IV

170 15 0
                                    

[Trochę chyba dłuższy,myślę że zadowoli was i CIEBIE KLAUDIA BO ZAWSZE SĄ DLA CIEBIE ZA KRÓTKIE XD]

-Hej Alya.Hej Nat.-Nat to mój najlepszy przyjaciel,gej.Cmoknął mnie w dwa policzki.Uśmiechnęłam się do niego szczerze,przejął moją torbę i ruszyliśmy w stronę następnej sali.

-Co zrobiłaś Adrien'owi?-zaśmiała się Alya.

-Nic specjalnego.-zaśmiałam się pod nosem.

-Nic specjalnego hm?-odezwał się głos z tyłu.Shit.Odwróciłam się w jego stronę na pięcie.

-Czego idioto?-burknęłam i zmarszczyłam brwi.

-Wiesz,że na tym się nie skończy?-prychnęłam i przybrałam bardziej obojętną pozę.

-Pierdol się Agreste.-warknęłam i pokazałam mu środkowy palec,odwzajemnił jakże przyjazny gest.

-Nie mam z kim.-dał ręce do kieszeni.

-Z takim ryjem to się nie dziwie.-zaśmiałam się pod nosem.

-Hmm..spodziewałem się,że powiesz coś o tym,że mam małego czy coś.Ale no cóż,sama się przekonałaś niedawno,że jest odwrotnie hm?-uśmiechnął się złośliwie,odwrócił się szybko i ruszył przed siebie.

-Jeb się.Weź schowaj swojego przyjaciela w Calvin'e i spierniczaj.-zaśmiał się.Doskonale wiem o co mu chodzi i teraz pewnie będę musiała się im tłumaczyć,skąd niby wiem.Ależ on mi utrudnia życie,szlag by go.

-Skąd wiesz,że Calvin?I nie taki mały?Opowiadaj.-oboje naciskali na mnie,twarz mi lekko zzieleniała.Śniadanie podeszło mi pod gardło,chyba się porzygam przez samo wspomnienie.

-Długo by opowiadać.-mruknęłam i zakryłam się kapturem bluzy.Który po chwili bezczelnie mi zdjęli.

-Mamy czas.-westchnęłam.-Opowiem ci na lekcji.-chemia.Jedna z bardziej nudnych lekcji,na szczęście nauczycielka ma w nas wywalone.Zadzwonił dzwonek usiedliśmy w trójkę w ostatniej ławce i zaczęłam opowiadać.

-Więc tak..to było jakieś 2-3 lata temu..

"-No wybacz córeczko,ale po ostatnim nie zostawimy cię w domu.-naburmuszyłam się.

-Zachowuj się u państwa Agreste dobrze?-kiwnęłam obojętnie głową.

-Nie mam 5-ciu lat,okej?-burknęłam i zmarszczyłam brwi.Czepiają się,bo była obrzygana podłoga i butelki wina walały się po podłodze.

-Ale tak się zachowujesz.-powiedział lekko zdenerwowany tata.Z nim nie ma żartów więc zamknęłam się i patrzyłam przez okno.

-Pa tato,pa mamo.-powiedziałam chłodno,trzaskając drzwiami.Wzięłam kilka głębokich wdechów i zapukałam lekko w białe drzwi.Otworzyła mi już znana dosyć wysoka blondynka o zielonych oczach.

-Mari!-pisnęła i uścisnęła mnie mocno,odwzajemniłam uścisk.-Proszę wejdź.-skromnie weszłam do domu i rozejrzałam się.Jak ja tu często bywam.Rodzice tak często wyjeżdżają i tu mnie zostawiają.To jest pierwsza osoba którą lubię w tym domu,drugą jest jego tata.Traktują mnie jak własne dziecko,jak nie lepiej,a ja ich jak drugich rodziców.

-Miło ci znów widzieć.-odezwał się chłodno i zarazem ciepło jego ojciec,schodził z gracją po schodach i uścisnął mnie formalnie.

-Panią też,panie Agreste.-uśmiechnęłam się lekko.Zawsze był bardzo formalny i poważny.

-Zawołam syna.-uśmiechnęłam się,na tyle miło by stwarzać pozory słodkiej i niewinnej.Na taką chce przy niej wyglądać.

-Adrien!-krzyknęła kobieta.Po schodach zszedł wysoki blondyn,zielone oczy.Cała matka,luźne dresy zwisały mu z bioder,nie miał koszulki.Zarysy sześciopaka,dużo ćwiczy.Ale znam go od tych kilku lat jeśli nie dłużej,totalny kretyn.

-Weź torbę Mari i zanieś ją do jej pokoju.-przewrócił oczami i wziął nonszalancko torbę.

-Mamo ona cały czas musi tu być?-burknął pod nosem i popatrzył na mnie z nienawiścią.Doskonale zdawał sobie sprawę,że jestem sobie sama winna.Jednak za każdym razem jak tu jestem,staram mu się nie zawadzać.

-Adrien!-skarciła go matka.Mówiłam,kutas.

-Spokojnie pani Agreste.Przyzwyczaiłam się.-uśmiechnęła się.

-Mówiłam żebyś się ubrał Adrien,prawda?-zatrzymałam wzrok na jego brzuchu i barkach i obojczykach,nie mogłam zaprzeczyć,że był całkiem przystojny.Może i nadawał by się na mojego następnego chłopaka,ale nienawidzę go.

-A ja mówiłem,że to mój dom nie tej kretynki.Zresztą jak widzę,nie przeszkadza jej to,tak Mari?-zamyśliłam się,oderwałam od niego wzrok.Szlag by go.Co racja to racja,miał prawo sobie tu chodzić jak chciał,dla niego byłam intruzem.

-Adrien!Zachowuj się.-wzruszył ramionami i poszedł na górę.

-Pójdę do pokoju,proszę się nim nie przejmować pani Agreste.-pokiwała głową,a ja szybko ruszyłam na górę.Zobaczyłam jak stojąc w drzwiach rzucił moją torbę.

-Agreste ty debilu nie rzucaj moją torbą.-warknęłam i poprawiłam ją.

-Wal się,nie mam humoru.-syknął i przeszedł obok mnie i trącił mnie barkiem.Popchnęłam go,przez co wylądował na ścianie.

-Ty kretynko.-syknął.Popchnął mnie,uderzyłam twardo na tyłek.Zaśmiał się,jednak po chwili zamilkł i upadł na twarz,podhaczyłam go.Złapał mnie za nogę gdy chciałam wstać i ponownie upadłam.Tak zaczęła się szarpanina.Zakończyło się na tym,że byłam pod nim,trzymał moje nadgarstki.Byłam na niego wściekła,szarpałam się,na marne.Był ode mnie silniejszy,jak zwykle.

-Puść debilu.-powiedziałam wściekle by nikogo nie obudzić,było już spokojnie po 21.

-Uspokój się idiotko.-pokręciłam głową i zaczęłam się znów szarpać.Przywarł do mnie swoimi ustami,nie miałam już siły na szarpanie się.Przejechał językiem po mojej wardze i nim zjechał do szyi,zrobił małą jedną malinkę.Językiem jeździł po mojej żuchwie i wrócił do ust.Odkleił się.

-Już?Spokojnie?-pokiwałam zmęczona głową i zamknęłam oczy.Wstał z nade mnie i wziął mnie na ręce,po chwili poczułam miękki materac pod plecami i na ciele ciepłą kołdrę."

Miny obojga były zszokowane.Opowiedzenie tego zajęło mi całą lekcję,dobrze że teraz koniec lekcji.

-Czyli w końcu jak?-zapytał Natchaniel.

-Co jak?-zapytałam pakując kawałek jabłka do buzi.

-Jak zobaczyłaś czy ma Calvin'a?-a no tak,wyminęłam ten szczegół w historii.

-Jak go podhaczyłam i upadł.-oboje spojrzeli na siebie spod byka.

-Nie mogłaś nam powiedzieć "zobaczyłam podczas powalenia go na ziemię"?

-Nie,bo to by nie miało sensu.-zaśmiałam się-Trzeba było wszystko zobrazować.


Podobni do Romeo i JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz