24. Czy to nie było urocze?

2.3K 183 63
                                    

Helen: Czekam na dole.

Rozczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Stanęłam u szczytu schodów i spojrzałam na niego, opierającego się o barierkę. Już miałam schodzić ale nadepłam na sznurówkę i poleciałam w dół jak kłoda.

Gdyby nie moje cudowne rączki na pewno straciłabym zęby.

Tak więc ostatecznie leżałam na plecach, wyglądająca jak po mefedronie i bliska połamaniu kręgosłupa. Otis westchnął i podniósł mnie na równe nogi.

- Żyjesz?

- Tak, jasne.

- Cała?

- Chyba... Ale jestem w stanie iść - Odsunęłam się.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy do ogrodu. Helen wskazał mi ławkę pod pnączami. Musiałam odgarnąć bluszcz, żeby na niej usiąść.

I ja i on mieliśmy nogi po obu stronach tak, że byliśmy naprzeciwko siebie.

- Ładna pogoda - Powiedział po chwili.

- Tak - Kiwnęłam kilka razy głową - Księżyc dziś świeci naprawdę mocno.

Przesunął się w moję stronę.

- Helen?

- Tak?

- No bo... Hoodie opowiedział mi coś co nie daje mi spokoju.

- Co takiego?

- Chodzi o twoje byłe dziewczyny.

Uśmiech spełzł z jego twarzy.

- Adelaide... Siedziała dokładnie w tym miejscu co ty. Była moją najlepszą. Zdradziła mnie z Jeff'em - Uśmiechnął się ponownie - Później Clementine. Istne niewiniątko chociaż nie do końca. Wbijała mi nóż w plecy przy każdej najbliższej okazji. Pamiętam jak wziąłem ją nad jezioro. Sowa pohukiwała, pełnia księżyca.. O taka jak teraz. Śnieg. Odgarnąłem jej włosy. Czy to nie było urocze?

- Helen przestań... - Szepnęłam widząc, że patrzy na mnie coraz bardziej dziwnie.

- Przyznaj.

- Tak było, He...

- To był najsłodszy pocałunek w moim życiu. Przygryzała moją wargę. A ja zrywałem jej skórę. Tylko szkoda, że myliła moje imię z jakimś... Pomocy? Puść mnie?

- Helen...

- I Emily... Zatłukłem szmatę a wszyscy myślą, że zwiała.

Zerwałam się z miejsca i rzuciłam do biegu. Nie zdążyłam nawet przekroczyć furtki bo powalił mnie na ziemię.

Czy to już mój koniec? Otis stał nade mną z zaciśniętymi wargami i wyglądał na wkurzonego. Powinnam zacząć krzyczeć?

Chłopak usiadł mi na brzuchu i chwycił za nadgarstki. Próbowałam się wyrwac z całych sił, ale przygniótł mi ręce kolanami i zawisł nade mną.

- Dlaczego uciekasz? - Z wściekłości jego wyraz twarzy przeszedł na smutek.

- Bo się ciebie boję, Helen - Odparłam chociaż powiedzenie prawdy jebniętemu facetowi nie jest proste.

Milczał chwilę po czym się wyprostował i westchnął.

- Nie chciałem cię przestraszyć, przepraszam.

Udało mi się uwolnić nadgarstki, ale on z powrotem je unieruchomił, tyle, że swoimi dłońmi. Znów zawisł nade mną tak, że nasze usta dzieliły centymetry.

- Powinniśmy wracać - Przesunął delikatnie nosem i górną wargą po moim policzku a następnie wstał i podał mi dłoń - Mamy szczęście, że Slend nie zauważył jak wychodzimy.

- Zauważyłem.

Knife Called Lust // Bloody PainterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz