9. Pokaż.

2.9K 218 99
                                    

Jack rzeczywiście obudził mnie. Z trudem otworzyłam oczy i popatrzyłam na bruneta. Pozwolił mi wziąć kurtkę po czym kazał udawać, że śpię. Wziął mnie na ręcę a ja zamknęłam oczy i uchyliłam usta dla realistycznego wyglądu.

Słyszałam jak schodzi na dół.

- Kurtka?

- Pomyślałem, że zmarznie. Melanie mówiła, że ma słabe płuca.

- Eh Jackie... Jak umrze to się najesz.

- Nie chcę jej nerek.

To dziwne ale poczułam się lekko urażona.

Potem trzasnęły drzwi a moją twarz uderzył chłód. Po kilku minutach zorientowałam się, że zasypiam. Otworzyłam oczy.

- Jack?

- Hm?

- Dlaczego nigdy nie zdejmujesz maski?

Zadałam mu pytanie które chciałam zadać już dawno.

Zatrzymał się na sekundę po czym szedł dalej.

- Bo nie mam oczu. Jestem szpetny.

- Co z tego, że nie masz?

- Nie każdy reaguje dobrze na mój widok bez niej. Dlatego jej nie ściągam.

- Ja nie ucieknę - Ziewnęłam i trochę bardziej wtuliłam się w chłopaka.

- Jasne.

Nieoczekiwanie postawił mnie na ziemi i do ręki wcisnął nóż a następnie odwrócił się i odszedł.

- Jack wróć!

- Nie mogę. Trzymam kciuki.

Bardzo chciałam iść za nim ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.

- Oo cześć Mel.

Odwróciłam się.

- Helen?

- To ty nie wiesz? Będę ci pomagać w zadaniach.

- Co? Myślałam, że mam je wykonać sama...

- Bo masz je wykonać sama. Ale lubię cię i boję się, że spaprzesz. No więc ja posiedzę w ukryciu, ty zwabisz wilka a później z górki.

Stałam tak i wpatrywałam się w niego z otwartymi ustami. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że aby patrzeć mu w oczy muszę lekko zadrzeć głowę do góry. Metr pięćdziesiąt siedem robi swoje.

- Helen ale...

Usłyszałam szelest. Przerażona rozejrzałam się za drzewem, na które dałabym radę się wspiąć ale chłopak pchnął mnie na środek polany. Odwróciłam się ale nigdzie go nie było.

- Helen? - Szepnęłam.

Po policzkach płynęły mi łzy. Kiedy już miałam uciekać stanęłam oko w oko z bestią.

Ogromne, żółte oczy na poziomie mojej twarzy. Wilk siedział i patrzył na mnie. Kiedy zrobiłam krok do tyłu skoczył powalając mnie na ziemię. Wszystko działo się szybko. Zaczęłam wbijać nóż na oślep. Zaskowytał, zdążył mnie ugryźć tuż pod okiem a następnie obalił się na mnie. Krew polała mi się na twarz i dekolt, do nosa i ust. Zaczęłam się nią krztusić. Nią i własną.

Po chwili Helen zdjął ze mnie potwora. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przycisnęłam dłoń do rany. Chłopak zaś zdążył wyrwać ząb martwemu zwierzęciu.

- Pokaż.

Uniosłam na niego wzrok i zabrałam rękę z twarzy.

- Wbił ci kieł. Chodź do domu.

Nie odpowiedziałam ani nie drgnęłam więc wziął mnie na ręce. Oparłam policzek o jego bluzę i zamknęłam oczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że plamię go krwią. Teraz mnie to nie obchodziło.

Knife Called Lust // Bloody PainterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz