2.

3.7K 151 66
                                    

Aportowali się z głośnym pyknięciem tuż pod bramą Hogwartu. Zaraz za nimi pojawiły się skrzaty z walizką którą dźwigały.    

Florence rozejrzała się po całym terenie a serce mocniej jej zabiło. Zawsze uwielbiała ten zamek. Był ogromny i nieco straszny jednak piękny. A teren naokoło niego? Jezioro? Nigdy nie miała okazji zobaczyć tego w środku lata kiedy wszystko rozkwitało a rabaty z kwiatami zaczęły mienić się kolorami tęczy.

Severus spostrzegł że na twarzy dziewczyny zagościł lekki uśmiech a zapadnięte policzki jej się nieco zaróżowiły. To był dobry znak. Znak że robił dobrze. Ratował jej życie, nawet jeżeli kosztem własnego.

Severus wyciągnął różdżkę i wyczarował patronusa w kształcie kruka i posłał go w stronę zamku.

- Dumbledore musi nas wpuścić. - wyjaśnił jej a ta tylko kiwnęła głową. Trzymała męża pod rękę i rozglądała się zafascynowana.

Severus cieszył się że tak zareagowała na to miejsce. Może będzie dobrze. Miał taką cichą nadzieję.

W końcu zobaczyli jak idzie do nich Dumbledore z różdżką w ręku. Nadal nie ufał Severusowi jednak ta dziewczyna nie zrobiła nic złego oprócz tego że zakochała się w złym mężczyźnie. Zwłaszcza nie było niczemu winne nienarodzone dziecko.

Podszedł do nich a uśmiech na twarzy Florence zniknął. Znowu była zimna i nieco zagubiona. Nigdy nie przepadała za starym czarodziejem jednak to była ich jedyna szansa. Skrzaty podeszły do nich i patrzyły na czarodzieja. Uśmiechnął się szeroko na ich widok co nie spodobało się ani Severusowi, ani Florence ani nawet z reguły zamulonemu Dizzyemu.

Dyrektor otworzył bramę i wpuścił ich bez słowa do środka.

Dziewczyna zawahała się i Severus musiał ją wciągnąć do środka używając nieco siły. Dumbledore zaraz nałożył na bramę zaklęcia i ustał przed nimi. Uśmiech zniknął z jego twarzy i patrzył na nich uważnie. Nie tak wyobrażał sobie dziewczynę. Zawsze była pięknością za którą każdy się uganiał jednak teraz nieco przygasła, skóra zrobiła jej się blada i cienka a ona sama zapadła się i schudła mocno.

Będzie musiał sobie porozmawiać z Severusem. Jeżeli on ją krzywdzi.. .

Florence stała obok Snapea nadal trzymając się go kurczowo za ramię. Nie chciała go puszczać zupełnie jakby się bała.

A Snape? Snape bał się że Dumbledore zaraz go zabije.

- chodźcie do środka. Na razie nikt o Was nie wie i tak ma pozostać. Chodźcie. - powiedział dyrektor i ruszył przed siebie. Małżeństwo spojrzało po sobie i tym razem to dziewczyna musiała ciągnąć Severusa za sobą.

Rozglądał się podejrzliwie po błoniach i po zamku z ręką w kieszeni na której zaciskał różdżkę. Nadal bał się podstępu. Jednak nikt ich nie zaatakował, nikt na nich nie wyskoczył. Szli sami przez cały zamek z echem własnych kroków. Dyrektor zaczął prowadzić ich na dół po schodach i krętych korytarzach.

Florence myślała gorączkowo czy aby na pewno dobrze robi ufając starcowi jednak zaraz pomyślała o dziecku i była gotowa zaryzykować. Musiała, chociaż bała się o Severusa. Bała się, że on nie przeżyje tego ryzykownego planu.

W końcu dotarli do lochów gdzie jak zwykle było zimno nawet w lato i ustali przed jakimiś drzwiami.

- Stare mieszkanie nauczyciela eliksirów z którego nigdy nie korzystał Horacy bo jak to mówił, on woli być nad ziemią. - odezwał się w końcu dyrektor i otworzył im drzwi.

Snape zanotował że będzie musiał rzucić potężne zaklęcia aby nikt niepowołany nie miał prawa tu wstępu.

Weszli do środka i zaraz poczuli zaduch i kurz który zalegał tu latami. Dyrektor zaraz zapalił kilka świec aby rozjaśnić pomieszczenie. Florence wypuściła Snapea z rąk i zaczęła rozglądać się po ich nowym mieszkaniu. Było dosyć puste jednak miało meble i potrzebne sprzęty, jednak uderzył ją jeden przykry fakt.

Decyzja (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz