Florence zabrała swoje rzeczy i poszła do gabinetu dyrektora gdzie to z jego kominka przeniosła się do kuchni w Norze. To tam miała spotkać się z Moodym aby wyruszyć do ministerstwa.
Wilkołak chciał jej towarzyszyć jednak stanowczo temu zaprzeczyła. Nie chciała aby widział, że ich plan ma naprawdę sporo niedociągnięć i opiera się głównie na szczęściu. W końcu planowali wykraść tajne dokumenty a Moody dodatkowo zamierzał wprowadzić do ministerstwa niezarejestrowanego animaga który był posądzony o bycie śmierciożercą. A w ogóle to musieli pamiętać, że Alastor nie jest człowiekiem który wtapia się w tłum.
Jednak Florence miała małego asa w rękawie a dokładniej w kieszeni w postaci dwóch małych fiolek.
Zaraz dziewczyna wyszła z kominka w kuchni w Norze którą polubiła.
Nie minęła chwila a wyskoczyła do niej Molly z małym, rudym chłopcem na rękach. Jeżeli się nie myliła to był Ron.
- Florence, wchodź, wchodź. Moody czeka już w kuchni. - powiedziała i pociągnęła dziewczynę za sobą. Pod nogami przebiegło im dwóch rudych bliźniaków którzy zaśmiali się i pobiegli w swoją stronę.
Dziewczynie przeszło przez myśl czy jej dziecko będzie równie radosne co dzieci Molly?
A może będzie samotne bo nie będzie miało rodzeństwa?
Zaraz weszły do kuchni gdzie przy stole siedział Moody z kubkiem kawy i patrzył na nie uważnie obojgiem oczu.
-dzień dobry Alastorze - przywitała się Florence.
Ten jedynie mruknął coś pod nosem i skinął głową aby usiadła. Zajęła miejsce na bezpieczną odległość od niego a Molly zaraz zaparzyła jej herbatę, postawiła ją przed nią i wyszła z dzieckiem z kuchni zostawiając ich samych sobie.
Nie zamierzała się wtrącać.
Dziewczyna bawiła się kubkiem nie patrząc na aurora. Nie wiedziała dlaczego jeszcze nie wyruszają w drogę.
- mam powtórzyć nasz plan czy wiesz wszystko? - spytał w końcu i spojrzał na nią spod byka. Dziewczyna kiwnęła pewnie głową.
- wiem co mam robić. Jednak doszłam do wniosku że może nam się przydać to - powiedziała i wyciągnęła z kieszeni dwie malutkie fiolki. Eliksiru było w nich na jeden łyk. Moody spojrzał na to pytająco.
- Felix Felicis. Trochę szczęścia nie zaszkodzi, prawda? - wyjaśniła i podsunęła jedną fiolkę w stronę Moodyego. Zmarszczył nos.
Nie taki był plan. W ogóle mu nawet o tym nie mówiła a teraz wyskakiwała z czymś takim. Nie podobało mu się to.
- nie wypije nic co wyszło spod twojej ręki. - warknął na nią.
- Felix powinien być przezroczysty, wtedy jest to znak że został uwarzony przez Mistrza Eliksirów. Ten jest nieco mętny więc łatwo wywnioskować spod czyjej ręki on wyszedł - odparła spokojnie. Zresztą, Felix musiał być ważony przez sześć miesięcy a ona nie miała tyle czasu. Wzięła tylko to co było na stanie.
Moody przyjrzał się uważnie eliksirom. Dziewczyna miała rację. Te nie były perfekcyjne i na pewno wykonane nieco niedbale.
- Slughorn. Dobra, bierz to. - warknął na dziewczynę i odkorkował swoją fiolkę. Florence bez gadania zrobiła to czego od niej chciał. Wychyliła na raz łyk eliksiru i zaraz poczuła przyjemne ciepło oraz jakby wszystkie troski i zmartwienia się z niej ulotniły. Czuła się jakby wszystko było perfekcyjnie, jakby wszystko miało jej się udać jeżeli tylko pstryknie palcami i o tym pomyśli. Uśmiechnęła się szeroko do Moodyego który tylko wykrzywił usta w grymasie który miał być chyba uśmiechem i odstawił pustą fiolkę na stół.
CZYTASZ
Decyzja (Zakończone)
FanfictionRok 1981. Wojna z Voldemortem trwa. Severus Snape ma do podjęcia najcięższą decyzję w swoim życiu. Tylko czy to wszystko się uda? Czy jego plan na ocalenie ma w ogóle szanse? Wiele ryzykując, postanawia podjąć ryzyko, decyzję, która zmieni całe...