Nazywam sie...

216 10 1
                                    


Zimny, północy wiatr zawiał doprowadzając jeźdźca do drżenia.

-Uhhh nienawidzę tego kraju. -Prychnął jeździec do swojego rumaka. Przejeżdżali przez iglasty las jakich pełno w Orthanie. Nagle na przeciwko podróżnik dostrzegł trzy postacie jadące w jego kierunku. Już z daleka i nawet przy wieczornym słońcu dało się dostrzec, iż są ciężko uzbrojeni.

-Jesteśmy gwardzistami króla Roberta III Mściwego, pana i władcy tych ziem. Czego tu szukasz przybyszu?

-Po co od razu tak oficjalnie.-Jeździec zaśmiał się pod nosem.- Jadę właśnie do króla. Podobno potrzebuje sprawnych szpiegów.

-Wybacz chłopcze, ale nie wyglądasz mi na dobrego szpiega.

-Oh jaki znowu chłopcze.- Przybysz zdjął kaptur ukazując swoje prawdziwe oblicze.- Jackie Brown, zapewne już o mnie słyszeliście. - Rycerze wyszczerzyli oczy w zdumieniu.

-Najmocniej przepraszam ja- Kobieta przerwała głupie tłumaczenie się gestem dłoni.

-Oszczędź mi przeprosin i po prostu zaprowadź do króla.

Zamek był piękny mimo tego, że surowy i przygotowany nie na prezentacje lecz na oblężenie. Na kamiennym tronie siedział nie kto inny jak sam król Robert. Długa brązowa broda sięgała mu do klatki piersiowej, a zmęczone oczy wpatrywały się w jeden z kątów komnaty. Po swojej prawej stronie miał urodziwą żonę. Widać, że nie jest stąd. Ciemna skóra, czarne i długie włosy. Śmiało można obstawić południową Sietę i lud Sitów. Po lewej zaś stał młody rycerz, najpewniej jeden z gwardzistów.

Wzrok króla spoczął na Jackie, kiedy ta weszła do sali. Ukłoniła się nisko.

-Witaj panie. Przychodzę w sprawie twojego ogłoszenia.

-Rozumiem niestety jest ono już nieaktualne. -Król bezradnie wzruszył ramionami. Nie dobrze.

-W takim razie jest może jakieś zlecenie warte swojej ceny?- Zapytała. Potrzebuje teraz pieniędzy nie odpuści tak łatwo. Władca Orthanu pochylił się lekko na tronie najwyraźniej zainteresowany. Dobrze.

-Co masz na myśli?

-No wie król... bandyci, mordercy, niewierni rycerze.- Przewróciła oczami.- Oszuści lub twoi najwięksi wrogowie. Wszystko to składa się dla mnie na zlecenie. -Mężczyzna zastanowił się przez chwilę po czy tak jakby wpadł na iście genialny pomysł.

-Wiem, kim jesteś i wiem że twoja cena jest wysoka.

-Wysoka jak przewinienia poszukiwanego.

- W takim razie mam dla ciebie zlecenie, niestety nie pozwolę pracować ci samej. Do pomocy dostaniesz moją gwardię.

-Myślę, że nie jest to konieczne panie... -Król spiorunował ją wzrokiem. Heh wie czego chce. Jedna z lepszych cech u władcy. -Dobrze będę wdzięczna za twoją pomoc. -Jackie odpowiedziała niechętnie.

-Świetnie spotkaj się z Cedrikiem na placu ćwiczebnym, on wprowadzi cię w szczegóły.- Kobieta znów ukłoniła się nisko i odeszła sprzed tronu. Było już późno a rycerze dalej ćwiczyli, imponujące... Jackie ruszyła w stronę z której słychać było okrzyki i krzyżujące się miecze. Dwóch młodych chłopaków walczyło teraz w lekkich zbrojach. Obok, poza granicami pola wyznaczonego do treningi, stał na pewno starszy od nich mężczyzna. Na oko w wieku Jackie. Zaszła go od tyłu.

-Dobrze im idzie, jak na taki młody wiek. -Facet wzdrygnął się zaskoczony i odwrócił w jej stronę.

-Spóźniła się pani. Tabun fanek był tu około południa. -Uśmiechnął się złośliwie, co Jackie postarała się zignorować.

-Wbrew pozorom jestem tutaj żeby porozmawiać z tobą Cedriku.

-Czemu zawdzięczam tą przyjemność?

-Ty i twoja nieszczęsna gwardia pomożecie mi w wykonaniu zlecenia dla króla.

-Chyba żartujesz...

-Owszem często, ale nie w tym przypadku. -Rycerz podszedł bliżej. Teraz dało się zauważyć wielką bliznę ciągnącą się od środowego prawego kącika oka aż do lewego policzka. Poza tym małym faktem był też całkiem przystojny. Kwadratowa szczęka, średni zarost i dość długie ciemne włosy. Co tu dużo mówić, typowy Orthańczyk.

-Kojarzę cię. Spotkaliśmy się już? -Zapytał podejrzliwe.

-Nie myślę, że prędzej widujesz dziwne plakaty w różnych wioskach na temat jakiejś czarownicy, trolla albo wiedźmy. -Z kieszeni swojego płaszcza wyjęła pognieciony papier. Rozwinęła go po czym wskazał na podobieństwo.

-Lwica...-Mruknął.

-Widzę, że znasz jedno z tych ładniejszych przezwisk. -Jackie uśmiechnęła się. - Ale mimo wszystko nazywam sie Jackie Brown i lepiej dla ciebie rycerzyku żebyś tak mnie nazywał. -Nastała chwila ciszy, którą przerwali dwaj młodzieńcy oznajmiając że są już zmęczeni. Cedrik darował im już. Raczej nie ze względy na swój miły charakter, a raczej dla tego że było już ciemno.

-Więc powiesz o co chodzi?- Zapytała idąc krok w krok za rycerzem. Wtedy gwałtownie się zatrzymał.

-Nie będę pracować z kimś takim jak ty.- Powiedział groźnie.

-Przykro mi ale to już od ciebie nie zależy. -Jesteś miła Jackie.... PAMIĘTAJ jesteś miła.

-Jesteś oszustką ani mi się śni- Kobieta przerwała mu przykładając zimne ostrze do gardła.

-Nie będę słuchać twojego narzekania. Ile ty masz lat? Dziesięć? -Przycisnęła broń jeszcze mocniej. Mała kropelka krwi spłynęła na ziemię. - Będziesz ze mną współpracować a co jeszcze lepsze będziesz robić to bez zbędnych słów. -Schowała ostrze do saksy. -Myślę, że się zrozumieliśmy. -Znów Jackie uśmiechnęła się promiennie do mężczyzny. -Więc co powiesz na kufel piwa i omówienie ważnych spraw co? Ja stawiam.

---------------------------------------

Witam w nowej książce! Tym razem będzie to fantasy, a przynajmniej postaram się żeby nim było ;) PS. Moja pierwsza książka jeszcze się nie zakończyła więc tak dla informacji nie nie zostawię was z tym co stało się w ostatnim rozdziale :D

Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.Where stories live. Discover now