16.

32 6 0
                                    

Jestem już w domu Josha tydzień.  Strasznie się nudzę, bo Alpha siedzi całymi dniami na treningach. Jedynym moim towarzystwem jest Bianka. Znaczy poznałam innych ale przez moją nieśmiałość nie potrafie na razie z nimi normalnie rozmawiać-chociaż naprawde bym chciała. Przecież ja mam być ich Luną!

- Może się gdzieś przejdziemy?- pytam gdy Blake ( nazwisko Josha) wraca późnym wieczorem do pokoju.

-Ale kochanie jest już późno zresztą w każdej chwili wygnańcy mogą nas zaatakować.

- No ale już dawno nie spędziliśmy razem miłej chwili. Po prostu śpimy w jednym łóżku i zamienimy pojedyńcze zdania. Nie sądzisz, że tak nie powinno być?

- Wiem ale obiecuje, że gdy wszystko się skończy będe najwspanialszym chłopakiem na ziemi.- mówi i obejmuje mnie ramieniem siadając na łóżku obok mnie.

- Dobrze. Ale na razie chce chodzić i trenować razem z tobą.- mówie stanowczo.

- Zwariowałś?? Przecież tam będą same wilkołaki, które będą się na ciebie chamsko gapić. Nie pozwole na to. Zresztą ty i tak nie walczysz.- był zdenerwowany zresztą nie tylko on.

- Jak to nie będe walczyć!? Słuchałeś jak Naro mówił, że bezemnie nie dadzą sobie rady? Zapomiałeś już o tym czy jesteś kolejnym zapatrzonym w siebie egoisą, który udaje że mu na kimś zależy a potem ma wszystko w dupie!? Jeżeli faktycznie mam im pomóc to musze umieć walczyć.- powiedziałam i dopiero teraz dotarło do mnie co.

- Nie jestem żadnym egoistą. Dałem ci do tego kiedyś powody?- pyta wściekły.

- Nie- szepczę cicho. Musze przyznać, że nie bałam się go nigdy aż do teraz.

- Ja poprostu nie chcę cię stracić i martwie się o ciebie. Sama powiedziałś że nie umiesz walczyć. Przecież wiesz, że idąc na wojne trzeba to potrafić.- mówił już łagodniej. Chyba zauważył wcześniej w moich oczach przerażenie.

- Wiem i właśnie dla tego chce się nauczyć, żebym w razie zagrożenia mogła sobie poradzić.

- Dobrze. W takim razie idziesz jutro ze mną.- powiedział z rezygnacją. Chyba zauważył, że nie odpuszczę tak łatwo.

- Dziękuję.- wstaję z łóżka i mocno go przytulam. Nie zauważyłam nawet kiedy wstał z łóżka.

Staliśmy tak chwile wpatrzeni w swoje oczy. Jedyny czego teraz chciałam to pocałować Josha.

- Kocham cię- powiedział i zaczął delikatnie ale jednocześnie namiętnie mnie całować. Od razu chciałam czegoś więcej, ale na razie musze wytrzymać tak jak jest.

- Ja ciebie też.- odpowiadam w przerwie na nabranie oddechu i wracam do smakowania jego cudownych ust. Moje ręce są oparte na jego klatce piersiowej dzięki czemu idealnie czuje jego mięśnie.

- Musimy skończyć, bo inaczej pójdziemy za daleko- przerywa w końcu Josh ze smutkiem.

- Wiem, ale już nie długo.- mówię i prowadzę go do drzwi, żeby wyjść na spacer.

- O nie. Na spacer pójdziemy jutro.- mówi stanowczo i zawraca w strone łóżka.

Dziękuję za gwiazki i to że czekacie na kolejny rozdział 😍

Wilkołak I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz