Zupełnie przestało nam się układać. Helen stał się zamknięty w sobie i jeszcze bardziej dziwny niż był. O niczym mi nie mówił, wszystkiego musiałam się domyślać i po pewnym czasie zaczął mnie wkurzać. A nawet w duchu przyznałam Natalie rację.
Siedziałam na jego łóżku, a on na parapecie. Nie patrzyłam na niego, byliśmy świeżo po kolejnej w tym tygodniu kłótni. Rano spadł pierwszy śnieg, więc obiecałam sobie pójść na spacer. Ale jeszcze nie teraz.
- Melanie?
- Co? - Uniosłam wzrok na niego.
Zszedł z okna i opadł na miejsce obok mnie.
- Daj rękę.
- Po co?
- Daj.
Niepewnie podałm mu dłoń więc przybliżył ją do twarzy i złożył delikatny pocałunek. Starałam się nie uśmiechnąć ale mi nie wyszło.
- Masz dzisiaj jakieś plany, kochanie?
- Przejdę się. Idziesz ze mną?
- Nie.
- Okay - Wzruszyłam ramionami - Ale dopiero po obiedzie. Teraz mi się nie chce.
- Dlaczego nigdy nie ubierasz spodenek ani spódnicy?
- Bo jest zima? - Wykręciłam się automatycznie.
- Ale jesteś w domu.
- Nie lubię - Wzruszyłam ramionami.
- Melanie... Wiem, że się tniesz.
- Co?
Dobra... Spodziewalam sie wszystkiego ale... Co?
- Nie tnę się.
- Udowodnij.
- Nie.
- Bo się tniesz.
- Skąd taki pomysł?
- Zasłaniasz nogi.
- No i co z tego?
- Tak robią osoby które się tną.
- Ale ja się nie tnę.
- Mogę cię nauczyć.
- Co?
- Ciąć się.
Zmarszczyłam brwi.
- Co?
- Mogę ci pokazać jak się ciąć.
- Po co?
- Bo ja tak mówię.
- Chciałbyś, żebym się okaleczała?
- To ja chciałbym cię okaleczać.
- Helen co ty pieprzysz?
- To co myślę.
- To boli?
- No trochę... Na początku.
- Zgoda.
- Tak?
- Tak.
Obserwowałam go jak wstaje i podchodzi do szuflady. Chwilę w niej coś szukał, a następnie wyjął małą, błyszczącą żyletkę.
- Zdejmij spodnie.
- Helen bo ja...
Powiedzieć mu czy nie?
- Wstydzisz się?
- Nie, skąd. Ja... Mam dosyć rzadką chorobę...
- Jaką? Nie mówiłaś nic. Nie umawialiśmy się na twoje choroby tylko na bycie razem tak?
Zerwał ze mną?
- Czego to choroba? - Zapytał przewracając w dłoniach żyletkę.
-Skóry.
- O fu, a ja cię dotykałem...
Poczułam jak żołądek zaciska mi się na śniadaniu, które wcześniej zjadłam.
- Pokaż mi.
- Nie.
- Rozbierz się.
- Nie!
Przypomniało mi się, jak traktował mnie Oscar. Dokładnie tak samo.
- Melanie.
Wstałam i chwyciłam za koszulkę. Podniosłam ją pod żebra tak, żeby mógł zobaczyć te okropne przebarwienia.
- Jesteś zadowolony?
- To tyle?
- No tak.
- Myślałem, że to coś gorszego niż bielactwo.
- I zostawiłbyś mnie?
- Nie. Ja cię cały czas prowokowałem, żeby się dowiedzieć dlaczego nie chodzisz w spodenkach i w ogóle. Myślałem, że się tniesz.
- Nadal chcesz mnie nauczyć to robić?
- Nigdy nie chciałem.
CZYTASZ
Knife Called Lust // Bloody Painter
FanfictionWszyscy piszą o Jeff'ie więc moje będzie o... Helen'ie.