Rozdział II

185 23 2
                                    

   Wszystko było w porządku do przerwy lunchowej. Siedziałem razem ze Scarlett na stołówce, jedliśmy nasze drugie śniadanie, gdy do sali wparował Jackson i Victor. Najpierw podeszli do jakiegoś pierwszaka, zabrali mu z dwa podręczniki i wyrzucili do kosza, za to że... w sumie to za nic. Nikt nie zareagował, każdy się bał, a nauczyciele nawet nie zauważyli. Ruszyli w naszą stronę. Spojrzałem na moją przyjaciółkę, która jadła banana i mruknąłem coś cicho, nawet nie wiedziałem co, stres przejął kontrolę nad moją mową.

- Siema pedale - usłyszałem okropny głos Victora Brookens'a. - Moja dziewczyna powiedziała, że kazałeś jej spierdalać! - warknął.

-Twoja dziewczyna? - parsknęła Scarlett. - Puszcza się na prawo i lewo, a ty jeszcze próbujesz jej obronić? - w oczach tyrana widać było gniew. - Nawet twój przyjaciel - tu palcami wykonała znak cudzysłowu - ją pieprzył - dokończyła, wskazując na Jackson'a. Chciałem, żeby się przymknęła, pogarszała tylko sytuację.

- Zamknij się! - zasyczał, aż z ust wyleciała mu ślina. Obleśne, pomyślałem. - Nie do ciebie mówię, tylko do niego - spojrzał na mnie spod byka. - Masz coś do powiedzenia? - nic nie odpowiedziałem. - Nie? To dostaniesz niezłe lanie! - miał już wykonać zamach, ale Jackson złapał go za ramię.

- Daj spokój - powiedział spokojnie. - Nie ma co marnować czasu na tego nieudacznika - powiedział spokojnie mój były przyjaciel. Brookens spojrzał na mnie ze złością, po czym zaczęli się oddalać. Mimo wszystko, chciałem, aby Jackson tu został. Wiem, że sprawił mi dużo przykrości, jak nikt inny, ale chciałem mieć go przy sobie. Zauważyłem, że Jackson trzymał w ręce mój plecak.

-Zostaw mój plecak, Jackson - zawołałem. Były to moje pierwsze słowa do niego, od bardzo długiego czasu. Tylko prychnął i rzucił go w moją stronę. Spojrzałem na Scarlett, która chciała już coś do mnie powiedzieć, ale ja kiwnąłem głową, żeby siedziała cicho, nie miałem ochoty na rozmowę. Wróciła do jedzenia swojego banana.

    Na ostatniej lekcji miałem wf. Najbardziej znienawidzony przedmiot szkolny przeze mnie. Nigdy nie byłem za dobry w grach zespołowych, stresowała mnie zawsze myśl, że mógłbym być powodem, przez którego drużyna może przegrać mecz, zresztą zazwyczaj tak było, dlatego byłem wybierany jako ostatni do jakiejkolwiek gry. Kiedy wszedłem do szatni zastałem cały Legion Brookens'a. Zaczęli mnie wyzywać, jednak ich nie słuchałem. Zauważyłem tylko, że Jackson siedział cicho i nie spoglądał w moją stronę. Co wydawało mi się niezwykle dziwne. Zawsze miał coś do powiedzenia przy swoich koleżkach. Nie zwracając uwagi na tyranów przebrałem się jak najszybciej, aby uniknąć rękoczynów z ich strony, i wyszedłem z przebieralni. Poczułem ulgę, kiedy uwolniłem się z pomieszczenia, zawsze odczuwałem strach kiedy przebywałem w pobliżu Jackson'a, Victor'a, Frank'a, Tom'a, Rick'a i Chris'a.

   Tym razem na lekcji udałem wypadek. Upadłem na środku sali gimnastycznej i powiedziałem nauczycielowi, że boli mnie przez to noga. Pozwolił mi usiąść na trybunach i obserwować rozgrywkę, co sprawiło, że po raz kolejny tego dnia byłem obiektem kpin. Stwierdziłem jednak, że wolę to niżeli przebywać wśród nich na środku boiska.

   Po lekcjach ja i Scarlett wybraliśmy się na Dachówkę. Tak nazywaliśmy miejsce, gdzie spotykaliśmy się po szkole, we dwójkę. Gdy było ciepło i nie padał deszcz odrabialiśmy lekcje na dachu jednego z budynków w centrum miasta. Tym razem oglądałem jak skrobię coś ołówkiem na kartce. Chyba obliczała coś w zeszycie z matematyki. Wiał lekko wiatr, co sprawiło, że jej falowane ciemnobrązowe włosy tańcowały do podmuchów. Promienie słońca podkreślały jej delikatne piegi na nosie, przygryzała wówczas swoje pełne usta, prostymi, białymi zębami i nagle jej błękitne oczy skierowały się w moją stronę.

- Co? - zapytała znudzona.

- Zastanawiam się, dlaczego nigdy nie miałaś chłopaka - spytałem całkiem poważnie. - Jesteś bardzo ładna.

- Skąd wiesz, że aktualnie z nikim się nie spotykam? - w jej głosie słychać było oburzenie, ale chyba mój komplement złagodził jej gniew.

- Bo byś tu nie siedziała ze mną, tylko z nim - zaśmiałem się.

- Skąd w ogóle takie pytanie? - podrapała się po głowie.

- Zastanawia mnie, dlaczego chłopcy wolą Cindy od ciebie, totalne nieporozumienie - odłożyłem ołówek.

- Bardzo miłe słowa, szkoda tylko, że słyszę je od geja - wybuchnęliśmy równocześnie śmiechem.

- Widocznie geje mają lepszy gust -przewróciła oczami i wróciła do rozwiązywania zadania. Po chwili ciszy znów przemówiła:

- Chciałabym, żebyś był szczęśliwy, Aaron - zesmutniała. - Obiecuję, że kiedyś będziesz. - Po tych słowach tylko wymusiłem uśmiech i otworzyłem podręcznik do historii.

   Zawsze gdy kończyliśmy prace domowe, leżeliśmy na betonowym dachu i czekaliśmy na zachód słońca, a kiedy już nadchodził oglądaliśmy go razem, w ciszy. Uwielbiałem spoglądać na miasto z góry, które z sekundy na sekundę robiło się coraz to ciemniejsze. Scarlett pokazała mi to miejsce, przyprowadziła mnie tutaj kiedyś i powiedziała, że przychodzi tu prawie codziennie, nawet teraz, gdy ja jestem w domu, często spędza tu czas sama. Kazała mi obiecać, że nikomu nie pokaże tego miejsca i też tak zrobiłem. Czułem się tu jak gość, jednak to nie było to samo co mój i Jackson'a domek na drzewie.

   Po paru godzinach obserwowania zakorkowanych ulic, zeszliśmy klatką schodową przed budynek. Dachówka była na dachu piekarni, więc często towarzyszył nam piękny zapach pieczonego chleba, bądź ciast.

   Kiedy wróciłem do domu byłem bardzo zmęczony, jednak nie mogłem sobie pozwolić na sen, mam za dużo do nauki. Wypakowałem swój plecak i na jego dnie leżała karteczka. Zwykle bym się tym nie przejął i zostawił ją tam z resztą niepotrzebnych rzeczy, jednak coś mówiło mi, aby zobaczyć co ona w ogóle tam robi. Sięgnąłem ręką po kawałek papieru i rozwinąłem go.

Nie jestem...

,,Nie jestem"? Co to miało w ogóle znaczyć?

***

Heja, rozdzial w sumie krótki, ale bardzo mi zależało, aby w końcu coś dodać bo dawno nic tutaj nie dodawałem, a bardzo bym chciał doprowadzić do końca to opowidanie.
Ps. Rozdział nie został sprawdzony, postaram się to zrobić w najbliższym czasie.

✔️Złe RzeczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz