Obudził mnie okropny dźwięk budzika, więc przewróciłem się leniwie na bok, szukając telefonu. Spojrzałem na ekran, aby sprawdzić datę i wszystko wskazywało na to, że trwa właśnie przerwa świąteczna. Podskoczyłem na łóżku, lekko podekscytowany. Spojrzałem w róg sypialni, gdzie czekały na mnie plecak i walizka. Nie miałem ochoty spędzać świąt Bożego Narodzenia z ojcem, zwłaszcza iż nasze relacje nie były najlepsze. Nie zastanawiając się za wiele, wstałem aby wziąć gorący prysznic i przygotować się do wyjazdu.
Schodząc na dół miałem niemałe problemy z ściągnięciem bagażu, ponieważ nie chciał on się zmieścić na wąskich schodach, jednak gdy mi się udało już zejść, zastałem ojca czekającego na mnie, który nie raczył pomóc mi z zadaniem. Przeszedłem obok niego obojętnie, aby wejść do kuchni. Napiłem się zimnej herbaty, którą zostawiłem wczoraj po kolacji na blacie i ze stołu wziąłem bilet pociągowy z napisem "Richmond - Nowy Jork". Ubrałem na siebie kurtkę i czapkę, ale zanim wyszedłem napisałem sms'a do Jackson'a. Rozmawialiśmy o moim wyjedzie, jednak prosił mnie, abym powiadomił go, gdy będę już wychodził z domu oraz gdy dotrę na miejsce.
- Wesołych świąt, Aaron - usłyszałem zza moich pleców, taszcząc walizkę przez framugę drzwi.
- Wesołych świąt, tato - odpowiedziałem bezbarwnym głosem. Może nie brzmiało to zbyt miło, ale naprawdę życzyłem mu, żeby jak najlepiej spędził ten okres. Przez chwile zaczęły atakować mnie wyrzuty sumienia, ponieważ zdałem sobie sprawę, że zostawiłem go samego na calusieńkie święta. Na wigilię i pierwszy dzień świąt na pewno został zaproszony przez swoją matkę, czyli moją babcię Alberthę, ale poza tym będzie siedział zapewne w domu, przed telewizorem.
Dworzec pociągowy w Richmond to taka mniejsza replika sławnego, nowojorskiego Grand Central Terminal, mimo iż zewnątrz ładnie się prezentował, to w środku panował syf. Spojrzałem na bilet i szukałem informacji, z którego peronu wsiadam. Sprawiło mi to trochę problemów, ponieważ punkt informacyjny był nieczynny, a nikt z podróżnych nie miał czasu mi pomóc. Nagle ze stresu zrobiło mi się gorąco, a moje ciało zaczęło delikatnie drżeć, bałem się, że odjedzie mi pociąg. Nie wiedząc co robić, wyciągnąłem papierosa i jak najszybciej zacząłem się nim zaciągać, ale dopiero po tym jak skończyłem, zdałem sobie sprawę, że wcale mi to nie pomogło, a bardziej zadziałało na moją niekorzyść bo straciłem więcej czasu. Nagle zobaczyłem dziewczynę, która miała naszywkę na plecaku z napisem "I'm from New York City", więc pomyślałem, że to nie przypadek i spróbuje do niej zagadać, może mnie nie oleje tak jak resztę przechodniów.
- Hej - zatrzymałem ją - jedziesz może do Nowego Jorku? Trochę się zgubiłem i nie mam pojęcia, gdzie jest peron, z którego odjeżdża pociąg do tego miasta - musiałem wyglądać na poważnie przejętego, ponieważ chyba ją rozbawiłem.
- Tak, wybieram się tam - uśmiechnęła się szczerze. - Chodź za mną, jestem obeznana - wyszczerzyła swoje białe zęby i kazała iść za sobą, a kiedy doszliśmy na miejsce zapytała:
- Masz papierosy?
- Mam - odpowiedziałem.
- Wiedziałam!
- Skąd?
- Cuchniesz - powiedziała, na co razem wybuchnęliśmy śmiechem. Wyciągnąłem paczkę i ją poczęstowałem. Paląc przyglądałem się dziewczynie. Jej czekoladowa karnacja, bez żadnych skaz, idealnie pasowała do jej czarnych włosów, miała piękną sylwetkę i zgrabnie się poruszała.
- W ogóle to jestem Aaron - przedstawiłem się i podałem rękę.
- Mia - złapała moją dłoń i potrząsnęła.
![](https://img.wattpad.com/cover/92399395-288-k818832.jpg)
CZYTASZ
✔️Złe Rzeczy
Teen FictionHistoria nastoletniego Aaron'a, który w imię miłości poświęcił wszystko co miał, który postanowił zmienić swoje życie o 180 stopni, dla drugiej osoby. Okładkę stowrzyła: @beasbutterfly