W momencie, kiedy winda zatrzymuje się na piętrze, na którym jest moje biuro, a ja wychodzę z niej, Jasmine do mnie podchodzi. Czekała na mnie, bo stoi poza biurkiem, do tego jest zestresowana, o czym świadczą jej trzęsące się ręce i nerwowe zagryzanie wargi.
- Co się stało? - pytam jej, nim zdąży coś powiedzieć.
- Brooks chce cię widzieć, jakby teraz. - odpowiada. Staję w miejscu całkowicie zdębiała, Henry Brooks to wspólnik mojego taty. Razem założyli tę kancelarię i chociaż mój tata od roku jest na emeryturze, Henry nadal pracuje, co i tak niedługo ma się zmienić, bo jego obowiązki mam przejąć ja z moim bratem. Wracając do samego Henry'ego Brooksa, jest jedną z dwóch osób, do których czuję jakikolwiek respekt.
Przełykam głośno ślinę i kiwam głową. Do Henry'ego musiały dojść informację odnośnie Malika i teraz są dwie opcje, albo jest wściekły, co prawda rzadko go widuję w takim stanie, ale sam fakt, że dobre imię kancelarii, na którą pracował całe życie, może zostać nadszarpnięte przez moje zapędy, jest ogromnym powodem do wścieknięcia się na mnie. Ale druga możliwość jest taka, że on będzie w stosunku do tego obojętny i po prostu powie coś, że powinnam była bardziej uważać, żeby to się nie wydało.
- Jest zły?
- Nazwałabym to raczej stanowczy.
Ponownie kiwam swoją głową i odwracam się na pięcie, aby udać się windą na wyższe piętro. Jasmine mówi coś za mną, o tym, że trzyma kciuki, ale jej nie słucham. Idę jak na ścięcie głowy. Chociaż powtarzam sobie, że nie będzie aż tak źle, on tylko pokrzyczy i przestanie.
Prawie umieram, gdy po zapukaniu do biura Henry'ego i po jego głośnym pozwoleniu na wejście, otwieram drzwi i widzę mojego ojca. Szybko obmyślam plan ucieczki do innego kraju i rozpoczęciu życia z nową tożsamością. Już mam wszystko idealnie przemyślane i ułożone, ale w realizacji ubiega mnie głos taty.
- Siadaj. - mówi, wskazując ręką na fotel obok niego. Posłusznie kiwam głową i zajmuję miejsce obok niego. Nie umiem doszukać się w jego głosie cienia gniewu, ale to nie sprawia, że moje serce bije wolniej, nadal wali jak szalone. Wiem, że tata po prostu umie dobrze chować swoje emocje.
- Co tu robisz tato?
- Henry po mnie zadzwonił. - odpowiada spokojnie i już widzę cień szansy, że on wcale nie jest na mnie zły. - Możesz być spokojna, osobiście dopilnowałem, aby nic poza kancelarią się o tym nie dowiedział.
- Dziękuję.
- Wiesz, jakie to było nieodpowiedzialne? Jesteś mądrą kobietą, więc nie będę cię pouczać, ale najlepiej byłoby, gdybyś odsunęła się od tej sprawy. - mówi. Czuję narastającą we mnie złość, nie odsunę się od tego wszystkiego, doprowadzę to wszystko do końca, nie ma mowy, że pozwolę komuś innemu się tym zająć.
- Och, daj spokój. Zapomniałeś już, co my robiliśmy w jej wieku? - Głos zabiera Henry, na co ślę mu nieme podziękowania, potrzebuję czyjejś pomocy. Sama zdecydowanie nie dam rady stawić czoła ojcu. - Sam osobiście uprawiałem seks z klientkami na biurku, uwierzcie mi, że nie było nic lepszego. Też powinnaś tego spróbować, ale twój facet siedzi w areszcie. Chociaż myślę, że udałoby mi się to jakoś załatwić.
- O mój Boże, nie mówmy o tym. - przerywam mu, na co wzrusza ramionami.
- Henry przejmiesz tę sprawę. - oznajmia mu ojciec. Biorę głęboki oddech, jestem już na straconej pozycji.
- Nie ma mowy. - odpowiada mu Henry, za co znowu mam ochotę mu podziękować.
- Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że Allison jest najlepiej wtajemniczona w to wszystko. Ma największe pojęcie o tym, pewnie nawet gotowy plan działań, ale jeśli to wyjdzie gdzieś dalej, ona może stracić prawo do wykonywania zawodu. Jej słowa będą uznane za niewiarygodne. Nie chcę, aby moja córka cierpiała.
- Tato, umiem o siebie zadbać. Doprowadzę tą sprawę do końca. Z Zaynem to była tylko chwila słabości, to się nigdy nie powtórzy. Przysięgam, zaufaj mi.
- Ufam ci, ale...
- Nie, tato, jeśli mi ufasz, pozwól mi działać. Dam radę.
- Dobrze rób, co chcesz. Ale pamiętaj, jeśli tylko będziesz potrzebować pomocy, my tu jesteśmy.
- Ale jesteście ckliwi, zaraz się popłaczę. - wtrąca Henry, na co śmieję się krótko.
Czuję się dobrze, tata mi wierzy i ufa. Wie, że nie popełnię tego samego błędu. Jedyne co mi zostało, to przyszykowanie się na rozmowę z Zaynem.
Wow! Mamy czterdziesty rozdział, a do końca jeszcze długo.
Jak wam się podoba?
Ogólnie tak się składa, że mam napisany jeden rozdział do przodu z wielką ilością Zayna. Od was zależy, czy go jutro dostaniecie. Liczę na dużą aktywność.
Dziękuję wam także za ponad 30k wyświetleń i 17 miejsce w fanfiction. Nawet nie wiecie jak mnie to, ze chcecie czytać to opowiadanie, cieszy. Nigdy nie sądziłam, że odniesie taki sukces.
x
CZYTASZ
lawyer 》Zayn Malik
FanficOna jest prawnikiem, a on pozwanym o zabójstwo swojej przyjaciółki. #10 in fanfiction -21.07. 2017 r. #8 in fanfiction -28.07.2017 r. #7 in fanfiction - 1.08.2017 r. #6 in fanfiction - 5.08.2017 r. #3 in fanfiction - 6.08. 2017 r.