Nie dokończyła bo do salonu wbiegła dwójka dzieci.
Pierwsza była urocza blondynka o niebieskich oczkach a drugi wbiegł chłopiec z opadającą grzywką, również blondyn i on miał tęczówki w podobnym kolorze do siostry.
-A gdzie Aaron?- spytała się rodzeństwa pani Fortman.
Zaraz przecież to pani Fortman, a jej syn to Aaron. Mają tyle kasy. A może to... Nie, chociaż to może być Aaron syn właściciela salonu samochodowego.
- Poszedł do kuchni, a kto to?- spytała się blondynka wskazując na mnie palcem.
- Słoneczko nie pokazujemy palcem, a to jest Clara wasza nowa opiekunka.
Jak słod... Zaraz co. Czy ona powiedziała że dostałam tę pracę?
-Proszę pani czy ja dostałam się?
-Tak dostałaś się- uśmiechnęła się przyjemnie- Od kiedy możesz zacząć?
Od kiedy ja mogę nawet od tej sekundy!
-Nawet od teraz- powiedziałam jej zgodnie z prawdą.
-To świetnie bo muszę lecieć do pracy, wrócę o 20 czy mogłabyś..
-Tak, pewnie to przyjemność.
-Oh dziękuję ci, pa dzieci.
-Pa, mamo- rodzeństwo krzyknęło równocześnie żegnając mamę.
Spojrzeliśmy na drzwi które jak mniemam prowadziły do kuchni. Dochodziły z tam tąd kroki. W futrynie stanął ten szatyn, którego spotkałam w salonie samochodowym.
-Co ty tu...
-Pracuję- odpowiedziałam z uśmiechem biorąc na ręce Natalie.
Złapałam za rączkę Nathana i szłam z nimi w stronę kuchni.
-Przepraszam- powiedziałam a on przesunął się zdziwiony bo aż kabanos mu z buzi wypadł. Posadziłam dzieciaczki na krzesłach i wzięłam wyciskarkę do soku. W misce na blacie leżały cytryny i pomarańcze, które chwilę później znalazły się w mojej dłoni.
- To co robimy soczek i idziemy się pobawić? - Zapytałam dzieci z uśmiechem nie zwracając uwagi na podchodzącego do mnie Aarona.
-Tak a pójdziemy na tlampoline?- spytał mnie mały Nathan
-Pewnie
- Czemu nie mówiłaś, że tu pracujesz?
Usłyszałam ten typowo melodyjny głos Aarona przy uchu.
-Ponieważ nie wiedziałam że będę pracować tu a my się nie znamy proszę pana.
No co postanowiłam się podroczyć z tym idiotą.
Odsunął się ode mnie i wyciągnął rękę.
-Aaron
Zastanowiłam się, chwilę po czym uścisnęłam jego dłoń
-Clara.
Uśmiechnęliśmy sie do siebie.
-Uuu Aaron się zakochał, Aaron się zakochał- zaśmiałam się z tych krzyków dzieci.
Młodzi zaczeli uciekać, a ja pobiegłam za nimi. Śmiałam się caały czas,
-Chodźcie tu odważniacy,hmm- powiedział łapiąc ich.
Nawet nie spostrzegłam się wcześniej, że dobiegliśmy do ogrodu, a Aaron trzyma na rękach swoje młodsze rodzeństwo.
-To teraz was tu wrzucę szkraby.
Dzieci śmiały się tak głośno jak Aaron i ja, jednak po jego zdaniu przestały.
-Clara ratuj!!- krzykneła Natali'a
-Aaron puść ich!- krzyknęła roześmiana.
- A zrobisz mi soczek?
-Nie.- nie będę mu robić soku, bozia dała po coś rączki.
-Clara zrób mu bo nas wrzuci.- krzykneła Natali'a
-No, młoda dobrze mówi. Powiedział z uśmieszkiem.
-Okej, chodźcie,
Kiedy to powiedziałam Aaron puścił swoje rodzeństwo a oni podbiegli do mnie i przytulili się do moich nóg.
-Dziękujemy!- krzykneli równocześnie.
-Spoko, chodźcie- podałam im ręce i weszliśmy do salonu.
Nathan odwrócił się do starszego brata i powiedział:
-Idiota
-Ej ja to słyszę.
Krzyknął drugi i zaczeli się ganiać gdy ja i Natalie dokończałyśmy soki.
CZYTASZ
Babysitter J.D. & D.J.
Teen FictionClara Monroe - 20 letnia dziewczyna, półsierota, opiekunka dziecięca. Zobacz jak potoczy się jej historia