Po moim trupie...

29 3 0
                                    


W Cahir zostali przywitani dość hucznie. Tak jakby lord  Araon nie wiedział kim jest Pascow. Cały dzień przepadł na przygotowania do wielkiej uczty. Dopiero wieczorem biesiada się zaczęła.

- Popatrz Araonie Zdobywco! To szefowa mojej straży! - Jackie wzdrygnęła się kiedy śmierdzący winem Astor zatoczył się w jej stronę. Uśmiechnął się szeroko i złapał kobietę za ramię. - Zrobi wszystko co jej tylko każę.

- Interesujące lordzie Pascowie. - jednooka wbiła mordercze spojrzenie w Zdobywcę. Jego uśmiech szybko zniknął. - Jednak wolałbym tego nie sprawdzać. Wierzę ci na słowo. Wybacz mi na moment. - bez dalszych wyjaśnień skierował się w stronę jakiejś kobiety.

- Jak podoba ci się kolacja? - Astor stanął na przeciwko Jackie, jednak ani na chwilę nie puścił jej ramienia.

- Ludzie się bawią, więc chyba jest dobrze, panie. - stwierdziła bez przekonania.

- Przyjdź do mojej komnaty, musimy coś omówić. - posłał jej jeszcze jeden uśmiech i odszedł.

------------------------------------------------------------

Zapukała ostrożnie i po usłyszeniu odpowiedzi weszła do środka. Zaraz po przekroczeniu progu stanęła na baczność. Cała spęta. Lord Pascow jak gdyby nic nalał wina do dwóch kielichów i podał kobiecie jeden z nich.

- Nie piję panie. - odpowiedziała i tak łapiąc w dłonie naczynie.

- Wolne żarty. - stwierdził czarnowłosy i usiadł na łożu. Po chwili poklepał miejsce obok siebie. Nie mając wyjścia jednooka też usiadła. Było to dla niej zdecydowanie za blisko. Nie spojrzała na mężczyznę dopóki nie poczuła dłoni na udzie. Szybko wstała i odsunęła się od niego na parę kroków. Ten z półuśmiechem poszedł w krok za nią. Jackie cofała się tak zanim nie trafiła na ścianę. Po lekkim uderzeniu jęknęła z bólu. Wykrzywiła twarz, kiedy Pascow przycisnął ją mocnej. Unieruchomił jej ręce, poczuła pierwszy pocałunek na szyi. Zabolał ją równie mocno jak uderzenie skórzanym batem. Później kolejny i następny. - Co nie powiesz teraz niczego? Naprawdę cię już złamałem? - zadowolony złożył pocałunek na jej ustach. W tej chwili coś jakby piorun, uderzyło kobietę. Szybkim i zdecydowanym ruchem wyrwała rękę z uścisku, wyjęła sztylet z saksy i zaatakowała czarnowłosego. Zatrzymał jednak ostrze tuż przy gardle. Ścisnął jej nadgarstek tak aby wypuściła broń po czym pchnął ją na środek pokoju. Pewnym szarpnięciem podniósł jednooką z podłogi i cisnął nią na łóżko. Nachylił się nad nią. - Czyli jednak nie podziałało? Może, kiedy zabiję twojego przyjaciela to się czegoś nauczysz co?

- Po moim trupie. - warknęła i uderzyła mężczyznę "z główki". Zepchnęła go z łoża i szybko ruszyła po sztylet. Złapała broń i już miała znowu atakować, jednak Pascow odezwał się.

- Nie zabijesz chyba swojego władcy? - rozłożył bezradnie ręce. Jackie podeszła do niego i przystawiła ostrze do jego gardła.

- Nie śmiałabym. - uderzyła Astora w skroń. Ogłuszony padł na podłogę.

Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.Where stories live. Discover now