- Twój kuzyn jest księciem Błękitnej Twierdzy?! - Zdziwił się Darren. - Może pomoże nam w złapaniu Niezwyciężonego?
- Wykluczone. - Odpowiedziała jednooka, jednocześnie pośpieszając karego ogiera do kłusu. Blondyn poszedł w ślad za nią i po chwili znów dotrzymywał jej kroku.
- Czemu?
- Nie jestem tam mile widziana.
- Zauważyłem, że w wielu miejscach nie jesteś mile widziana...- Mruknął pod nosem nadąsany mężczyzna.
- Słyszałam to. - Jackie przewróciła oczami. - Słuchaj, kiedy z Jartynem byliśmy małymi dzieciakami zawsze o wszystko rywalizowaliśmy. Mimo pokrewieństwa jesteśmy... w ciągłym konflikcie. Dlatego właśnie nie udamy się do niego po pomoc. - Ostatnim zdaniem dała znać, że temat jest zakończony. Wieczorem zatrzymali się w jednej z wielu karczm. W środku każdy patrzył na Jackie wilkiem. Po zjedzeniu porządnego udźca i wypiciu kilku kufli miodowego piwa dwójka towarzyszy postanowiła ruszać dalej. Przeszkodziło im w tym jednak dwóch rosłych mężczyzn w niebieskich zbrojach.
- Pójdziecie z nami. - Rozkazał jeden z nich. Na pierwszy rzut oka nie różnili się od siebie za bardzo, jednak po dłuższej chwili wpatrywania się Jackie zauważyła subtelne różnice. Pierwszy posiadał małą bliznę tuż pod okiem i wgniecenie z prawej strony hełmu. Drugiemu zaś brakowało zasłony na przyłbicy, a także rękawic. Nie chcąc wszczynać żadnych awantur, Jackie i Darren bez słowa poszli za rycerzami. Mimo dość późnej godziny zaprowadzono ich pod sam tron.
- Gdzie twój ojciec? - Bez zbędnych formalności zapytała jednooka. Chłopak o kruczoczarnych włosach uśmiechnął się z satysfakcją.
- Odzywanie się do króla bez szacunku jest tutaj karane. - Jego słowa uderzyły Jackie niczym jad węża.
- Należę do twojej rodziny, nie mam obowiązku zwracania się do ciebie z szacunkiem. - Odcięła się. Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie bez przerwy z nienawiścią w oczach. Tą cichą walkę przerwał Darren.
- Wybacz Wasza Wysokość, ale przybyliśmy prosić cię o pomoc. Jeśli łaska. - Ukłonił się lekko. Jartyn zwrócił teraz całą swoją uwagę na blondyna.
- Mów o co chodzi.
- Szukamy pewnego człowieka. Używa pseudonimu Niezwyciężony.
- Był tutaj dwa dni temu, zaproponował ciekawą wymianę i pojechał dalej. - Jartyn wzruszył ramionami.
- Wymianę? Jaką jeśli możemy wiedzieć panie?
- Głowa pewnego najemnika i jednookiej kobiety w zamian za niezwykłą moc. - Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się przebiegle. W tym samym momencie dwóch strażników związało ręce Jackie i Darrena.
- Ty mały przebiegły szczurze! - Krzyknęła kobieta. - Zapłacisz za to. - Wtrącili ich do lochu. Jackie oparła się o ścianę i utkwiła swój wzrok w pochodni, Darren zaś zaczął przypatrywać się jej.
- Co?- Zapytała wreszcie.
- Powinniście się pogodzić.- Stwierdził. - Przez wasze głupie kłótnie twój własny kuzyn chce cię teraz zabić. Dobrze wiesz, że tak nie powinno być.
- Może to ja powinnam go jeszcze przeprosić?
- A kto to wszystko zaczął? - Jackie zastanowiła się chwilę po czym odparła, że nie pamięta już. - Zastanów się nad tym - Blondyn usiadł na drewnianej ławce. - Chyba, że chcesz zginąć przez swoje duże ego i zazdrość.
- O czym ty mówisz?
- Nie trzeba być uczonym żeby zauważyć. Obydwoje czegoś sobie zazdrościcie. - Mężczyzna zakrył oczy kapeluszem i pogrążył się we śnie. Jednooka zastanawiała się nad jego słowami dopóki nie przyszli po nich gwardziści jej kuzyna.
YOU ARE READING
Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.
Fantasy-Lwica...-Mruknął. -Widzę, że znasz jedno z tych ładniejszych przezwisk. -Jackie uśmiechnęła się. - Ale mimo wszystko nazywam sie Jackie Brown i lepiej dla ciebie rycerzyku żebyś tak mnie nazywał.