Dni miały.
Florence z Severusem dostali zakaz od dyrektora na opuszczanie swoich kwater przynajmniej na razie, dopóki plan Snapea nie wejdzie w życie. Jednak jak na złość Czarny Pan go nie wzywał, lewe przedramię nawet na chwilę go nie zapiekło.
Cały dobry humor Florence wyparował drugiego dnia kiedy to obudziła się po wyjątkowo upojnej nocy i pierwsze co zobaczyła, to deszcz za oknem.
Pogoda była przez te dni taka jak jej humor. Ciągle padało a nad Hogwartem co chwila przewijała się jakaś burza. Dziewczyna znowu zrobiła się biała i odmawiała jedzenia. Skończyło się na tym że Snape się wkurzył, wrzasnął na nią że jest nieodpowiedzialna i próbuje skrzywdzić ich dziecko, Florence się rozpłakała, nazwała go skończonym dupkiem i wyrzuciła na kanapę, jednak w środku nocy zeszła do niego prosząc aby wrócił do niej bo boi się sama spać.
I Severus wrócił. Wszystko aby jego żona czuła się dobrze. Chociaż musiał przyznać że ich kanapa nie była zbytnio wygodna a jakaś sprężyna wbijała mu się ciągle w tyłek.
Teraz Severus siedział w fotelu który zaklepał sobie jako jego i czytał jakąś książkę a Florence siedziała na kanapie i szyła kolejną sukienkę dla skrzatki. Kiedy powiedział jej że skrzaty mają więcej ubrań niż jest dni w roku ta obrzuciła go takim spojrzeniem pod którym piekło zamarza i wolał się już nie odzywać. Zresztą, dziwnie ją to uspokajało i nie zamierzał budzić wilka bez potrzeby.
- może zrobić pani kanapkę? - spytała Yen stojąc przed swoją Panią. Flo pokręciła głową.
- może zupę podgrzeje? - znowu kręcenie głową.
- a może dam Pani kawałek ciasta czekoladowego?- znowu kręcenie głową. Skrzatka się zirytowała.
- noż proszę Pani! Musi Pani coś zjeść! - krzyknęła.
Snape aż wychylił się ze swojego fotela aby zobaczyć jak Florence odprawia skrzata jednak ta tylko spojrzała na nią i podniosła sukienkę którą szyła do góry i przyłożyła ją do skrzatki.
- taka czy trochę krótsza? - spytała dziewczyna zupełnie ignorując wybuch swojej służki. Skrzatka była w takim szoku że zapomniała się kłócić.
- trochę krótsza. To może chociaż herbaty? - spytała znowu. Tym razem Florence kiwnęła głową i wróciła do pracy.
Nic nie było tak jak powinno być, wszystko trwało za długo a ją wszystko irytowało. W domu przynajmniej mogła wyjść do ogrodu a tutaj? Jest uwięziona w lochach. Miała dość i odłożyła robótkę w kąt kanapy.
Zaraz pojawiła się przed nią skrzatka z tacką na której był dzbanek z herbatą i kubek oraz chyba ze cztery rodzaje ciastek. Florence chciała już powiedzieć że ciastka może zabrać jednak skrzatka wzięła ręce pod boki i popatrzyła na nią z miną surowej matki tak że dziewczyna się zamknęła. Yen z uczuciem triumfu poszła do kuchni aby obudzić swojego męża i zacząć robić obiad. Nawet jeżeli jej Pani nie jadła to zawsze skrzatka musiała nakarmić swojego drugiego Pana z przypadku. W tym czasie Florence wzięła kubek w ręce i patrzyła się tępo w podłogę.
Nie czuła że Snape na nią patrzy ani nie widziała triumfy na jego twarzy kiedy bezwiednie wzięła ciastko do buzi i je zjadła.
Skrzatka dostała polecenie aby podtykać jej pod nos jedzenie które jest małe ale mocno kaloryczne. W efekcie dziewczyna w ciągu kilku dni może i nie zjadła żadnego normalnego obiadu za to wciągnęła wagon ciastek.
Tenże widok przerwało mu pukanie do drzwi które wytrąciło jego jak i Flo z rozmyślań. Spojrzeli najpierw na siebie a potem na drzwi. Severus niepewnie podszedł do nich z wyciągniętą różdżką.
CZYTASZ
Decyzja (Zakończone)
FanfictionRok 1981. Wojna z Voldemortem trwa. Severus Snape ma do podjęcia najcięższą decyzję w swoim życiu. Tylko czy to wszystko się uda? Czy jego plan na ocalenie ma w ogóle szanse? Wiele ryzykując, postanawia podjąć ryzyko, decyzję, która zmieni całe...