48."[...] zabiorę cię siłą."

5.3K 374 31
                                    

Razem z Zaynem wchodzę do biura, cały czas szedł za mną i nawet nie próbował zacząć rozmowy, za co jestem mu wdzięczna. Ostatnie, czego potrzebuję to kłótnia przy innych pracownikach. Jestem pewna, że wszyscy, by o tym mówili. Nie, żeby teraz tego nie robili.

Siadam na swoim miejscu, zakładam nogę na nogę i czekam, aż Zayn także usiądzie. Obserwuję go uważnie. Jego włosy są teraz w nieładzie, ma lekko przydługą brodę i trochę wygniecione ubrania. Mimo wszystko wygląda naprawdę przystojnie, jego wygląd nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak on w takim stanie może nadal przypominać ideał. Gdyby to moje włosy i ciuchy były w takim stanie, prawdopodobnie wyglądałabym jak bezdomny. To niesprawiedliwe.

- Postaraj się mi teraz nie przerywać, okej? – Zayn siada na fotelu, naprzeciwko mnie i przygląda mi się uważnie. Przewracam oczami, ale kiwam głową. Cóż i tak nie mam zamiaru go posłuchać, jak będę chciała coś powiedzieć, to zrobię to.

- Będę cichutko. – zapewniam go i może mój głos brzmiał zbyt prześmiewczo. Ale nie dbam o to. Zgodziłam się na rozmowę, reszty jego warunków nie muszę spełniać. To nie jest żaden koncert życzeń.

- Chciałem cię przeprosić. – mówi, jest tym trochę skrępowany, jego gesty całkowicie go zdradzają.

- Za co? – pytam, bo naprawdę nie rozumiem, za co on mnie przeprasza.

- Miałaś mi nie przerywać. – przypomina, na co jedynie wzruszam ramionami.

- Jestem zdezorientowana twoimi przeprosinami. – przyznaję. Zayn patrzy na mnie z nieporozumieniem w oczach. Cóż teraz razem jesteśmy zdezorientowani. – Wiesz tak właściwie, to nie masz za co mnie przepraszać.

- Nazwałem ciebie dziwką, serio twierdzisz, że to nic?

- Po prostu powiedziałeś, co o mnie myślisz, ja też to zrobiłam. Więc to jest naprawdę okej. – zapewniam go. W tej chwili jakoś nie mam mu za złe tego, co powiedział.

- Nie myślę, że jesteś dziwką. Żadna z tych rzeczy, które powiedziałem, nie jest prawdą. Przepraszam za to, nie zasługujesz, żeby ktoś tak o tobie mówił. – zapewnia mnie. Jego głos brzmi tak rozpaczliwie, że naprawdę zaczynam mu wierzyć.

Siedzę cicho. Nie umiem mu odpowiedzieć, nie wiem co powinnam teraz zrobić. Przeproszenie go wydaje się być dosyć dobrym pomysłem, w końcu on także to zrobił. Ale nim zdążam chociaż wymyślić odpowiednie słowa, on mnie ubiega:

- I wiem, że to co powiedziałaś, także nie jest prawdą.

Oczywiście, że odniósł się do mojego stwierdzenia na temat orgazmu. Cóż ma rację, ale jakoś na razie nie mam zamiaru mu jej przyznać

- Skąd masz taką pewność?

- Błagam cię, było ci ze mną wręcz powiedziałbym idealnie, twoje jęki są wystarczającym potwierdzeniem. – stwierdza. Uśmiecham się pod nosem i wzruszam ramionami. Czuję się trochę zażenowana, ale nie na tyle, żeby się zarumienić, czy coś w tym stylu.

- Niech ci będzie.

- Czyżbyś nadal nie była tego pewna, mam ci przypomnieć kilka rzeczy? – uśmiecha się chytrze. Wygodniej rozsiada się na swoim miejscu i patrzy na mnie wyczekująco. Jest zadowolony sam z siebie, jego oczy dziwnie błyszczą, są w nich jakby iskierki szczęścia.

- Obejdzie się bez. – zapewniam go. Zayn wzrusza ramionami. Naprawdę mam nadzieję, że skończył ten temat, ale nie byłby sobą, gdyby czegoś jeszcze nie dodał. Czasami mam wrażenie, jakby cały jego świat opierał się jedynie na seksie. Po części go nawet rozumiem, ale wszystko ma swój umiar, a Zayn najwyraźniej tego nie zauważa.

- Jesteś tego pewna? To biurko wydaje się być naprawdę fajne. – stwierdza z uśmiechem.

Swoją ręką kilka razy lekko uderza o wspomnianą wcześniej rzecz, czym zapewne chce potwierdzić swoje słowa. Przewracam oczami na jego gest. Moje biedne biurko, nigdy nie będzie musiało tego przeżyć.

- Jeśli nie przestaniesz mówić o seksie, zawołam ochronę pod pretekstem napaści seksualnej. – zapewniam go. Zayn naprawdę powinien znać swoje granice, a ja naprawdę jestem w stanie to zrobić.

- Nie zrobiłabyś tego.

- Chcesz się przekonać? – pytam go, chwytając za słuchawkę i już prawie duszę na odpowiedni przycisk. Ale Zayn szybko kręci głową, więc jedynie się uśmiecham i odkładam przedmiot na swoje miejsce.

- I tak jestem pewny, że nie zrobiłabyś tego.

- Powinieneś już iść, mam klienta za dziesięć minut.

- Nie możesz go przenieść na inny termin?

- Gdybym robiła to dla ciebie za każdym razem, prawdopodobnie byłabym teraz bez pracy i pieniędzy. Więc lepiej wyjdź.

Zayn wzdycha ciężko, ale wstaje ze swojego miejsca, uśmiecha się i kieruje do drzwi. Naciska na klamkę, ale nim wychodzi, odwraca się w moją stronę.

- Zabieram cię jutro na randkę, będę o dziewiętnastej. Ubierz wygodne ciuchy.

- Skąd masz pewność, że zgodzę się z tobą pójść? – pytam go. To wcale nie tak, że powinien mnie zapytać, czy pójdę z nim na randkę.

- Jeśli nie będziesz chciała, zabiorę cię siłą. – oznajmia, posyła mi ostatni uśmiech i wychodzi. Niestety nie jest w stanie już zobaczyć jak przewracam oczami.

Mamy kolejny rozdział. Jak wasze wrażenia?

Do osób, które zaprosiły mnie na snapchacie, nagram dzisiaj albo jutro kilka słów i zadam wam kilka pytań.

lawyer 》Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz