Jack rzeczywiście obudził mnie. Z trudem otworzyłam oczy i popatrzyłam na bruneta. Pozwolił mi wziąć kurtkę po czym kazał udawać, że śpię. Wziął mnie na ręcę a ja zamknęłam oczy i uchyliłam usta dla realistycznego wyglądu.
Słyszałam jak schodzi na dół.
- Kurtka?
- Pomyślałem, że zmarznie. Melanie mówiła, że ma słabe płuca.
- Eh Jackie... Jak umrze to się najesz.
- Nie chcę jej nerek.
To dziwne ale poczułam się lekko urażona.
Potem trzasnęły drzwi a moją twarz uderzył chłód. Po kilku minutach zorientowałam się, że zasypiam. Otworzyłam oczy.
- Jack?
- Hm?
- Dlaczego nigdy nie zdejmujesz maski?
Zadałam mu pytanie które chciałam zadać już dawno.
Zatrzymał się na sekundę po czym szedł dalej.
- Bo nie mam oczu. Jestem szpetny.
- Co z tego, że nie masz?
- Nie każdy reaguje dobrze na mój widok bez niej. Dlatego jej nie ściągam.
- Ja nie ucieknę - Ziewnęłam i trochę bardziej wtuliłam się w chłopaka.
- Jasne.
Nieoczekiwanie postawił mnie na ziemi i do ręki wcisnął nóż a następnie odwrócił się i odszedł.
- Jack wróć!
- Nie mogę. Trzymam kciuki.
Bardzo chciałam iść za nim ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Oo cześć Mel.
Odwróciłam się.
- Helen?
- To ty nie wiesz? Będę ci pomagać w zadaniach.
- Co? Myślałam, że mam je wykonać sama...
- Bo masz je wykonać sama. Ale lubię cię i boję się, że spaprzesz. No więc ja posiedzę w ukryciu, ty zwabisz wilka a później z górki.
Stałam tak i wpatrywałam się w niego z otwartymi ustami. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że aby patrzeć mu w oczy muszę lekko zadrzeć głowę do góry. Metr pięćdziesiąt siedem robi swoje.
- Helen ale...
Usłyszałam szelest. Przerażona rozejrzałam się za drzewem, na które dałabym radę się wspiąć ale chłopak pchnął mnie na środek polany. Odwróciłam się ale nigdzie go nie było.
- Helen? - Szepnęłam.
Po policzkach płynęły mi łzy. Kiedy już miałam uciekać stanęłam oko w oko z bestią.
Ogromne, żółte oczy na poziomie mojej twarzy. Wilk siedział i patrzył na mnie. Kiedy zrobiłam krok do tyłu skoczył powalając mnie na ziemię. Wszystko działo się szybko. Zaczęłam wbijać nóż na oślep. Zaskowytał, zdążył mnie ugryźć tuż pod okiem a następnie obalił się na mnie. Krew polała mi się na twarz i dekolt, do nosa i ust. Zaczęłam się nią krztusić. Nią i własną.
Po chwili Helen zdjął ze mnie potwora. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przycisnęłam dłoń do rany. Chłopak zaś zdążył wyrwać ząb martwemu zwierzęciu.
- Pokaż.
Uniosłam na niego wzrok i zabrałam rękę z twarzy.
- Wbił ci kieł. Chodź do domu.
Nie odpowiedziałam ani nie drgnęłam więc wziął mnie na ręce. Oparłam policzek o jego bluzę i zamknęłam oczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że plamię go krwią. Teraz mnie to nie obchodziło.
CZYTASZ
Knife Called Lust // Bloody Painter
FanfictionWszyscy piszą o Jeff'ie więc moje będzie o... Helen'ie.