Jackie głośno przełknęła ślinę gdy kat zakładał jej na szyję pętlę. Ukradkiem spojrzała na blondyna, który wpatrywał się w tłum wieśniaków zebrany dookoła szubienicy. Jednooka złapała wzrokiem swojego kuzyna.
- Czy macie jeszcze jakieś ostatnie słowa?- Zapytał podniośle.
- Przepraszam. - Jartyna zatkało. Widząc jego zakłopotanie kobieta powtórzyła. - Przepraszam! Ta cała rywalizacja, to przechwalanie się, te ciągłe próby bycia lepszym były głupie. Proszę, wybacz mi. - Kuzyn jednookiej przepychając się przez tłum podszedł do niej. Złość na jego twarzy momentalnie zmieniła się w smutny uśmiech. Przytulił Jackie.
- Ja też przepraszam. Tak naprawdę nigdy nie chciałem cię zabić! Należysz do mojej rodziny i cię kocham! - Poczuła na ramieniu ciepłe łzy kuzyna. Na początku sparaliżowana i zaskoczona stała nieruchomo. Dopiero po chwili oparła głowę o ramię Jartyna i uroniła jedną malutką, męską łezkę.
-----------------------------
- Cieszę się że schowałaś dumę do kieszeni i nas nie zabiłaś. - Darren uśmiechnął się do kobiety zakładając swój naramiennik.
- Nie gadaj tyle. - Rzuciła mu zapakowane zapasy.
- Przyznaj, że to dzięki mnie pogodziłaś się z kuzynem. - Jackie spojrzała na blondyna wilkiem. Ten uśmiechał się w swój charakterystyczny, działający człowiekowi na nerwy sposób.
- Nie schlebiaj sobie.
- Długo tak jeszcze będziemy się bawić? - Zbliżył się niebezpiecznie do jednookiej.
- Nie wiem o co ci chodzi. - Jackie odwróciła się od niego z zamiarem wyjścia.
- Możesz powiedzieć, że ci się podobam! Nie obrażę się!- Darren powiedział głośno. W tej samej chwili w ścianie tuż obok jego głowy, ktoś wbił nóż. Dokładniej to Jackie go rzuciła.
- Nie zapomnij zabrać broni.
-------------------
- Jeszcze raz cię przepraszam!- Jartyn przytulił mocno swoją kuzynkę i zaczął płakać. Jednooka odwzajemniła uścisk i w końcu odsunęła od siebie kuzyna.
- Dziękujemy za informacje. Gdy tylko zakończę zlecenie to przyjadę w odwiedziny.
- Oczywiście i koniecznie zabierz ze sobą Darrena. - Powiedział Jartyn i uśmiechnął się promiennie do blondyna. Ten w odpowiedzi pomachał mu z konia. Przewracając oczami dosiadłam swojego wierzchowca i odjechałam z najemnikiem. Po godzinie drogi odezwałam się.
- Niezwyciężony jest jakieś trzy dni drogi przed nami, nie robimy dziś postoju. - Zarządziłam.
- Yhm na pewno to jest powód... - Darren wyprzedził kobietę. Zmieszana ruszyła za nim i po chwili go dogoniła.
- Sugerujesz, że jest inaczej?
- No oczywiście! Ty po prostu boisz się robić postój, bo nie chcesz przypadkiem wskoczyć w moje ramiona. - Odpowiedział dumny z siebie.
- Mogłeś zostać wtedy u tej wieśniaczki. - Stwierdziłam trochę oschle.
- Daj spokój zapłkałbyś sie wtedy na śmierć. - Jackie wyprzedziła Darrena z małym uśmieszkiem pod nosem.
YOU ARE READING
Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.
Fantasy-Lwica...-Mruknął. -Widzę, że znasz jedno z tych ładniejszych przezwisk. -Jackie uśmiechnęła się. - Ale mimo wszystko nazywam sie Jackie Brown i lepiej dla ciebie rycerzyku żebyś tak mnie nazywał.