Aportowali się z głośnym pyknięciem tuż pod bramą Hogwartu. Zaraz za nimi pojawiły się skrzaty z walizką którą dźwigały.
Florence rozejrzała się po całym terenie a serce mocniej jej zabiło. Zawsze uwielbiała ten zamek. Był ogromny i nieco straszny jednak piękny. A teren naokoło niego? Jezioro? Nigdy nie miała okazji zobaczyć tego w środku lata kiedy wszystko rozkwitało a rabaty z kwiatami zaczęły mienić się kolorami tęczy.
Severus spostrzegł że na twarzy dziewczyny zagościł lekki uśmiech a zapadnięte policzki jej się nieco zaróżowiły. To był dobry znak. Znak że robił dobrze. Ratował jej życie, nawet jeżeli kosztem własnego.
Severus wyciągnął różdżkę i wyczarował patronusa w kształcie kruka i posłał go w stronę zamku.
- Dumbledore musi nas wpuścić. - wyjaśnił jej a ta tylko kiwnęła głową. Trzymała męża pod rękę i rozglądała się zafascynowana.
Severus cieszył się że tak zareagowała na to miejsce. Może będzie dobrze. Miał taką cichą nadzieję.
W końcu zobaczyli jak idzie do nich Dumbledore z różdżką w ręku. Nadal nie ufał Severusowi jednak ta dziewczyna nie zrobiła nic złego oprócz tego że zakochała się w złym mężczyźnie. Zwłaszcza nie było niczemu winne nienarodzone dziecko.
Podszedł do nich a uśmiech na twarzy Florence zniknął. Znowu była zimna i nieco zagubiona. Nigdy nie przepadała za starym czarodziejem jednak to była ich jedyna szansa. Skrzaty podeszły do nich i patrzyły na czarodzieja. Uśmiechnął się szeroko na ich widok co nie spodobało się ani Severusowi, ani Florence ani nawet z reguły zamulonemu Dizzyemu.
Dyrektor otworzył bramę i wpuścił ich bez słowa do środka.
Dziewczyna zawahała się i Severus musiał ją wciągnąć do środka używając nieco siły. Dumbledore zaraz nałożył na bramę zaklęcia i ustał przed nimi. Uśmiech zniknął z jego twarzy i patrzył na nich uważnie. Nie tak wyobrażał sobie dziewczynę. Zawsze była pięknością za którą każdy się uganiał jednak teraz nieco przygasła, skóra zrobiła jej się blada i cienka a ona sama zapadła się i schudła mocno.
Będzie musiał sobie porozmawiać z Severusem. Jeżeli on ją krzywdzi.. .
Florence stała obok Snapea nadal trzymając się go kurczowo za ramię. Nie chciała go puszczać zupełnie jakby się bała.
A Snape? Snape bał się że Dumbledore zaraz go zabije.
- chodźcie do środka. Na razie nikt o Was nie wie i tak ma pozostać. Chodźcie. - powiedział dyrektor i ruszył przed siebie. Małżeństwo spojrzało po sobie i tym razem to dziewczyna musiała ciągnąć Severusa za sobą.
Rozglądał się podejrzliwie po błoniach i po zamku z ręką w kieszeni na której zaciskał różdżkę. Nadal bał się podstępu. Jednak nikt ich nie zaatakował, nikt na nich nie wyskoczył. Szli sami przez cały zamek z echem własnych kroków. Dyrektor zaczął prowadzić ich na dół po schodach i krętych korytarzach.
Florence myślała gorączkowo czy aby na pewno dobrze robi ufając starcowi jednak zaraz pomyślała o dziecku i była gotowa zaryzykować. Musiała, chociaż bała się o Severusa. Bała się, że on nie przeżyje tego ryzykownego planu.
W końcu dotarli do lochów gdzie jak zwykle było zimno nawet w lato i ustali przed jakimiś drzwiami.
- Stare mieszkanie nauczyciela eliksirów z którego nigdy nie korzystał Horacy bo jak to mówił, on woli być nad ziemią. - odezwał się w końcu dyrektor i otworzył im drzwi.
Snape zanotował że będzie musiał rzucić potężne zaklęcia aby nikt niepowołany nie miał prawa tu wstępu.
Weszli do środka i zaraz poczuli zaduch i kurz który zalegał tu latami. Dyrektor zaraz zapalił kilka świec aby rozjaśnić pomieszczenie. Florence wypuściła Snapea z rąk i zaczęła rozglądać się po ich nowym mieszkaniu. Było dosyć puste jednak miało meble i potrzebne sprzęty, jednak uderzył ją jeden przykry fakt.
CZYTASZ
Decyzja (Zakończone)
FanfictionRok 1981. Wojna z Voldemortem trwa. Severus Snape ma do podjęcia najcięższą decyzję w swoim życiu. Tylko czy to wszystko się uda? Czy jego plan na ocalenie ma w ogóle szanse? Wiele ryzykując, postanawia podjąć ryzyko, decyzję, która zmieni całe...