37. Chciałbyś, żebym się okaleczała?

2K 174 94
                                    

Zupełnie przestało nam się układać. Helen stał się zamknięty w sobie i jeszcze bardziej dziwny niż był. O niczym mi nie mówił, wszystkiego musiałam się domyślać i po pewnym czasie zaczął mnie wkurzać. A nawet w duchu przyznałam Natalie rację.

Siedziałam na jego łóżku, a on na parapecie. Nie patrzyłam na niego, byliśmy świeżo po kolejnej w tym tygodniu kłótni. Rano spadł pierwszy śnieg, więc obiecałam sobie pójść na spacer. Ale jeszcze nie teraz.

- Melanie?

- Co? - Uniosłam wzrok na niego.

Zszedł z okna i opadł na miejsce obok mnie.

- Daj rękę.

- Po co?  

- Daj.

Niepewnie podałm mu dłoń więc przybliżył ją do twarzy i złożył delikatny pocałunek. Starałam się nie uśmiechnąć ale mi nie wyszło.

- Masz dzisiaj jakieś plany, kochanie?

- Przejdę się. Idziesz ze mną?

- Nie.

- Okay - Wzruszyłam ramionami - Ale dopiero po obiedzie. Teraz mi się nie chce.

- Dlaczego nigdy nie ubierasz spodenek ani spódnicy?

- Bo jest zima? - Wykręciłam się automatycznie.

- Ale jesteś w domu.

- Nie lubię - Wzruszyłam ramionami.

- Melanie... Wiem, że się tniesz.

- Co?

Dobra... Spodziewalam sie wszystkiego ale... Co?

- Nie tnę się.

- Udowodnij.

- Nie.

- Bo się tniesz.

- Skąd taki pomysł?

- Zasłaniasz nogi.

- No i co z tego?

- Tak robią osoby które się tną.

- Ale ja się nie tnę.

- Mogę cię nauczyć.

- Co?

- Ciąć się.

Zmarszczyłam brwi.

- Co?

- Mogę ci pokazać jak się ciąć.

- Po co?

- Bo ja tak mówię.

- Chciałbyś, żebym się okaleczała?

- To ja chciałbym cię okaleczać.

- Helen co ty pieprzysz?

- To co myślę.

- To boli?

- No trochę... Na początku.

- Zgoda.

- Tak?

- Tak.

Obserwowałam go jak wstaje i podchodzi do szuflady. Chwilę w niej coś szukał, a następnie wyjął małą, błyszczącą żyletkę.

- Zdejmij spodnie.

- Helen bo ja...

Powiedzieć mu czy nie?

- Wstydzisz się?

- Nie, skąd. Ja... Mam dosyć rzadką chorobę...

- Jaką? Nie mówiłaś nic. Nie umawialiśmy się na twoje choroby tylko na bycie razem tak?

Zerwał ze mną?

- Czego to choroba? - Zapytał przewracając w dłoniach żyletkę.

-Skóry.

- O fu, a ja cię dotykałem...

Poczułam jak żołądek zaciska mi się na śniadaniu, które wcześniej zjadłam.

- Pokaż mi.

- Nie.

- Rozbierz się.

- Nie!

Przypomniało mi się, jak traktował mnie Oscar. Dokładnie tak samo.

- Melanie.

Wstałam i chwyciłam za koszulkę. Podniosłam ją pod żebra tak, żeby mógł zobaczyć te okropne przebarwienia.

- Jesteś zadowolony?

- To tyle?

- No tak.

- Myślałem, że to coś gorszego niż bielactwo.

- I zostawiłbyś mnie?

- Nie. Ja cię cały czas prowokowałem, żeby się dowiedzieć dlaczego nie chodzisz w spodenkach i w ogóle. Myślałem, że się tniesz.

- Nadal chcesz mnie nauczyć to robić?

- Nigdy nie chciałem.

Knife Called Lust // Bloody PainterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz