Nadia

1.3K 96 4
                                    

ROK PÓŹNIEJ

Dean siedział za kierownicą Impali. Po jego twarzy powoli spływała krew, ale nie obchodziło go to zbytnio. Jechał do Lebanon, do Bunkra. Po ponad dwunastu miesiącach wracał do brata.

Jadąc, spojrzał na siedzenie obok. Naprawdę już jej nie było.

Po kilu miesiącach od śmierci Kate, Nadia zauważyła, że Dean potrzebuje zapolować. Wiedziała, że nic nie mówił ze względu na nią. Jednak po tych kilu miesiącach razem w podróży, mogli nazwać się najlepszymi przyjaciółmi. Przyjaciele nie mają sekretów przed sobą. Dlatego jednego dnia brunetka rzuciła gazetę na stół. Była tam sprawa dla łowcy i po monologu Nadii Dean zgodził się na polowanie. I tak to się zaczęło. Nie polowali tak często jak Dean robił to z Samem; robili to okazjonalnie. Sami z siebie raczej nie szukali sprawy.

Kilka dni temu byli w drodze do Cincinnati. Dean podejrzewał, że to polowanie będzie związane z wiedźmami. Sugerowały to roztopione wnętrzności denatki z tego miasta.

Zbadali sprawę dokładnie. Zmarła miała na imię Olivia Maxwell, miała 31 lat i od zawsze mieszkała w tym mieście. Nie wyróżniała się, ot, zwykła kobieta. Wkrótce potem dowiedzieli się, że umawiała się z niejakim Jackiem Donnel. Mężczyzna nic nie powiedział na temat Olivii.

-Wiesz, Dean-wyznała-mam złe przeczucia co do tej sprawy. Stanie się coś złego. Może zostawmy tę robotę?

-Musimy ją zakończyć zanim zginie ktoś jeszcze.

Jack oświadczył się Olivii kilka dni przed jej śmiercią. Ta jednak go odepchnęła wyznając mu, że ma innego. To było podstawą stwierdzenia, że Jack jest podejrzanym w tej spawie. Włamując się do jego mieszkania znaleźli mnóstwo obrzydliwych rzeczy, tj. kocie głowy czy kości.

Cóż, jakiś czas potem wpadli w zatarg z Jackiem. Dean zastrzelił go kiedy ten, próbował odprawić kolejny rytuał. Myśląc, że skończyli w tym mieście wsiedli do samochodu.

-Nie zdarzyło się nic dziwnego, widzisz?-uśmiechnął się Dean.

-No nie wiem-westchnęła.-Nadal mam to złe przeczucie.

-Dlaczego? Sprawa zakończona!

Wtedy usłyszeli huk a Dean stracił panowanie nad kierownicą. Z trudem zjechał na pobocze. Oboje wyskoczyli z auta chcąc zobaczyć co się stało. Na ulicy stała jakaś kobieta; definitywnie wściekła. Zaczęła coś mamrotać i machać rękoma a łowca i speedsterka padli na ziemię nieprzytomni.

Obudzili się kilka godzin później w szopie, która stała przy drodze którą jechali.

-Złe przeczucie, huh?-jęknęła. Bolała ją głowa.

-Już w ciebie nie zwątpię-przyznał.

Wtedy zauważyli ją. Wysoka, rudowłosa kobieta stała w cieniu i ich obserwowała. Z groźnym grymasem na twarzy podeszła bliżej Deana i machnęła ręką. Magiczna bariera, która uniemożliwiała mu ruch puściła a on upadł na kolana.

-To ty, ty zabiłeś Jacka-syknęła ze łzami w oczach.

-Rozumiem, że się znaliście?

-Kochałam go!-warknęła i machnęła ręką w dół.

-Kochałam go!-warknęła i machnęła ręką w dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Dean z impetem uderzył głową o ziemię. Krew zaczęła spływać po czole, zalewając oczy. Winchester wypluł odrobinę krwi, która dostała mu się do ust. Nagle poderwał się i powalił wiedźmę. Między nimi zaczęła się walka. Dean wciągu z kieszeni wyciągnął pistolet, zaskoczony, że mu go nie zabrała. Wycelował w nią.

-Zaraz dołączysz do niego-zagroził. Wtedy wiedźma ponownie machnęła ręką i broń Deana znalazła się w jej dłoni.

-Zapłacisz mi za to-powiedziała i wystrzeliła prosto w serce Deana.

Dla Nadii, jako speedsterki, czas płynął inaczej. W chwili kiedy kobieta wystrzeliła pocisk, czas zwolnił. Bariera zaczęła puszczać i Nadia uznała, że to dlatego że wiedźma skupiła się na Deanie. Zaczęła się szarpać a kiedy poczuła, że jest wolna rzuciła się w stronę Deana. Pocisk był coraz bliżej. Speedsterka znalazłszy się przy Winchesterze, odepchnęła go.

Z perspektywy Deana wyglądało do inaczej. Rudowłosa wystrzeliła, a chwilę potem Nadia znalazła się przy nim. Poczuł jak go odepchnęła z dużą siłą wywołaną pędem. Upadł kilka metrów dalej. Szybko obrócił się na plecy i spojrzał na Nadię. Klęczała i trzymała się za klatkę piersiową. Miała spuszczoną głowę.

-Nadia?!-krzyknął widząc jak krew spływa po dłoni brunetki.-NIE!

Wstał i biegiem znalazł się przy niej. Chwycił ją w ramiona. Cicho szlochała.

-Trochę boli-uśmiechnęła się słabo.-Dean...-jęknęła.

-Wszystko będzie dobrze...-szepnął kołysając nią.

-Zanim zginie ktoś jeszcze, huh?

-Nie umierasz!

-Dean, obiecaj mi... coś

-Co tylko zechcesz-szepnął.

-Będziesz dobrze żył... ki-kiedy już mnie nie będzie...

-NIE UMIERASZ!-krzyknął.

-Nie pij tyle... i wróć do Sama... żyj dobrze, Deanie Winchesterze-powiedziała. Jej oczy ze złotych zrobiły się brązowe, pozbawione tego blasku tak charakterystycznego dla niej.

-Nadia!-zawołał potrząsając nią. -Nie, nie, nie...-powtarzał.-Obiecuję...

-Cóż-powiedziała uśmiechnięta-ty zabiłeś mojego ukochanego... Ja zabiłam twoją.

Dean z furią i rozpaczą w oczach spojrzał na nią. Pragnął zemsty, ale nie ruszył się nawet o milimetr. Dalej trzymał martwe ciało kobiety, którą tak pokochał.

Wiedźma zaśmiała się i odeszła pozostawiając broń łowcy na ziemi.

Ciało Nadii było już dawno zimne kiedy zrozumiał, co się stało. Po jego policzku spłynęła samotna łza.

Tak jak obiecał, wracał do Sama. Jednak nic już nie miało być takie samo.

Wszystko mu ją przypominało. Książka leżąca na siedzeniu, drogi a nawet jego Impala. Nadia kochała ten samochód tak samo jak on. Wydał z siebie zdławiony dźwięk i uderzył dłonią w kierownicę. W tym momencie znienawidził ten samochód.

Ściskając w dłoni łańcuszek Nadii wysiadł z Imapli. Zabrał swoje rzeczy, pozostawiając rzeczy brunetki. Przykrył samochód nakryciem i poszedł do góry. Pierścionek na łańcuszku, który Nadia nosiła obijał mu się o dłoń. Zatrzasnął za sobą drzwi.

-Wróciłem...-mruknął.

Sam zaalarmowany hałasem chwycił pistolet i wyszedł na korytarz. Widząc zakrwawionego Deana krzyknął cicho.

-Dean!-zawołał i podbiegł do niego.-Co się stało?

Dean wycieńczony upadł na kolana. Młody Winchester chwycił jego twarz w swoje ręce.

 Młody Winchester chwycił jego twarz w swoje ręce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szatyn nie odpowiedział.

Let me be your shelterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz