestem pełen jakiegoś dziwnego entuzjazmu, wiem, że randka się uda, a Allison będzie zadowolona. Tak bardzo chciałbym powiedzieć jej, że jestem w niej zakochany, ale nie potrafię. Ona prawdopodobnie nie odwzajemnia moich uczuć i wzięłaby mnie za idiotę. A jeśli jest jakaś mała szansa, że to odwzajemnia i tak jej nie powiem. Nie teraz. Jestem zbyt wielkim tchórzem.

Przed pojechaniem po Allison mam kilka spraw do załatwienia, takich jak zrobienie podstawowych, domowych zakupów i kupienie jej jakiegoś ładnego bukietu kwiatów. Kiedy mam już wszystko załatwione, zakupy są rozpakowane, a bukiet stoi w wazonie z wodą, zaczynam się denerwować. Po raz kolejny dzisiejszego dnia dopadają mnie wątpliwości, co nie jest jakąś wielką nowością. Dosłownie mam tak przed każdą randką z nią.

Dwadzieścia minut przed moim obiecanym przybyciem wychodzę z domu. Co prawda dojechanie do niej nie powinno mi zabrać więcej niż około dwunastu minut, ale wolę być przed czasem niż się spóźnić.

Pełen napięcia stoję przed drzwiami do mieszkania Allison, poprawiam swoją koszulę, następnie pukam do drzwi. Chwilę czekam aż powłoka ustąpi, a ja w końcu będę mógł ją zobaczyć. Idealnie słyszę dźwięk jej poruszania się. Ubrała szpilki.

- Cześć. – witam ją, na co się uśmiecha i mi odpowiada. – Kwiaty dla pięknej pani. – daję jej bukiet. Allison rumieni się lekko, co nieskutecznie próbuje ukryć swoimi długimi włosami. Przysięgam, że jest taka słodka. W dodatku wygląda naprawdę olśniewająco.

- Plan na dzisiaj to restauracja. – mówię jej, bo wiem, że za jakiś czas i tak o to zapyta. Jest bardzo niecierpliwa, jeśli chodzi o nasze randki. Zawsze chce wszystko wiedzieć, co w sumie nie wiem, czy jest złe. Dla mnie to urocze, ale moje zdanie zbytnio w tej sprawie się nie liczy. Dla mnie wszystko, co robi jest co najmniej urocze. No może prawie wszystko.

- Co się stało, że powiedziałeś mi, co i gdzie będziemy robić? – pyta, udając całkowicie zszokowaną.

- Powiedzmy, że miałem dosyć twojego marudzenia na ten temat. – wyjaśniam jej. Właściwie to nie ma w sobie nawet grama prawdy, ale jej mina jest zbyt śmieszna, żebym mógł to ominąć.

- Okej, jeśli coś ci przeszkadza to mogę wrócić do swojego mieszkania.

- Tylko żartuję. Do końca życia mógłbym ciebie słuchać.

- Czyli chcesz być ze mną do końca życia? – unosi brwi i mimo że wiem, że tylko żartuje, czuję się niezręcznie

Momentalnie nie wiem, co mam jej powiedzieć. Czuję wstyd przez swoje słowa. Ostatecznie siedzę cicho i jej nie odpowiadam. Ona także wydaje się być trochę zakłopotana. Właściwie to nie jesteśmy razem. Zachowujemy się jak para, ale to nadal niczego nie zmienia, bo nadal nie spytałem jej, czy chce być moją dziewczyną. Mimo że to trochę dziecinne.

- Tak właściwie, to co chciałaś? Podobno masz do mnie jakąś ważną sprawę. – zadaje jej pytanie.

- Okej, ale obiecaj mi, że nie będziesz się odzywał dopóki nie skończę mówić. - patrzy prosto na mnie. Wzruszam ramionami i kiwam głową.

- Rozmawiałam z tatą i moja mama to podsłuchała i jakby wymyśliła sobie, że jesteśmy razem. Naprawdę chciałam jej to wyjaśnić, ale ją naprawdę trudno przegadać. W końcu stwierdziła, że po prostu muszę zaprosić cię na bankiet. Pytanie do ciebie, pójdziesz tam ze mną i będziesz udawać mojego chłopaka?

Przez chwilę jej nie odpowiadam. Nie chcę udawać jej chłopaka, ja chcę nim być.

- Nie ma sprawy. – odpowiadam. Jej oczy momentalnie się rozszerzają, uśmiecha się w moją stronę.

- Dziękuję ci, naprawdę.

I w tym momencie zgodziłbym się po raz drugi, żeby tylko zobaczyć to szczęście w jej oczach po raz kolejny.

Długo mnie tu nie było, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Czuję, że zawaliłam perspektywę Zayna. Nie wiem, nie podoba mi się ten rozdział

Mam już wstępnie zaplanowaną resztę rozdziałów. Razem z epilogiem będzie ich siedem. Dodam je jak najszybciej.

Postaram się wam umilić ostatnie dni wakacji i będę dodawać je często.

x

lawyer 》Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz