Florence od samego rana kręciła się nerwowo po całym mieszkaniu. Nie mogła znaleźć sobie nigdzie miejsca.
Nakrzyczała na swoje skrzaty a Remusa, który przyszedł spytać czy wszystko w porządku, uciszyła zaklęciem. Martwiła się jak nigdy.
To był ten dzień. Dzisiaj miał ruszyć proces Severusa jednak nie pozwolono jej być na sali. Toć to skandal!
Ale ona i tak zamierzała być tam choćby oznaczało to, że spędzi pół dnia pod drzwiami jak pies.
Było ledwie kilka dni do świąt, uczniowie żyli już przerwą świąteczną a Dumbledore zlitował się nad nią i i odwołał jej dzisiejsze zajęcia. Nie byłaby w stanie tam wysiedzieć wiedząc co się będzie działo.
Dziewczyna patrzyła co chwilę na zegarek i doszła do wniosku, że się zepsuł. Przecież czas nie mógł lecieć tak wolno! Toć to absurd.
Prychnęła głośno i opadła z rezygnacją na swój fotel. Bała się jak nigdy w swoim życiu.
Bała się, że Severus zostanie skazany na śmierć bądź pocałunek dementora. Tego by nie przeżyła. On musiał do niej wrócić. Do niej i do dziecka.
Spojrzała na fotel należący do męża.
Nadal leżała na nim książka której nie skończył. Nie pozwoliła skrzatom ścierać kurzu z mebla i sama robiła to dzień w dzień. Chciała być gotowa na jego powrót. Wszystko miało być takie jak to zostawił kiedy opuścił ich mieszkanie.
Dziewczyna westchnęła głośno.
Usłyszała jak wilkołak schodzi po schodach i zaraz staje przed nią.
Był zmartwiony. Dziewczyna wyglądała okropnie, była blada, wokół oczu miała wręcz czarne obwódki a włosy były okropnego, mysiego koloru. Spojrzała na niego pustym wzrokiem zupełnie jakby patrzyła przez niego.
- zrobić ci może herbaty? - spytał jednak ta pokręciła głową.
Nie była w stanie nic włożyć dzisiaj do ust ani nawet napić się czegoś innego oprócz kilku łyków wody. Spojrzała po raz kolejny na zegarek.
- chodźmy już. Może chociaż przez chwilę go zobaczę - powiedziała cicho. Remus kiwnął głową wiedząc, że i tak nie da rady odwlec jej od tego pomysłu. Wiedział, że jeżeli będzie trzeba to go znokautuje i sama tam pójdzie a przecież miał jej pilnować.
Wyciągnął rękę i pomógł wstać Florence, która teraz już się bardziej toczyła niż chodziła ze swoim ogromnym brzuchem.
Była słaba, Pani Pompfey ciągle na nią krzyczała, że powinna dbać o siebie zamiast martwić się o wszystko jednak ta jej nie słuchała i w efekcie ciągle musiała pić litry eliksirów wzmacniających aby nie stało się nic jej i dziecku.
Remus wraz z Florence zarzucili na siebie płaszcze, wilkołak jeszcze okręcił jej wokół szyi szalik i wcisnął na głowę czapkę pomimo jej protestów.
Ostatnie czego w tym momencie potrzebowali to aby dziewczyna jeszcze zachorowała.
.
.
.
Severus usłyszał jakieś poruszenie na korytarzu i otworzył zaspane oczy.
Jak raz nic mu się nie śniło to jeszcze go budzili i nie była to Bella. Kobieta akurat patrzyła na niego ze zmrużonymi oczami leżąc na swoim łóżku.
Również nie był zadowolona bo właśnie ją obudzono. Bezczelność.
Snape usiadł w momencie kiedy do jego celi doczłapał się Moody z dwoma innymi aurorami. Stary auror patrzył na niego z grymasem na twarzy.
CZYTASZ
Decyzja (Zakończone)
FanfictionRok 1981. Wojna z Voldemortem trwa. Severus Snape ma do podjęcia najcięższą decyzję w swoim życiu. Tylko czy to wszystko się uda? Czy jego plan na ocalenie ma w ogóle szanse? Wiele ryzykując, postanawia podjąć ryzyko, decyzję, która zmieni całe...