Kto tęsknił?
Do domu naszych rodziców docieramy w ponad pół godziny. Parkuję samochód na podjeździe i jednocześnie z niego wychodzimy. W budynku świecą się światła, co daje nam pewność, że nasi rodzice są w domu. Drogę do drzwi wejściowych pokonujemy w ciszy, żadne z nas nic nie mówi. Ja oglądam ogród, którym zajmuje się nasza rodzicielka, a Josh jest strasznie zestresowany, ma ciężki oddech i trzęsą mu się ręce. Kompletnie nie rozumiem jego stosunku do tego, że ma wyznać rodzicom prawdę o swojej seksualności. Oni nigdy nie byli jakoś przeciwko temu wszystkiemu, raczej mają to za rzecz normalną. Co prawda nie wiem, czy będą to tolerować, jeśli chodzi o ich syna, ale trzeba mieć nadzieję, że tak.
- Będzie dobrze - zapewniam brata, gdy po zadzwonieniu dzwonkiem do drzwi wchodzimy do domu.
- Mam szczerą nadzieję - odpowiada mi, w tym samym czasie w korytarzu pojawia się mama. Jej uśmiech na nasz widok powiększa się jakieś dwa razy, a ona zawsze się uśmiecha. Jest taką wesołą, pełną miłości kobietą. Od zawsze była w stanie poświęcić wiele dla rodziny, ale nigdy nie mogła zrezygnować ze swojej pracy, kocha ją za bardzo.
- Czemu nie powiedzieliście, że przyjedziecie, zrobiłabym kolację- mówi, a następnie nas przytula i się z nami wita.
- Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że robisz jedzenie, jak my mamy przyjechać. Czy tata czasami nie jest głodny? - odpowiada jej Josh, po tym jak mama go puszcza.
- Zazwyczaj dostaje jedzenie, nie musicie się o niego martwić. Powiedz mi lepiej, kiedy przyjechałeś i dlaczego się nie zapowiedziałeś, nie przygotowałam ci sypialni.
- Śpię u Allison. - tłumaczy Josh, tym samym przerywając jej monolog.
- Właśnie, gdzie jest tata? - odzywam się. Cała uwaga mamy natychmiast skupia się na mnie.
- Siedzi w swoim gabinecie, jak zwykle.
- Pójdę się z nim przywitać. - Oznajmiam. Odwracam się i wchodzę schodami na pierwsze piętro. Mijając przy tym moje i Josha zdjęcia z dzieciństwa. Mama doszła do wniosku, że one muszą wisieć w tym miejscu. Na górze domu jest pięć pomieszczeń, w tym moja stara sypialnia, w której od mojej przeprowadzki chyba nic się nie zmieniło. Kieruję się do odpowiednich drzwi i lekko w nie pukam, po czym wchodzę.
Mój tata siedzi za biurkiem i czyta jakieś dokumenty. Gdy tylko wyczuwa czyjąś obecność, unosi wzrok z nad swoich okularów. Widząc mnie uśmiecha się szeroko i wstaje z krzesła.
- Dobrze cię widzieć słoneczko- mówi i bierze mnie w swoje objęcia. Oddaje jego uścisk. Czuję się dobrze właśnie w tym miejscu, przy tych ludziach i blisko mojego taty. Jest chyba mi najbliższą osobą w rodzinie, od zawsze jesteśmy blisko. Co prawda z mamą też mam idealny kontakt, ale to tata jest mi bliższy.
- Ciebie też tato - odpowiadam. Mężczyzna mnie puszcza i uśmiecha się szeroko. W tym wydaniu przypomina mi Josha. Są prawie identyczni, z tą różnicą, że nasz tata ma zmarszczki i siwe włosy - Co robisz?
- Wyrzucam stare śmieci. Chciałem najpierw to przeczytać. Nic ważnego.
- Pomóc ci? - pytam z grzeczności i szczerze mam nadzieję, że powie, że sam sobie da radę. Nienawidzę robić porządków w dokumentach.
- Nie trzeba- mówi, a ja wzdycham z ulgą - Chodźmy lepiej na dół do twojej matki.
- Więc chodźmy.
Razem wychodzimy z jego gabinetu i kierujemy się w stronę salonu po schodach. Opowiadam w tym czasie tacie, jak sobie radzę w pracy i mówię mu, że Josh też tu jest.
- Myślę, że teraz możecie powiedzieć, jaki jest cel waszej wizyty. - mówi tata, przywitawszy się wcześniej z Joshem.
- Nie można już tak sobie odwiedzić rodziców? - pyta Josh, cóż nie zabrzmiało to zbytnio przekonująco, głos i ręce mu się trzęsą
- Można, ale zazwyczaj nikt się nie trzęsie przy tym jak galareta. Chyba nie chcesz powiedzieć, że jesteś na głodzie narkotykowym.
- Jasne, że nie - odpowiada natychmiast. Czuję się tu niepotrzebna, ale nie mam serca zostawić Josha samego. Pewnie poszedłby zaraz za mną.
- To dobrze, nic gorszego chyba nie istnieje, więc mów.
- Jaa... okej, dobra, więc... um jak to powiedzieć, to jest dla mnie dosyć trudne.
-Nie strasz nas - odzywa się mama, która swoją drogą strasznie zaczyna się denerwować. Mam wrażenie, że jestem tutaj jedyną niezestresowaną osobą.
- Okej więc jestem homoseksualny.
- Czyli jesteś gejem. - Pierwszy odzywa się tata.
- Yhm tak.
- Ulżyło mi, bałem się, że to coś gorszego.
- Nie masz nic przeciwko - pyta Josh, a ojciec wzrusza ramionami i kręci głową.
- Jeśli ty jesteś szczęśliwy, to my też - mówi mama i kładzie mu dłoń na ramieniu, jakby miała go pocieszyć.
- Bałem się waszej reakcji - przyznaję.
- Chyba nie myślałeś, że powiem coś w stylu: to jest nie dopuszczalne, brzydzę się tobą, nie jesteś już moim synem? - mówi tata. Josh wzrusza ramionami. Cieszę się, że nie mają nic przeciwko temu i postanowili wspierać Josha.
- Szczerze mówiąc, tak myślałem.
Przepraszam znowu, za długi brak rozdziałów, ale okazuje się, że po testach gimnazjalnych też jest dużo nauki. Nie, żebym się jakoś tam uczyła, ale sam fakt, że jest tego dużo, zniechęcał mnie do życia.
Rozdział jest do bani, ale następny już mam nadzieje będzie lepszy.
CZYTASZ
lawyer 》Zayn Malik
FanfictionOna jest prawnikiem, a on pozwanym o zabójstwo swojej przyjaciółki. #10 in fanfiction -21.07. 2017 r. #8 in fanfiction -28.07.2017 r. #7 in fanfiction - 1.08.2017 r. #6 in fanfiction - 5.08.2017 r. #3 in fanfiction - 6.08. 2017 r.