Exorcizamus te

772 50 18
                                    

Czarne ślepia wpatrywały się w twarz Sama. Dean uśmiechał się przy tym w sposób, który przerażał młodszego Winchestera. Brunet uniósł broń i wycelował w pierś brata. Dean zaczął chichotać na ten gest.

-Co to za głupie sztuczki?!-warknął Sam, trzęsąc się z emocji.

-Sammy,-wychrypiał-to nie sztuczka, przecież wiesz.

-Nie-szepnął.-To niemożliwe! Nie masz już znaku...

-Masz rację, to nie ma nic wspólnego z znakiem Kaina-przyznał.-Nawet nie masz pojęcia jak cudownie się teraz czuję-westchnął jakby rozmarzony.-Oh, Sammy! W końcu jestem sobą.

-Nie, to nie ty-pokręcił głową.-Exorcizamus te...-zaczął. Przerwał słysząc donośny śmiech demona.

-To słodkie-powiedział, uśmiechając się szeroko, odsłaniając zęby.-Nie jestem opętany, skarbeczku-mówiąc to, odsłonił koszulę, ukazując oczom Sama znak na jego piersi.-Wiesz, że nie mogę pozwolić ci teraz odejść?

-Zabijesz mnie?

-Tak, chyba, że ty strzelisz pierwszy. Jak cię znam nie zrobisz tego, więc mam nadzieję, że spisałeś testament.

-Dean, przestań-Sam odwrócił się, słysząc stanowczy głos Nadii.

-Nadia!-krzyknął.-Dean jest...

-Demonem-przerwała mu.-Tak wiem.

-Pomóż mi!-poprosił.-Użyj Speed Forcu i go złap!

-Obawiam się, że nie mogę-powiedziała, schodząc powoli po schodach.-Nie jestem już speedsterką-wychrypiała. Uśmiechnęła się, w sposób podobny do Deana. Zamrugała, pokazując łowcy swoje czarne oczy.-Powiedziałabym, że mi przykro... ale nie ładnie kłamać, czyż nie?

-Co się z wami stało?-zapytał, cofając się pod ścianę.

-Życie-odparł nonszalancko drugi Winchester.-Zostawiłaś coś?-zwrócił się do Nadii.

-Nie, ty spieprzyłeś-warknęła do niego.-Zbieraj wszystko i idziemy-nakazała.

-Co z nim?-zapytał, kiwając głową w stronę Sama.

-Zostaw go-wzruszyła ramionami.-Zabij, pogłaskaj po główce czy co wy tam, Winchesterzy, robicie-dodała obojętnie. Dean przechylił głowę, spoglądając na Sama. Przez chwilę nad czymś się zastanawiał.

-Będzie zabawnie-powiedział zanim ogłuszył brata.

Ciało Sama ciężko padło na deski w piwnicy. Dean szturchnął je butem, a mając pewność, że Winchester jest nieprzytomny, zaczął zbierać rzeczy z podłogi. Chwycił misę i kilka innych przedmiotów, po czym nogą roztarł znak.

-Oszczędziłeś go-stwierdziła.-Będzie zabawnie?

-On się nie podda tak łatwo. Będzie nas szukał i robił problemy-wyjaśnił, wspinając się po schodach.

-Więc dlaczego wciąż żyje?

-Bo będzie zabawnie-wywrócił oczami, jakby to było coś oczywistego.-Jak się nam znudzi to go zabijemy-wzruszył ramionami.

Stanęli przy Impali. Nadia w skupieniu przyjrzała się Winchesterowi.

-Cholera-westchnęła. Dean spojrzał na nią niezrozumiale.-Bycie demonem ci służy-stwierdziła.

-Doprawdy?-uśmiechnął się zadziornie.-Dlaczego tak uważasz?

-Bo wyglądasz cholernie dobrze-mruknęła, zbliżając się do niego. W palce chwyciła materiał jego koszuli. Patrzyła na jego pierś.-Jako człowieczek nie wydajesz się taki pociągający.

Let me be your shelterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz