Przepraszam.

30 0 0
                                    


- Darren wstawaj. - Jackie poklepała najemnika po policzku. Mężczyzna rozchylił lekko powieki i powiedział coś nie wyraźnie. - Dalej nie mamy czasu. - kobieta pomogła mu wstać. Oparł się o nią całym swoim ciężarem, przez ból jednooka nie była w stanie go utrzymać, więc oboje runęli na podłogę. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. - Psia jucha...- przeklęła pod nosem i jakoś wstała. Krzywiąc się i przeklinając z bólu, ponownie pomogła podnieść się ledwo żywemu towarzyszowi. Wytaszczyła go na zewnątrz tylnym wyjściem. Dysząc ciężko, cicho oznajmiła mu żeby był cicho i nie próbował nawet nigdzie iść. W odpowiedzi otrzymała tylko niezrozumiały pomruk. Wyjrzała za winkiel. Po dziedzińcu kręcili się ludzie. Nagle ktoś zadął w róg.

- Lord u bram!!! - usłyszała donośny okrzyk. Szybko przywarła do ściany i oceniła sytuację. Są w czarnej dupie, a nie mają problem. Czym prędzej podbiegła do Darrena aby go zabrać jednak z lochów wypadł oddział strażników. Od razy rzucili się na Jackie i blondyna i wyprowadzili na sam środek dziedzińca. Prosto przed Pascowa. Pchnęli ich pod nogi lorda. Najemnik zastygł w jednej pozycji na ziemi, tak jakby już przez te poprzednie dni przyzwyczaił się do takiego traktowania i nawet nie okazał bólu. Kobieta jednak tarzała się na prawo i lewo, płytko przy tym oddychając.

- Coś mi podpowiadało, że wrócisz po tego swojego blondaska. - Astor kopnął Jackie i zaśmiał się serdecznie. - Ale to dobrze, że jednak wróciłaś. Teraz będę mógł nauczyć cię pokory. - uśmiechnął się i oparł stopę na nadgarstku jednookiej. - Brak ci jednego oka chyba bez sprawnej dłoni też sobie poradzisz co? - lord dobył sztylet, którego klinga pięknie błyszczała w porannym słońcu. - Oczywiście, że dasz radę. - brunetka krzyknęła, kiedy ostrze wbiło się prosto w jej dłoń.  Odwróciła się w stronę Darrena do którego właśnie podszedł Pascow. Przez spuchnięte oczy zobaczyła jak staję nad nim okrakiem i łapie za włosy.

- Prze... prz... przepraszam. - usłyszała cichy, zachrypnięty głos najemnika.

- To chyba jednak ona powinna cię przeprosić. W końcu to przez nią zginiesz. - wysyczał czarnowłosy. - Strzelać. - zarządził lord i strzała gładko przeszyła głowę mężczyzny. Do kobiety dotarło to dopiero po paru sekundach.  Zalała ją fala gniewu. Zdrową dłonią wyjęła ostrze i bez zawahania rzuciła nim w Astora. Trafiła lorda w udo. Nagle kilku łuczników z krzykiem spadło z murów, główna brama roztrzaskała się na kawałki, a na plac wbiegli jacyś wojownicy. Jednak to było ostatnie co zobaczyła Jackie, bo straciła przytomność, kiedy ktoś uderzył ją w skroń.  

Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.Where stories live. Discover now