Rozdział V

154 21 1
                                    

- Dlaczego nie odpowiadałaś wczoraj na moje wiadomości? - zapytałem oburzony. Scarlett wyglądała jakby nie wiedziała o co chodzi, dopiero po kilkunastu sekundach doszła do siebie.

- Wybacz, ale... - dzwonek na lekcje jej przerwał. - Później pogadamy, mam matmę i nie mogę się spóźnić. - Odwróciła się i odeszła. Nie zastanawiając się nad tą sytuacją sięgnąłem po plan lekcji, aby sprawdzić co mam. 

- Szlag! - szepnąłem do samego siebie. Historia. Całkowicie zapomniałem o moim karnym zadaniu domowym. Miałem tylko nadzieję, że profesorka Cotton zapomniała o tym, jest w końcu stara, skoro słuch i wzrok jej nie zawodzi to może chociaż pamięć tak.

   Pomimo że historia to jeden z moich ulubionych przedmiotów, to lekcja niezmiernie mi się ciągnęła. Nie lubię sposobu w jaki sposób moja nauczycielka prowadzi zajęcia, są nudne. Pod koniec lekcji, profesorka Cotton szczerbiła swoje sztuczne zęby i zapytała o moje zadanie domowe, próbowałem się usprawiedliwić tym, że pomagałem mamie się pakować, że wyjeżdża i ciężko mi to wszystko strawić, poprosiłem o więcej czasu.

- Słuchaj Abelowitz! - powiedziała arogancko - nie interesuję mnie co się u ciebie w domu dzieję! Myślisz, że w dorosłym życiu będzie się ktoś przejmował twoją sytuacją rodzinną? - zapytała arogancko.

- No... nie, ale...

- No właśnie! - przerwała mi. - Tak więc... przykro mi, ale muszę wpisać ci ocenę niedostateczną - zaśmiała się, lecz nagle spoważniała. - Do widzenia! - pożegnała się stanowczo i wyprosiła z klasy, nie dając mi przedstawić kolejnego argumentu.

   Na długiej przerwie postanowiłem wybrać się na stołówkę, aby coś zjeść, a przy okazji zapytać się mojej koleżanki, dlaczego unika mnie cały dzień i nie chce ze mną porozmawiać. Gdy po kilku sekundach rozglądania się, wzrokiem natknąłem się na Scarlett, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Siedziała przy stoliku razem z tą tępą blondyną. Cindy Regina. To nie możliwe. Scarlett nienawidzi Cindy Reginy. Trochę zły, trochę zdziwiony podszedłem do nich.

- Eee... - zawahałem się - pozwolisz na słówko, Scarlett? - nie dając jej wyboru, pociągnąłem przyjaciółkę za rękę. Zaprowadziłem ją w bezpieczne miejsce, tak aby Cindy nie mogła nas podsłuchać. - Chyba musisz mi coś wyjaśnić? - popatrzyłem na nią pytająco, a potem na jej nową koleżankę, siedzącą po drugiej stronie stołówki.

- Co takiego? - zapytała, całkiem naturalnie, jakby nic się nie stało.

- Jak to co? - prychnąłem z niedowierzaniem. - Spędzasz czas z dziewczyną mojego największego wroga, Victora Brookens'a! - podniosłem nieco ton.

- To, że jest jego dziewczyną nie znaczy, że jest taka sama! - warknęła, próbując ją obronić.

- Masz rację, ale to jest Cindy Regina, ona jest nawet gorsza od Brookens'a i jego całego legionu, a poza tym... 

- Aaron, daj spokój - przerwała mi. - Cindy ma problem... i to dość poważny, nie mogę o tym mówić - popatrzyła mi prosto w oczy, wyczytując z nich, że to coś poważnego. - Wybacz, ale muszę iść... przyjdź na Dachówkę po lekcjach. Porozmawiamy.

   Ze względu na to, że nie mam znajomych, a moja jedyna przyjaciółka zaczęła spędzać czas z największym plastikiem ze szkoły, cały dzień spędziłem milcząc. Nie licząc rozmów z nauczycielami, kiedy pytali mnie na ocenę. Nie jestem osobą lubiącą ludzi, ale brak komunikacji z kimś w moim wieku jest męczące. Szczerze mówiąc, nie chciało mi się iść na Dachówkę po lekcjach, byłem okropnie zmęczony. Dużo myślałem o Jacksonie i o tej wiadomości od niego. Chyba od niego. Chciałem się upewnić, ale co podejdę do niego po kilku latach i powiem: ,,Hej! ostatnio dostałem trzy karteczki, które po połączeniu się w jedno przekazują mi wiadomość! To może od ciebie, co?". Jasne. Poza tym nie widziałem go dzisiaj w szkole, więc nawet gdybym się odważył to zrobić, to nic z tego. 

   W szatni, po lekcjach nie mogłem uwierzyć własnym oczom, Scarlett rozmawiała z Cindy i Jackson'em! Byłem tak na nią wściekły, że wybiegłem z budynku i nawet nie przyszło mi do głowy, aby iść na Dachówkę. Nie będę z nią rozmawiał. 

  W domu wciąż rozmyślałem nad tą sytuacją. Nie bolałoby mnie to, gdyby Scarlett się z nimi kłóciła, ona z nimi zwyczajnie rozmawiała.

   Tego dnia przyjaciółka wydzwaniała do mnie kilkanaście razy, ale ja nie odbierałem telefonu, jednak pod koniec dnia dostałem od niej sms:

Od Scarlett: ale jesteś dupkiem, Cindy naprawdę potrzebuję pomocy!


***

Witajcie, niestety rozdział króciutki, dlatego że już dawno nic nie publikowałem... następny powinien pojawić się w tym albo w przyszłym tygodniu :( buziaki 


✔️Złe RzeczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz