- To wszystko moja wina, nie powinnam była go w to wszystko wciągać. - Jackie pochyliła się nad grobem Darrena, zostawiając tam skórzaną rękawicę. Jartyn położył na jej ramieniu ciężką dłoń w geście pocieszenia.
- Sam wybrał swój los.
- Znajdę tego bydlaka. - warknęła w odpowiedzi.
- Nie w takim stanie. - zauważył jej kuzyn. I niestety miał wiele racji. Teraz nic nie zdziała musi się wykurować i dopiero wtedy ruszy w pościg. - Zawsze powtarzałem, że damy powinny zajmować się swoimi mężami i domem. Takie wyprawy to za dużo. - jednooka szturchnęła czarnowłosego.
- Niestety nie nadaję się na damę. - stwierdziła ponuro.
- Wiem, ale mówię to w nadziei, że kiedyś może w końcu zechcesz osiąść na swoim. - Jartyn wzruszył ramionami. Gdzieś od strony lasu zawiał mocny, ciepły wiatr mierzwiąc włosy dwójce towarzyszy. Kobieta odwróciła się w stronę puszczy. Zobaczyła na wzgórzu jasną postać, przypominającą młodą dziewczynę. Promieniejąca nieznajoma odwróciła się i powoli zanurzyła w gęstwinę.
- Może kiedyś, ale najpierw Pascow Astor. - westchnęła. - Nie czekajcie na mnie. - ostatni raz spojrzała jeszcze na grób przyjaciela i bez tłumaczeń, ruszyła na skraj lasu. Oparła się o drzewo i zamknęła oczy, wsłuchując się w odgłosy natury.
- Zabiłaś go. - usłyszała oskarżycielski, piskliwy głos.
- Musisz mi pomóc. - puściła oskarżenie mimo uszu i spojrzała błagalnie na zjawę.
- On już nigdy nie wróci do żywych.
- W takim razie przyzwij go chodź na chwilę z zaświatów, żebym mogła go przeprosić. - duch klęknął przed Jackie i wyciągnął w jej stronę prawą dłoń.
- Jeśli uda mi się go teraz przyzwać to do końca twoich dni pozostanie w waszym świecie. Dopóki nie umrzesz on nie wróci na tamten świat. Na pewno chcesz mu to zrobić?
- Tak. - odpowiedziała pewnie jednooka i podała rękę dziewczynie. Nastawiła się na ból lub chociaż dziwne samopoczucie, więc zamknęła oczy. Jednak nic nadzwyczajnego się nie stało. Zdziwiona powoli rozchyliła powieki i niepewnie rozejrzała się dookoła. Metr od niej na ziemi siedział po turecku Darren i wpatrywał się w nią bacznie. Przez pierwsze minuty nie byli w stanie się do siebie odezwać. Cisza zdawała się trwać w nieskończoność. W końcu Jackie postanowiła to przerwać.
- Wybacz mi, proszę. - odezwała się cichym, prawie ledwo słyszalnym głosem. Bała się reakcji najemnika w końcu przez ten czas udało im się nawiązać więź, która przez wielu mogła być nazywana przyjaźnią. A ona nie dała rady go obronić, nie dała rady obronić swojego przyjaciela. Blondyn uśmiechnął się do niej.
- Powiedz mi lepiej jak to się stało.
- Chodź. - brunetka wstała i ruszyła w stronę z której tu przyszła. - Jartyn pochował cię tutaj pięć dni temu.
Darren szybko odwrócił wzrok od swojego własnego grobu i spojrzał na zamek stojący nieopodal.
- Obudziłam się dwa dni temu, Jartyn powiedział mi tylko o twoim pogrzebie i o tym, że Pascow uciekł.
- W takim razie chodźmy rozmówić się z nim bardziej szczegółowo. - mężczyzna znów posłał jednookiej szeroki uśmiech. Odwzajemniła go bez śmiałości i z lekką obawą ruszyła z duszą najemnika do zamku.
YOU ARE READING
Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.
Fantasy-Lwica...-Mruknął. -Widzę, że znasz jedno z tych ładniejszych przezwisk. -Jackie uśmiechnęła się. - Ale mimo wszystko nazywam sie Jackie Brown i lepiej dla ciebie rycerzyku żebyś tak mnie nazywał.