Sierpień minął bez większych problemów.
Severus był wzywany dosyć często do Czarnego Pana jednak ten go nie karał, ledwie kilka razy został potraktowany cruciatusem.
Nadal na spotkaniach Zakonu był traktowany chłodno,doszło do tego Moody miał odbieraną różdżkę na początku spotkania bo nie mógł znieść widoku śmierciożercy przy stole.
Florence przesiadywała głównie w lochach jednak czasami chodziła wraz z mężem na spacery po błoniach, jej stan się nieco poprawił chociaż nadal była nieco za chuda. Miała swoje lepsze i gorsze dni i im było bliżej września, tym bardziej panikowała. Wtedy zamek nie będzie już pusty i tylko do ich dyspozycji. Będzie tu pełno uczniów którzy, nie ma co ukrywać, znali ich jeszcze ze szkoły.
Flo bała się, jednak udawała przed mężem że nic jej nie jest, że jest silna i nic jej nie rusza.
Szli właśnie na kolejne zebranie Zakonu zwołane na prędko. Severus dowiedział się o planach Czarnego Pana które nie mogły czekać.
Jako ostatni weszli do gabinetu dyrektora i zajęli swoje miejsca jednak głównego sprawcy całego zamieszania jeszcze nie było. Niecierpliwili się, spóźniał się prawie piętnaście minut kiedy w kominku buchnął zielony ogień a z niego wyszedł Dumbledore.
- wybaczanie za spóźnienie. Przetrzymano mnie w ministerstwie. - powiedział i zaraz zajął swoje miejsce zapobiegawczo rekwirując różdżkę dla starego aurora. Moody prychnął pod nosem ale oddał mu ją.
- dobrze, nie tracąc czasu. Najpierw, chciałbym oficjalnie pogratulować Molly i Arturowi którzy w końcu doczekali się córki. Ginewry - zaczął Dumbledore. Molly oblała się rumieńcem a Artur dumnie wypiął pierś. Wszyscy zaczęli się przez siebie przekrzykiwać i składać im gratulacje. Jedynie Severus siedział niewzruszony a Florence uśmiechnęła się do nowej koleżanki. Zaraz się uspokoili i dyrektor mówił dalej.
- jednak zebraliśmy się tutaj dzisiaj aby wysłuchać Severusa i tego czego dowiedział się w obozie wroga. - powiedział Dumbledore i wskazał na Snapea.
Severusa szczerze wkurzało to jak obydwaj jego panowie mówili o sobie nawzajem jak o obozach. Zupełnie jakby siedzieli w kółku i robili sobie bransoletki przyjaźni.
Flo spojrzała na męża który się wyprostował na krześle i spojrzał po Zakonie. Wszyscy na niego patrzyli w oczekiwaniu.
- Czarny Pan zamierza zaatakować uczniów wracających do szkoły z wakacji. - zaczął mówić a zaraz wszyscy zaczęli znowu mówić jeden przez drugiego. Molly cicho jęknęła i zrobiła się blada. Dumbledore walnął kilka razy w stół i zaraz wszyscy zamilkli.
- mam plany jak ma to wyglądać jedyne co musimy zrobić to zaplanować kontratak. Czarny Pan nie chce atakować w drodze, nie ma tam dużego pola manewru i woli przypuścić atak dopiero jak pociąg wjedzie na peron w Hogesmeage. Planuje wysłać około trzydziestu ludzi jednak większość z nich to są szeregowcy, niektórzy nawet nie zasłużyli jeszcze na mroczny znak. Oczywiście musi być kilku bardziej doświadczonych śmierciożerców aby wszystko nadzorowali jednak będzie ich niewielu. Czarny Pan chce ich oszczędzić do ostatecznej bitwy. Dał jasny rozkaz co do ataku. Zabić jak najwięcej dzieciaków aby dać nauczkę dla Dumbledorea. - zakończył Severus a w gabinecie zapanowała cisza. Nikt się nie odezwał, nikt nawet nie był w stanie głośniej oddychać bo się bał. Nawet stary Moody milczał i nie rzucał kąśliwymi uwagami. Florence spojrzała na męża który siedział z miną bez wyrazu. Nie znosiła jej bo przybierał ją na spotkaniach śmierciożerców.
- musimy obmyślić plan ale tak aby nie wydać Severusa. Musimy zadbać o to aby Voldemort go nie zabił kiedy dowie się że byliśmy przygotowani aby odeprzeć śmierciożerców. - odezwała się cicho ale pewnie Florence. Moody prychnął słysząc to.
CZYTASZ
Decyzja (Zakończone)
FanfictionRok 1981. Wojna z Voldemortem trwa. Severus Snape ma do podjęcia najcięższą decyzję w swoim życiu. Tylko czy to wszystko się uda? Czy jego plan na ocalenie ma w ogóle szanse? Wiele ryzykując, postanawia podjąć ryzyko, decyzję, która zmieni całe...