Dzięki małej pomocy Dean następnego dnia był zdrowy, wprawdzie czuł się jeszcze słabo, ale już nie miał gorączki i kataru.
W sobotę udał się wcześnie do pracy. Tym razem ubrał ciepłą bluzę aby nie rozchorować się ponownie, chociaż Nadia zapewniła go, że dopóki Speed Force krąży mu we krwi nie zachoruje. Wierzył jej na słowo, ale mimo to uważał na zdrowie.
Sam badał sprawę śmierci miejscowego. W przebraniu agenta FBI udał się do mieszkania denata. Obrażenia jakie miał zmarły wskazywały na atak dzikiego zwierzęcia, ale który zwierz wchodzi na piąte piętro. Coś zdecydowanie tu nie pasowało.
Chodząc po mieszkaniu zwrócił uwagę na wisiorek położony na komodzie. Był on złoty z pięknym szmaragdowym kamieniem na środku. Sam zrobił mu zdjęcie i opuścił miejsce zbrodni kiedy nie znalazł już nic innego. Przed blokiem stał samochód, którym przyjechał. Wsiadł do niego i odpalił silnik, który zatrzeszczał i nie uruchomił się. Winchester spróbował jeszcze kilka razy.
-Cholera!-syknął uderzając ręką w kierownice.
Schylił się i pociągnął za dźwigienkę, która otwierała maskę. Wysiadł i zajrzał tam. Żałował, że nie słuchał Deana kiedy ten go uczył o autach.
-Jakiś problem?-usłyszał za sobą.
-O, ee... Nie chce zapalić-wyjaśnił.
-To chyba dobrze się składa-mężczyzna uśmiechnął się wskazując głową na lawetę.-Masz farta chłopie. Jade do Larrego.
-Larrego?
-Miejscowy mechanik-wyjaśnił.-Jest do dupy, ale pracuje u niego Dean, a ten to FIU! Cuda czyni, uwierz na słowo-zagwizdał.-Wsiadasz?
-Jasne, dzięki.
Z pomocą jakiegoś przechodnia wepchnęli auto na lawetę. Potem Sam usiadł obok nieznanego mu mężczyzny. Normalnie by tego nie robił. Normalnie jechałby Impalą Deana, którą ten potrafił naprawić w mik jeśli się zepsuła. Zaciekawiło go to co powiedział kierowca.
-Kto to ten Dean?
-Ach, przyjechał jakiś czas temu. Zaczęło się od tego, że naprawił komuś tam po znajomości samochód i tak się jakoś rozniosło. Larry to miły gość, ale on nie nadaje się na mechanika. Dean to co innego.
-Przyjechał niedawno?-zastanowił się.-A, wiesz może czy jeździ Impalą?-zapytał z nadzieją.
-Skąd wiedziałeś?-zdziwił się.-Jak Boga kocham, tak! Taką czarną. Znacie się?
-Można tak powiedzieć.
Gdy dojechali do warsztatu Larrego niezastali tam Deana. Sam zachmurzył się trochę.
-Wiem, że Dean jest o wiele, wiele, wieeele lepszy ode mnie. Niestety, pochorował się i był zbyt słaby żeby długo pracować. Przyjdź w poniedziałek!
-Nie mam auta-westchnął łowca.
-Słuchaj, zadzwonie do Deana panie...
-Sam. Po prostu Sam.
-No dobra, Sam. Zadzwonię do niego i zobaczę co da się zrobić.
Siwowłosy mężczyzna wyjął staromodny telefon. Wybrał numer Deana i zadzwonił.
-Dean, jak się czujesz stary?
-Na razie dobrze, chociaż Nadie mówi, że powinienem odpocząć-przyznał.
-Słuchaj tej kobiety, bo to prawdziwy anioł!
-Wiem-odparł i spojrzał na kobietę, która czytała książkę na kanapie.-Masz jakąś sprawę do mnie?

CZYTASZ
Let me be your shelter
ФанфикDean poluje z Samem od momentu, w którym zabrał brata ze Stanford. Starszy Winchester jednego dnia postanawia, że chce wybrać się na samotną podróż przed siebie. Tylko on, jego impala i klasyczny rock w radiu. Aby na pewno? Co się stanie, kiedy pe...